Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Dzem - List do m (pf)* * * * * * * *D¿em - List do M* * * * * * * *Mamo, pisze do ciebie wiersz,Moze ostatni, na pewno pierwszy...szczêœliwymNULLUM CRIMEN SINE LEGE, NULLA POENA SINE LEGE — Nie ma zbrodni, nie ma karybez uzasadnienia prawnego (Zasada w rzymskim postêpowaniu...reguÅ‚y: gdybyÅ› natychmiast pospieszyÅ‚ jej z pomocÄ…, przegraÅ‚byÅ› na pewno, natomiast gdyby one skrzywdziÅ‚y swego zakÅ‚adnika, to z pewnoÅ›ciÄ… one by przegraÅ‚y...zaszczyty, którymi go obsypaÅ‚, a których na pewno by — jak mówiÅ‚ — nie dostÄ…piÅ‚, gdyby swoim szczerym oddaniem nie zasÅ‚użyÅ‚ na nie...– No, na pewno – burknęła jeszcze inna starucha...Nale¿y równie¿ podkreœliæ, ¿e wraz z rozwojem wspó³pracy miêdzynarodowej w dziedzinie stosunków cywilnych i ujednolicaniem regu³ miêdzynarodowego postêpowania...Uranos być może nie byÅ‚ zaÅ‚amany, ale na pewno wstrzÄ…Å›niÄ™ty na tyle by krzyknąć: - DiabeÅ‚!- Tak samo nazywaÅ‚o mnie wielu z tych, którzy przeszli te drzwi -...postÄ™pować jak żoÅ‚nierze, to znaczy uciekać siÄ™ do wszystkich chytroÅ›ci żoÅ‚nierskich...Je¿eli postêpowanie pojednawcze zakoñczy siê jedynie sporz¹dzeniem protoko³u rozbie¿noœci, zwi¹zek zawodowy, nie korzystaj¹c z prawa do strajku, mo¿e podj¹æ próbê...- Oznajmiam, że w toku niniejszego postÄ™powania nie wpÅ‚ynÄ…Å‚ żaden dowód, upoważniajÄ…cy sÄ…d do zlekceważenia jasnych i dokÅ‚adnych instrukcji, jakie zmarÅ‚y...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Fakt, że poÅ›lubiÅ‚a mężczyznÄ™, który jej nie kocha, nie miaÅ‚ znaczenia. PoÅ›lubiÅ‚a czÅ‚owieka, którego kochaÅ‚a Å›lepo i bezgranicznie, a żadna kobieta nie mo­Å¼e pragnąć niczego wiÄ™cej. BrzemiÄ™ tego małżeÅ„stwa miaÅ‚ dźwigać on. ZaakceptowaÅ‚ jej miÅ‚ość, a ponieważ nie mógÅ‚ siÄ™ odwzajemnić tym samym, spÅ‚aci wiÄ™c dÅ‚ug cierpliwoÅ›ciÄ…, taktem i troskliwoÅ›ciÄ…. Z lenistwa i sÅ‚a­boÅ›ci dopuÅ›ciÅ‚ do tego, by jej miÅ‚ość tak wybujaÅ‚a, że aż groziÅ‚a mu unicestwieniem. Mężczyzna z charakte­rem byÅ‚by dawno wycofaÅ‚ siÄ™ z tej sprawy. Peter Dorfrichter nigdy nie poÅ›lubiÅ‚by Róży von Siebert.
Åšwiece w koÅ›ciele migotaÅ‚y sÅ‚abo, kiedy Róża po­deszÅ‚a do nawy koÅ›cielnej wsparta na ramieniu swego szwagra. MiaÅ‚a na sobie wiosenny beżowy kostium i od­powiedni kapelusz o szerokim rondzie przybrany czar­nÄ… wstążkÄ…. JedynÄ… myÅ›lÄ…, jaka przebiegÅ‚a Kunzemu przez gÅ‚owÄ™ w tak uroczystym momencie, byÅ‚o, że Ró­Å¼a na pewno Å›miertelnie siÄ™ przeziÄ™bi w tym lodowa­tym przeciÄ…gu. Niewiarygodne sÄ… te kobiety, wolÄ… być modne niż żywe. Dla nich poczÄ…tkiem wiosny nie byÅ‚o topnienie Å›niegu, lecz chwila, kiedy projektanci mody demonstrowali swe fasony.
Åšlubu udzielaÅ‚ im wielebny Olden, przyjaciel rodzi­ny i spowiednik Siebertów. Róża sprawiaÅ‚a wrażenie zmÄ™czonej i zdenerwowanej, szÅ‚a do oÅ‚tarza sztucznie jakoÅ› uÅ›miechniÄ™ta, z oczami utkwionymi gdzieÅ› przed siebie. Kunze nie pojmowaÅ‚, czemu kobiety muszÄ… wy­peÅ‚niać dni poprzedzajÄ…ce Å›lub najbardziej wyczerpu­jÄ…cymi czynnoÅ›ciami. OczywiÅ›cie skÅ‚adali obowiÄ…zkowe towarzyskie wizyty kolegom i zwierzchnikom, i nie­bywale licznemu gronu przyjaciół Róży. Szczęściem żadna z wizyt nie trwaÅ‚a dÅ‚użej niż przyjÄ™te konwe­nansem dziesięć minut; czÄ™sto zaÅ› pozostawiali tylko swoje bilety wizytowe, kiedy nie zastali w domu gospodarzy. Niemniej byÅ‚o to nużące i pochÅ‚aniaÅ‚o mnó­stwo czasu. W dodatku Róża uparÅ‚a siÄ™, żeby sprawić sobie caÅ‚kowitÄ… wyprawÄ™, od bielizny osobistej do po­Å›cielowej wÅ‚Ä…cznie, co Kunze uznaÅ‚ za caÅ‚kiem niepo­jÄ™te, skoro od dwóch lat sypiali wygodnie razem na starych przeÅ›cieradÅ‚ach.
JednoczeÅ›nie toczyÅ‚y siÄ™ wtÅ‚oczone miÄ™dzy towarzys­kie wizyty a przymiarki u krawcowej przygotowania do Å›lubu i weselnego przyjÄ™cia oraz narady z wieleb­nym Oldenem i głównym kelnerem z restauracji Sachera, a nawet okropnÄ… paniÄ… SacherowÄ…. Kunze odmó­wiÅ‚ brania w nich udziaÅ‚u, wolaÅ‚ bowiem stonowanÄ…, skromnÄ… i cichÄ… uroczystość. W drodze kompromisu zgodzili siÄ™ na eleganckie déjeuner w jednej z prywat­nych jadalni hotelu.
Podczas ceremonii Kunze czuÅ‚ siÄ™ bardziej osobÄ… po­stronnÄ… niż uczestnikiem. Nie byÅ‚ czÅ‚owiekiem religij­nym, niemniej jednak lubiÅ‚ koÅ›cielne obrzÄ™dy, ich sym­bolikÄ™ i barokowy przepych. Tym razem jednakże przesÅ‚odzony, ton kazania wielebnego Oldena i wyÅ›wiech­tane frazesy wzbudziÅ‚y w nim sprzeciw. Oboje z Różą nie byli przecież dwojgiem mÅ‚odych niewiniÄ…tek, lecz dorosÅ‚ymi ludźmi, do których należaÅ‚o przemawiać sto­sownym do ich dojrzaÅ‚oÅ›ci i wieku tonem. Rzuciwszy spojrzenie w stronÄ™ Róży zdumiaÅ‚ siÄ™, widzÄ…c, z jakim oczarowaniem sÅ‚ucha tego wszystkiego, majÄ…c Å‚zy w oczach. Zaraz przeprosiÅ‚ w duchu Oldena, który najwy­raźniej okazaÅ‚ siÄ™ lepszym znawcÄ… duszy kobiecej od niego.
Dejeuner u Sachera okazaÅ‚o siÄ™ wielce przyjemnÄ… imprezÄ…. Ze strony Kunzego brali w nim udziaÅ‚ generaÅ‚ Wencel z żonÄ…, porucznicy Stoklaska i Heinrich, stary generaÅ‚ Hartmann z żonÄ… i córkÄ… PaulÄ… oraz Hans von Gersten. Reszta goÅ›ci wywodziÅ‚a siÄ™ z krÄ™gu towarzys­kiego Róży. Obie grupy zadziwiajÄ…co dobrze dopaso­waÅ‚y siÄ™ do siebie. Toasty byÅ‚y krótkie i dowcipne.