Ludzie pragnÄ czasami siÄ rozstawaÄ, Ĺźeby mĂłc tÄskniÄ, czekaÄ i cieszyÄ siÄ z powrotem.
Fenyes np. mówi, że istnienie
zasady
nieokrelonoci, którš wišże on z pewnymi zależnociami statystycznymi,
bynajmniej nie
uniemożliwia jednoczesnego dowolnie dokładnego pomiaru położenia i prędkoci.
Fenyes nie
wskazuje jednak, w jaki sposób można by było de facto dokonać tego rodzaju
pomiarów;
dlatego rozważania jego nie wykraczajš, jak się wydaje, poza sferę abstrakcji
matematycznej.
Weizel, którego kontrpropozycje w stosunku do interpretacji kopenhaskiej sš
pokrewne tymt które wysunęli Bohm i Fenyes, wišże parametry utajone z
,,zeronami";
zerony" sš nowym, ad hoc wprowadzonym do teorii rodzajem czšstek, których w
żaden
sposób nie można obserwować. W koncepcji tej kryje się niebezpieczeństwo,
prowadzi ona
bowiem do wniosku, że oddziaływanie między realnymi czšstkami i zeronami
powoduje
rozproszenie energii na wiele stopni swobody pola zeronowego, co sprawia, iż
cała
termodynamika staje się jednym wielkim chaosem. Weizel nie wyjanił, w jaki
sposób ma
zamiar zapobiec temu niebezpieczeństwu.
Stanowisko wszystkich fizyków, których poglšdy omówilimy powyżej, najlepiej
można scharakteryzować powołujšc się na dyskusję, która w swoim czasie wywołała
szczególna teoria względnoci. Każdy, kto był niezadowolony z tego, że Einstein
wyeliminował z fizyki pojęcie absolutnej przestrzeni i pojęcie absolutnego
czasu, mógł
argumentować w następujšcy sposób: Szczególna teoria względnoci bynajmniej nie
dowiodła, że czas absolutny i przestrzeń absolutna nie istniejš. Dowiodła ona
jedynie, że w
żadnym sporód zwykłych dowiadczeń fizycznych nie przejawia się bezporednio
prawdziwa przestrzeń ani prawdziwy czas. Jeli jednak we właciwy sposób
uwzględnimy ten
aspekt praw przyrody, a więc jeli wprowadzimy odpowiednie czasy pozorne dla
poruszajšcych się układów odniesienia, to nic nie będzie przemawiało przeciwko
uznaniu
istnienia przestrzeni absolutnej. Nawet założenie, że rodek ciężkoci naszej
Galaktyki
(przynajmniej z grubsza bioršc) pozostaje w spoczynku względem przestrzeni
absolutnej -
nawet to założenie okazałoby się prawdopodobne. Krytyk szczególnej teorii
względnoci
mógłby dodać, że można mieć nadzieję, iż w przyszłoci zdołamy okrelić
własnoci
przestrzeni absolutnej na podstawie pomiarów (tzn. wyznaczyć parametry utajone"
teorii
względnoci) i że w ten sposób teoria względnoci zostanie ostatecznie obalona.
Już na pierwszy rzut oka jest rzeczš jasnš, że argumentacji tej nie można obalić
dowiadczalnie, nie ma w niej bowiem na razie żadnych tez, które różniłyby się
od twierdzeń
szczególnej teorii względnoci. Jednakże język tej interpretacji sprawiłby, że
zniknęłaby
własnoć symetrii majšca decydujšce znaczenie w teorii względnoci, a mianowicie
niezmienniczoć lorentzow-ska; dlatego musimy uznać, że powyższa interpretacja
jest
niewłaciwa.
Analogia do teorii kwantów jest tu oczywista. Z praw teorii kwantów wynika, że
wymylonych ad hoc parametrów utajonych nigdy nie będzie można wykryć za pomocš
obserwacji. Jeżeli wprowadzimy do interpretacji teorii parametry utajone jako
wielkoć
fikcyjnš - to wskutek tego zniknš najważniejsze własnoci symetrii.
W publikacjach Błochincewa i Aleksandrowa sposób ujęcia zagadnień jest zupełnie
inny niż w pracach fizyków, o których mówilimy dotychczas. Zarzuty obu tych
autorów pod
adresem interpretacji kopenhaskiej dotyczš wyłšcznie filozoficznego aspektu
ujęcia
problemów. Fizycznš treć tej interpretacji akceptujš oni bez żadnych
zastrzeżeń.
Tym bardziej ostre sš tu jednak sformułowania stosowane w polemice:
Sporód wszystkich, niezmiernie różnorodnych kierunków idealistycznych w fizyce
współczesnej najbardziej reakcyjny kierunek reprezentuje tak zwana Ťszko-ła
kopenhaskať.
Niniejszy artykuł ma zdemaskować idealistyczne i agnostyczne spekulacje tej
szkoły doty-
czšce podstawowych problemów mechaniki kwantowej" - pisze Błochincew we wstępie
do
jednej ze swoich publikacji. Ostroć polemiki wiadczy o tym, że chodzi tu nie
tylko o naukę,
że mamy tu do czynienia również z wyznaniem wiary, z okrelonym credo. Cel
autora wyraża
cytat z pracy Lenina zamieszczony na końcu artykułu: Jakkolwiek by się osobliwa
wydawała
z punktu widzenia Ťzdrowego rozsšdkuť przemiana nie-ważkiego eteru w ważkš
materię i
odwrotnie, jakkolwiek Ťdziwneť by się wydawało, że elektron nie ma żadnej innej
masy,