Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
To, co pragnął zrobić z tymi pieniędzmi, zostało ujawnione i jest w pełni zgodne z duchem i przepisami Dwunastu Tablic. Wola testatora, o ile jest zgodna z rozsądkiem, zawsze musi stanowić główną podstawę dla wyroku sądu. Natychmiast sformułuję addicto, upoważniające Jabeza do rozdzielenia funduszów zgodnie z tym, co zostało przedłożone w tych instrukcjach.
Stary książę, z pomarszczoną jak pergamin, pełną uśmiechów twarzą, znalazł się przy Deborze, jak tylko dano znak, że można wstać z miejsc.
- Z racji niedostatecznej znajomości języka nie miałem możliwości zrozumienia wszystkiego, o czym tu mówiono - oznajmił. - Z pewnością jednak, sądząc po waszych promiennych jak słońce twarzach, ten sędzia, którego mądrość jest większa, niż na to wskazuje jego wygląd, był sprawiedliwy i rozumny w swej decyzji. Jako skromny świadek waszego triumfu czuję się naprawdę bardzo szczęśliwy.
Debora rozglądała się po sali szukając Adama, ale nigdzie go nie widziała. Zdążył już pożegnać się z Łukaszem i opuścił sąd. Stojąc w drzwiach jeszcze raz się odwrócił, żeby rzucić pożegnalne spojrzenie na rozpromienioną młodą kobietę, która dotychczas była dla niego Rachelą, na której skupiała się jego wyobraźnia.
- Żegnaj! - wyszeptał. - Ponad dwadzieścia lat lekceważyłem prawo, które mówi, że mężczyzna musi się ożenić, jak dojdzie do lat osiemnastu. Muszę nadal je pomijać, gdyż widzę teraz, że zawsze będę nosił twój obraz w mym sercu, mała Deboro. Jednak nigdy więcej cię nie zobaczę.
2
Niższy urzędnik sądowy skłonił się przed Deborą, kiedy się szykowała do wyjścia.
- Twoja obecność, pani, jest pożądana w sali petentów - oznajmił.
Spojrzała na Łukasza szukając rady.
- Sądzę, że wzywa cię twój ojciec - powiedział Łukasz. - Pójdę z tobą aż do drzwi, aby się upewnić.
Istotnie, to Aaron po nią posłał. Był sam jeden w sali petentów. Z zabarwienia skóry w okolicy oczu i skroni widać było, że ciężko mu pogodzić się z decyzją sądu. Nie podnosząc wzroku nadal przekładał dokumenty rozłożone przed nim na stole.
- Czy to ty?
- Tak, ojcze.
- Na pewno jesteś zadowolona z tego, co zrobiłaś. Ściągnęłaś na mnie cierpienie i poniżenie. Musiałem stanąć przed obcym sądem, przed wrogim sędzią i widzieć moje jedyne dziecko sprzymierzone z moimi wrogami. A teraz muszę wracać do Jerozolimy, zostawiając ciebie z byłym niewolnikiem, którego poślubiłaś nie pytając mnie o zgodę.
- Ojcze, przepełnia mnie żal. - Debora odczuwała tyle współczucia dla ojca, że z trudem powstrzymywała łzy. - Gdyby istniała dla mnie jakaś inna droga, wybrałabym ją. Ale nie było żadnej innej drogi.
- Jestem pewien, że działałaś zgodnie z radą mego ojca. Od wielu lat zdawałem sobie sprawę, że nie darzył mnie uznaniem. Całe jego uczucie spłynęło na ciebie. Ja go nie zaznałem.
- Nie, nie, ojcze - zaprzeczyła Debora cichym głosem. - Mylisz się. Jestem pewna, że dziadek gorąco pragnął bliższego porozumienia z tobą i zrobiłby wszystko, żeby do tego doszło.
- On zbudował między nami mur nie do przebicia - Aaron podniósł głos. - Tylko dlatego, że odmówiłem dzielenia jego wierzeń religijnych, skradł mi twoje uczucia, a potem zrobił z ciebie chrześcijankę.
Aaron miał na sobie zwykłą białą szatę, która podkreślała spadzistość jego wąskich ramion. To czyniło go tak szczupłym i niepokaźnym, że serce jego córki napełniła litość. Podniósł głowę i po raz pierwszy spojrzał jej w oczy. Mówił ze wzburzonym pośpiechem.
- Pamięć o moim ojcu nie zasługuje ani na cześć, ani na poważanie. Utracił wszelkie prawa do synowskich uczuć. Nigdy więcej nie chcę słyszeć jego imienia. - Pochwycił jeden z dokumentów leżących na stole i potrząsnął nim przed Deborą. - Jeśli podpiszesz ten dokument, będziemy jeszcze mogli uniknąć następstw twego czynu.
Debora z drżeniem popatrzyła na dokument.
- Co to jest?