X

Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.niezgodne z prawd ), e Henryk von Plauen w krytycznym momencie podczas obl enia Malborka oferował zwrot ziem pomorskiej, chełmi skiej i...Je�eli kwestionariusz spefnia te warunki wewn�trznej zgodno�ci i sta�o�ci wynik�w w czasie, to powiadamy, �e jest rzetelny, czyli dobrze mierzy to, co mierzy...Henryk Sienkewicz - Krzyżacy, KrzyzT2R29�aden rycerz nie sprosta� mu nigdy w szrankach, a Maurowie pierzchali na samwidok jego zbroi i powszechne by�o...Henryk Sienkewicz - Krzyżacy, KrzyzT2R14W �cianie nad wozowni� rozchyli�o si� zaraz b�oniaste okno i przez szparutk�wyjrza�y na dziedziniec modre oczy...O szczęśliwej przyszłości żydów jeszcze na tym świecie Talmud powiada: „Nadejdzie czas, że wzejdzie na świat Mesjasz żydowski, wtedy dopiero ziemia...Wołodyjowski z panem Longinem już zasiedli, rzekł: – Bo waćpan, panie Podbipięta, nie wiesz największej i szczęśliwej nowiny, żeśmy z panem...– Dla Boga, co słyszę! – zawołał Wołodyjowski...Jeden tylko ma�y Wo�odyjowski cierpia� nad tym niema�o, a gdy Skrzetuski pr�bowa� wla� mu otuch� w serce, odpowiedzia�:- Dobrze tobie, bo gdy jeno zechcesz, Anusia...obserwowała, a ponieważ w ich bliskich stosunkach węszyła niebezpieczeństwo dla Heroda, niezwłocznie powiadomiła o tym brata...— Będę musiał o wszystkim powiadomić prezydenta...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

..
- I... nic! - odrzek� Zag�oba - m�wimy, �e na wiosn� bociany pewnie
przylec�...
Ba�ka pocz�a si� ociera� twarzyczk� o twarz m�a, jak kot prawdziwy.
- Micha�ku! ja tam nie b�d� d�ugo siedzia�a - rzek�a z cicha.
I po tej rozmowie zacz�y si� zn�w narady kilka dni trwaj�ce, ale ju� nad
podr�.
Pan Micha� sam wszystkiego dogl�da�, sanie kaza� �adzi� przy sobie i
wymo�ci� je sk�rami uszczwanych jesieni� liszek. Pan Zag�oba tuz�uczki
w�asne znosi�, by by�o czym w drodze nogi przykry�. Mia�y p�j�� wozy z
po�ciel� i �ywno�ci�; mia� p�j�� i dzianecik Basi, aby w miejscach
zatoczystych i niebezpiecznych mog�a si� na niego z sani przesi���, bo
szczeg�lniej ba� si� pan Micha� zjazdu do Mohilowa, do kt�rego si�
istotnie na z�amanie karku zje�d�a�o.
Jakkolwiek nie by�o najmniejszego prawdopodobie�stwa jakiego� napadu,
przykaza� ma�y rycerz Azji wszelkie ostro�no�ci zachowa�, kilkunastu
ludzi na par� stai naprz�d zawsze wysy�a� i na noclegi nie stawa� nigdzie
po drodze, jeno tam, gdzie s� komendy; wyje�d�a� skoro �wit, stawa�
przed noc�, a w drodze nie marudzi�. Tak dalece o wszystkim my�la�
ma�y rycerz, �e w�asn� r�k� nabi� kr�ciczki do olster przy Basinej
kulbace.
Nadesz�a na koniec chwila wyjazdu. Jeszcze ciemno by�o, gdy dwie�cie
koni Lipk�w stan�o w pogotowiu na majdanie. W g��wnej izbie
komendanckiego domu panowa� ju� tak�e ruch. Na kominach buzowa�y
si� jasnym p�omieniem smolne szczapy. Wszyscy oficerowie: wi�c ma�y
rycerz i pan Zag�oba, i pan Muszalski, i pan Nienaszyniec, i pan
Hromyka, i pan Motowid�o, a z nimi towarzysze spod g�rnych chor�gwi
zebrali si� na po�egnanie. Ba�ka i Ewka, ciep�e jeszcze i zarumienione od
snu, pi�y winn� polewk� na drog�.
Wo�odyjowski siedzia� obok �ony obejmuj�c j� wp�; Zag�oba sam
nalewa� polewk� powtarzaj�c za ka�dym dolaniem: "Jeszcze, bo
mrozik!", i Basia, i Ewka ubrane by�y po m�sku, bo tak zwykle
podr�owa�y na kresach niewiasty; Basia by�a przy szabelce; szubk� na
sobie mia�a �bicz�, �asicami bramowan�; gronostajowy z uszami
ko�paczek; hajdawerki bardzo obszerne, kszta�t sp�dnicy czyni�ce, i buty
do kolan, mi�kkie, podszyte wyporkami. Na to wszystko mia�y p�j��
jeszcze ciep�e delijki i szuby z kapturami do os�oni�cia twarzy.
Tymczasem jednak twarz ta by�a jeszcze ods�oni�ta i dziwili si�, jako
zwykle, jej urodzie �o�nierze; inni za� spogl�dali �akomie na Ewk�, kt�ra
mia�a usta wilgotne, jakby do poca�unku z�o�one; inni wreszcie nie
wiedzieli, na kt�r� patrze�, i tych a� ci�goty bra�y po ko�cach izby, tak
im obie by�y pon�tne, a szeptali za� jeden drugiemu w ucho:
- Ci�ko cz�eku �y� na takim odludziu. Szcz�sny komendant! Szcz�sny
Azja... Uch!...
Ogie� na kominach trzaska� weso�o, a po zap�ociach pocz�o si� pianie
kur�w. Z wolna wstawa� dzie�, do�� mro�ny i pogodny. Pokryte grubym
�niegiem dachy szop i kwater �o�nierskich sta�y si� jasnor�owe. Z
majdanu dochodzi�o parskanie koni i skrzyp chodz�cych pieszo �o�nierzy
z chor�gwi towarzyskich, a r�wnie� drago�skich, kt�rzy zebrali si� z szop
i karczem, by po�egna� Basi� i Lipk�w.
Na koniec Wo�odyjowski rzek�:
- Czas !
Us�yszawszy to Ba�ka porwa�a si� z miejsca i pad�a w ramiona
m�owskie. On przycisn�� usta swoje do jej ust, potem, tul�c j� ze
wszystkich si� do piersi, ca�owa� jej oczy i czo�o, i zn�w usta. D�uga by�a
ta chwila, bo kochali si� oboje niezmiernie. Po ma�ym rycerzu przysz�a
kolej na pana Zag�ob�, nast�pnie inni oficerowie przyst�powali do
ca�owania Basinej r�ki, a ona powtarza�a co chwila swoim d�wi�cznym
jak srebro, dziecinnym g�osikiem:
- Ostawajcie, wa�panowie, w zdrowiu! Ostawajcie w zdrowiu!...
I obie z Ewk� posz�y przywdzia� delijki z otworami na r�ce zamiast
r�kaw�w, na to kapturzaste szuby, a� ca�kiem znik�y w tych ubiorach.
Otworzono im szeroko drzwi, przez kt�re wpad�a zaraz para mro�na - i
ca�e zgromadzenie znalaz�o si� na majdanie.
Na �wiecie czyni�o si� coraz widniej od �niegu i zorzy. Szad� obfita
osiad�a na szer�ci lipkowskich bachmat�w i na ko�uchach �o�nierzy, tak
i� zda�o si�, �e ca�a chor�giew bia�o jest przybrana i na bia�ych koniach
siedzi.
Ba�ka z Ewk� wsiad�y do wymoszczonych sk�rami sani. Dragoni i
pocztowi z towarzyskich chor�gwi zakrzykn�li na szcz�sn� drog�
odje�d�aj�cym. Na �w odg�os liczne stada wron i kruk�w, kt�re sroga
zima przygna�a w pobli�e zabudowa� ludzkich, zerwa�y si� z dach�w i z
wielkim krakaniem pocz�y kr��y� w r�anym powietrzu.
Ma�y rycerz pochyli� si� nad saniami i pogr��y� twarz w kapturek
okrywaj�cy g�ow� �ony. D�uga by�a ta chwila - wreszcie oderwa� si� od
Basi i czyni�c znak krzy�a
r�k�, zawo�a�:
- W imi� bo�e!
W�wczas Azja podni�s� si� w strzemionach. Dzika twarz jego
promienia�a od rado�ci i zorzy. Machn�� buzdyganem, a� burka podnios�a
mu si� w kszta�cie skrzyde� drapie�nego ptaka, i krzykn�� przera�liwym
g�osem:
- Rusza-a-a-aj!
Zaskrzypia�y w �niegu kopyta. Par obficiej wyszed� z nozdrzy ko�skich.
Pierwsze szeregi Lipk�w ruszy�y z wolna; za nimi drugie, trzecie,
czwarte- za nimi sanie, za nimi nast�pne szeregi - i ca�y oddzia� pocz��
oddala� si� po pochy�ym majdanie ku wrotom. .
Ma�y rycerz �egna� ich krzy�em �wi�tym, wreszcie, gdy sanie min�y ju�
bram�, z�o�y� r�ce przy ustach i zawo�a�:
- Bywaj zdrowa, Ba�ka!
Ale odpowiedzia�y mu tylko g�osy piszcza�ek i wielkie krakanie czarnego
ptactwa.
KONIEC ROZDZIA�U

 

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.