Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Pokrowce nie
były bowiem dokładnie zesznurowane i odsłaniały twarz Cezara. Żydzi uważali to za bałwo-
chwalstwo.
Antypas ich zgromił, a Witelius, usadowiwszy się pod kolumnadą na specjalnie dla niego
sporządzonym wzniesieniu, spoglądał na Żydów, dziwiąc się ich wściekłości. Tyberiusz miał
racjÄ™ wygnawszy czterechset Å»ydów z Sardynii. Ale u siebie mieli oni przewagÄ™ – wobec tego rozkazaÅ‚ usunąć tarcze.
Otoczyli wtedy prokonsula żebrząc o naprawienie wyrządzonych im niesprawiedliwości, o
przywileje i jałmużnę. Rozdzierali szaty i tarzali się w pyle, ale kiedy cisnęli się nazbyt blisko do Rzymianina, niewolnicy odpędzali ich kijami, rozdając ciosy na prawo i lewo. Najbliżsi
wyjścia usunęli się już na ścieżkę, nowo przybyli wspinali się po niej do zamku; dwa prądy
krzyżowały się w masie ludzkiej, która ściśnięta murami, kołysała się miarowo.
Witelius zapytał, skąd się wziął taki tłum. Antypas odparł, iż sprowadziła tych ludzi uczta,
wydana w dzień jego urodzin, i wskazał na niewolników, którzy wychyleni poza blanki, wciągali olbrzymie kosze mięsiwa, owoców, jarzyn, antylop i bocianów, szerokich ryb o bar-wie lazuru, winogron, kawonów i jabłek granatu, ułożonych w piramidy. Aulus nie wytrzy-
mał. Pobiegł do kuchni, powodowany obżarstwem, które miało wszystkich , zadziwić.
Mijając piwnicę, spostrzegł kotły podobne do pancerzy. Witelius podszedł, ażeby je obej-
rzeć, i zażądał, aby otwarto przed nim podziemia fortecy.
Były one wysoko sklepione, wykute w skale, podparte słupami. Pierwsza sala zawierała stare, bezużyteczne zbroje; ale druga była zapchana włóczniami, których długie groty wynurzały się z bukietów piór. Trzecia wyglądała tak, jakby wisiały w niej trzcinowe maty, tyle
tam było strzał powiązanych prostopadle przy sobie. Ostrza bułatów pokrywały ściany
czwartej. Pośrodku piątej ustawiono rzędami hełmy, których pióropusze tworzyły armię
czerwonych wężów. W szóstej były tylko kołczany, w siódmej nagolenniki, w ósmej nara-mienniki, w następnych widły, bosaki, drabiny, liny, nawet drągi do katapult, nawet dzwonki,
10
zawieszane na szyjach dromaderów! A że góra, wydrążona w komory jak plaster miodu, roz-siadła się szeroko w podstawach, były poniżej tych komnat jeszcze inne piwnice, niezliczone,
sięgające coraz głębiej.
Witelius, Finees, jego tłumacz i Sizennal, zwierzchnik poborców, myszkowali w podzie-
miach przy świetle pochodni, które niosło trzech eunuchów.
Można było rozpoznać w mroku przedmioty ohydne, wynalezione przez barbarzyńców:
maczugi nabijane ćwiekami, zatrute dziryty, kleszcze podobne do szczęk krokodyla; okazało
się, iż tetrarcha posiadał w Machaerus ekwipunek wojenny na cztery tysiące ludzi.
Zgromadził go tutaj przewidując, że wrogowie sprzymierzą się przeciw niemu. Ale prokonsul miał prawo przypuszczać, i nie krył się nawet z myślami, że broń została zgromadzona
do walki z Rzymem. Toteż domagał się wyjaśnień.
Niecała broń należała do Heroda; była tutaj dla obrony przed bandytami; zresztą musiał ją
mieć przeciwko Arabom; a to wszystko było jeszcze własnością jego ojca. I zamiast postępo-
wać w ślad za prokonsulem, tetrarcha nagle szybko wysunął się naprzód. Stanął pod ścianą,
chcąc zasłonić coś togą i szeroko rozstawionymi łokciami; ale górna krawędź drzwi znalazła
się ponad jego głową. Witelius spostrzegł manewr i zapytał, co kryje się po drugiej stronie.
Jedynie BabiloÅ„czyk mógÅ‚ otworzyć. – ZawoÅ‚aj BabiloÅ„czyka! Trzeba byÅ‚o zaczekać.
Ojciec jego przywędrował znad brzegów Eufratu jeszcze za Heroda Wielkiego i zaofiaro-
wał obronę granic wschodnich razem z oddziałem jazdy, liczącym pięćset żołnierza. Gdy zaś
dokonano podziaÅ‚u królestwa, Jasim zostaÅ‚ –przy Filipie i teraz sÅ‚użyÅ‚ Antypasowi.
Zjawił się z lukiem na ramieniu i batem w ręce. Kolorowe rzemyki obciskały mu kabłąko-
wate nogi. Miał tunikę bez rękawów, ramiona grube i muskularne. Futrzana czapka rzucała
cień na twarz. Nosił brodę ufryzowaną w pierścienie.
Udał najpierw, że nie rozumie słów tłumacza. Ale Witelius spojrzał znacząco na Antypasa,
który zaraz powtórzył rozkaz. Wtedy Jasim nacisnął drzwi obiema rękami. Wśliznęły się w
ścianę. Gorący oddech zionął z ciemności. Zeszli krętym korytarzem i stanęli na progu groty'
obszerniejszej niż inne sale w podziemiu.