Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Dornier lądował.
I co gorsza, ten idiota pilot pędził po pasie startowym wprost na „Żelazną Pięść!”
Blok wybiegł przed latającą fortecę, machając nerwowo rękami. Dornier zaczął hamować ze swędem rozgrzanej gumy, ale nadal się zbliżał, blokując pas startowy.
- Zjedź z drogi, ty idioto! - krzyknął Blok, znowu wyciągając lugera z kabury. - Ty cholerny idioto, zjeżdżaj z pasa!
Silniki stojącej za nim „Żelaznej Pięści” pracowały już z grzmiącym rykiem. Czapka spadła mu z głowy, a jedno ze śmigieł pocięło ją na strzępy. Gorące powietrze napełniało się wonią paliwa, kiedy silniki B-17 nabierały mocy. Blok trzymał pistolet w ręce, mierząc do toczącego się ku niemu dorniera. Co za szaleniec siedzi za sterami! Ten samolot musi być siłą usunięty z pasa starto...
Przez szybę kabiny zobaczył, że drugi pilot dorniera ma złote włosy, pierwszy zaś brodę. Rozpoznał twarze obojga: Chesna van Dorne i ten sam człowiek, który był z nią i baronem. Blok nie miał pojęcia, jak się mogli tam dostać, ale wiedział, dlaczego tu przybyli i że nie może pozwolić, aby zrealizowali swój zamiar.
Zaczął strzelać z pistoletu, krzycząc z wściekłości. Kula rozłupała szybę przed twarzą Chesny. Druga odbiła się rykoszetem od kadłuba, a trzecia przebiła szkło i uderzyła Łazarisa w obojczyk. Rosjanin krzyknął z bólu, a odłamki posypały się na Michaela, który siedział w tylnej części kabiny. Blok nadal strzelał, kiedy Michael obrócił klamkę luku wejściowego. Wyskoczył na beton pasa startowego i rzucił się biegiem pod skrzydłem dorniera w kierunku pułkownika Bloka. Śmigła myśliwca i latającej fortecy wzniecały w powietrzu prawdziwą burzę.
Dopadł go, zanim Blok się spostrzegł. Niemiec próbował strzelić Michaelowi w twarz, ale ten chwycił go za nadgarstek i podniósł lufę lugera w tej samej chwili, gdy Blok pociągał za spust. Zaczęli walczyć, stojąc pomiędzy śmigłami. Pułkownik usiłował wbić palce w oczy Michaela, który jednak uderzył przeciwnika pięścią w szczękę, aż głowa odskoczyła mu do tyłu. Nie wypuszczał też z uchwytu jego nadgarstka, przez co Blok nie mógł użyć trzymanego w dłoni lugera. Szarpnął tylko gwałtownie całą swą masą, usiłując wrzucić Michaela na śmigło, ale ten sekundę wcześniej odgadł jego zamiary. Był gotów do obrony. Blok krzyknął coś, jakieś przekleństwo, które zagubiło się w hałasie silnika, i uderzył Michaela otwartą dłonią w nos. Gallatin zdołał wykonać częściowy unik, aby się ustrzec pełnej siły ciosu, mimo to uderzenie trafiło go w bok głowy. Choć oszołomiony, nie wypuszczał jednak nadgarstka Bloka, wyginając mu rękę do tyłu, żeby złamać ją w łokciu. Spoczywający na spuście palec Bloka skurczył się z bólu i kolejne dwie kule trafiły w osłonę silnika latającej fortecy niemal nad ich głowami. Z wybitych otworów zaczął się wydobywać czarny dym płonącego oleju. Michael i Blok walczyli pomiędzy śmigłami, a powietrze ze świstem krążyło wokół nich, grożąc im wrzuceniem na obracające się łopatki.
Z kabiny „Żelaznej Pięści” van Hoven zobaczył smugi dymu wydostające się z jednego z czterech silników bombowca. Zwolnił hamulce i samolot ruszył do przodu. Stiefel, nadal zajęty w komorze bombowej, podniósł głowę, kiedy zauważył, że ruszyli.
- Co wy, do cholery, wyprawiacie?! - wrzasnął.
Blok uderzył Michaela łokciem w podbródek i wyrwał z jego uchwytu uzbrojoną rękę. Uniósł pistolet, żeby rozłupać czaszkę fałszywemu baronowi. Uśmiechnął się triumfalnie, ale był to jego ostatni uśmiech. Złudzenie triumfu.
W następnej sekundzie Michael rzucił się całą siłą do przodu i chwycił Bloka za kolana, podrzucając go w górę i do tyłu. Kula lugera przeleciała nad barkiem Michaela, ale łopatki śmigła „Żelaznej Pięści” dosięgły celu.
Pokroiły Jerka Bloka w czerwone pasma tkanki i kości od pasa w górę. Michael, nadal trzymając nogi Niemca, dał nurka pod śmigłem na beton pasa. W ułamku sekundy z Bloka nie zostało nic oprócz nóg i krwawej masy opadającej na pas startowy. Srebrne zęby posypały się z brzękiem - i już było po wszystkim.
Michael przetoczył się pod śmigłem, wypuszczając z rąk drgające nogi Bloka. Siedzący w kabinie bombowca van Hoven zjechał „Żelazną Pięścią” z pasa na trawę, aby wyminąć dorniera. Nie zauważył biegnącego za nim człowieka.
Bombowiec nabierał prędkości, wjeżdżając z powrotem na beton. Michael dobiegł do niego, minął ociekające krwią ciało leżące w prostokątnym stanowisku strzeleckim i chwycił rękami za lufę karabinu maszynowego. Sekundę później B-17 runął do przodu, a Michael odbił się od ziemi i wciągnął do samolotu, odpychając barkiem ciało strzelca.
„Żelazna Pięść” dotarła do końca pasa startowego i uniosła nos do góry. Koła bombowca oderwały się od ziemi i niebawem van Hoven położył samolot w zakręt, zmierzając w kierunku Anglii. Jeden z silników pozostawiał za sobą smugę czarnego dymu.
Dwie minuty później dornier oderwał się od ziemi w ślad za B-17. Łazaris, przyciskając dłoń do złamanego obojczyka, usiłował nie stracić przytomności. Chesna przejęła stery. Spojrzała na mierniki paliwa. Ich igły spadły poniżej czerwonych linii, a lampki kontrolne obydwu zbiorników migały ostrzegawczo. Skierowała samolot za smugą dymu. Wiatr z wyciem wdzierał się do kabiny przez pęknięcia w szybie myśliwca.