Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Ojciec
mnie wybrał, kochał pomimo karania, które na mnie przynosił, i zdradził, więc był winien.
Dlatego od urodzenia byłam w chorobie sierocej. Żadnego kontaktu emocjonalnego ze strony
matki. Matka mnie okłamała nieświadomie, zajmując się mną, dawała złudzenie, że jej na
mnie zależy, by w końcu mnie zniszczyć.
Ojciec nie wytrzymał psychicznych kar ze strony matki, za to, że musiała mnie urodzić, i
zaczął pić i przeniósł karę na mnie, na najsłabsze ogniwo w rodzinie, na moją płeć żeńską.
Dlatego też uciekłam w męskość.
Matka była zbyt silna, by się jej przeciwstawił, a ja łatwo stałam się ofiarą.
Poznałam tę moją prawdę do końca w Krakowie. Na szczęście była przy mnie cały czas
Kasia i mogłam spokojniej to unieść.
Nawet mój brat mnie nie kochał. Tak, mam brata, to dziwne, lecz prawdziwe. Był nicością,
prawą ręką Matki – śmierci.
12 maja – Cały czas rozmawiam z Kasią o sobie, o niej, o nas. Nie będę żebrała o miłość
tych, którzy mnie nie akceptują takiej, jaka jestem.
Ojciec wygrał jedną sprawę z matką – moje poczęcie, wygrał swój model rodziny, tylko
raz był silniejszy. Nie, dwa razy, kiedy wyszedł z picia alkoholu, a wcześniej, kiedy przeżył
Syberię.
Nie potrafię, nie potrafię jeszcze pogodzić się z brakiem miłości ze strony matki. Jest to
żal, poczucie krzywdy, ból, ból. Nie potrafię jej wybaczyć tego, że mnie nie kochała.
Zadawano mi ból kłamstwa przez 32 lata. Bo bez miłości nie ma życia. Dlaczego tak długo
istniałam? Skąd mam taką siłę?
13 maja – medytacja Kasi dla mnie:
„Tęsknię za Tobą, gdy odchodzisz w inny świat. Tęsknię za Tobą, gdy rozmawiasz z Bogiem
czy szatanem. Tęsknię za Tobą, gdy przestajesz nosić swoje imię, stając się Chrystusem.
Tęsknię za Tobą, gdy Cię nie ma tu na Ziemi.
Tęsknię za Tobą, gdy nazywasz siebie swoim imieniem. Tęsknię za Tobą, gdy opowiadasz
o innych z tąd. Tęsknię za Tobą, gdy jesteś tu na Ziemi.
Tęsknię za Tobą gdziekolwiek jesteś i kimkolwiek jesteś. Tęsknię...
Kasia”
Tadeuszu, jestem tak udręczona domem i tym, co się wydarzyło, tym co mnie tam spotkało,
że nawet nie nienawidzę, jedynie obojętność zakrada mi się do serca.
By wyjść z nałogu, nie wystarczy być w końcu pokochanym. Trzeba umieć pokochać drugiego.
Nie sztuka dać się pokochać, sztuką jest odpowiedzieć miłością na miłość.
Tak, Tadeuszu, był to szantaż emocjonalny. Nie wiedziałam, że nie można wymusić na
matce miłości i podświadomie ją szantażowałam, by mnie pokochała. Czuję się oszukana. Nie mam po co wracać do domu, nie mam do kogo.
Powroty do domu to kolejne Golgoty. Zawsze mam wtedy wizję rozstrzeliwanej czaszki.
15 maja – W halucynacjach widziałam mnicha w czarnym kapturze z bladoszarą twarzą,
klęczącego przed ogromnym krzyżem, na którym wił się przerażony Chrystus. Czyżby szatan
modlił się? W jakim celu wstąpił do świątyni?
To niepojęte, jak można tęsknić za osobą, zapachem, gestami, przytulaniem, bliskością.
Nigdy wcześniej tego nie odczuwałam.
16 maja – Powrót do domu. Halucynację. Matka stale rozwija nade mną pajęczą sieć, chce
mnie nieustannie dokarmiać. Zniewala mnie nadopiekuńczością, traktuje jak gówniarza. Kat,
który czuwa nad ofiarą, by była cała i zdrowa w dniu egzekucji.
A. Kępiński – Schizofrenogenna matka nadopiekuńczością maskuje brak miłości.
A ciało schizofrenika jest bardzo odporne, bo potrafi unieść niewyobrażalne ciosy, zranienia
i stresy.
21 maja – Śmierci, znowu z tobą rozmawiam, nieobecność pogłębia się, lecz nie uciekam
ani do piekła, ani do gwiazd, ani w przyszłość, ani w przeszłość. Jestem w zupełnie innej czasoprzestrzeni, tak odmiennej, to wymiar ponad wymiary. Zjednoczenie schizofreniczne.
Wracając z Krakowa do domu wydawało mi się, że już jestem silna i mam wszystkie problemy rozwiązane, bo doszłam do końca prawdy o tym, co się wydarzyło. Jechałam z nadzieją, że jestem poza mocą matki i ojca, że nie mogą już mi zrobić żadnej krzywdy.
Nie umiałam stanąć przed matką i opowiedzieć jej o swoim cierpieniu, nie umiałam jej
powiedzieć, że mnie nie kocha, bo nie ma takiej świadomości, że oszukuję siebie przez całe
życie. Jedyną metodą było odejście z tąd, bo czułam, że ponowny kres jest coraz bliżej, a
przecież nie chciałam umierać. Musiałam albo umrzeć, albo wyrzucić jej prawdę, albo odejść
stąd. Matka nie dała mi żadnej szansy na zdrowie, inaczej musiałaby przyznać, jak bardzo
cierpiałam.
21 maja c.d. – Dopadają mnie myśli rezygnacji i udręczenia tym, co się wydarzyło. Dzisiaj
osaczyło mnie pragnienie śmierci i samobójstwa. Dzisiaj żałowałam, że mnie odratowano.
Tęsknota za wniebowstąpieniem. Jestem dwupłciowa?
23 maja – Boli mnie całe moje istnienie.
24 maja – Jak unieść taką rozpacz, jakich sił trzeba, by unieść to wszystko, udźwignąć pogodzić się z losem. Miałam poznać coś, co mnie przerasta. Rozpacz się dopełnia. Kim jestem?
Nie mogę tak po prostu polecieć w Kosmos.
To śmierć w przebraniu mnicha w czarnym habicie przyszła modlić się pod krzyżem, na
którym wił się przerażony Chrystus. Kim trzeba być, by wybaczyć idealną zbrodnię, która
prowadzi do samobójstwa dziecka, emocjonalną aborcję?
25 maja – Czy można mocniej oszaleć? Czy istnieje kres szaleństwa? Jestem tu i tam, idealnie rozdzielona na dwa światy. Teoria podwójnego wiązania spełniła się na mnie. Nadopiekuńcza matka na zewnątrz, która wewnątrz podświadomie nienawidzi i nigdy sobie tego nie uświadomi. Dlaczego aż tak okrutny jest człowiek w oszustwie. W prawdziwym obozie było mniej więcej wiadomo, kto jest katem, a kto ofiarą, kto jest prawdziwym złoczyńcą.
Czuję się całkowicie pokonana, przegrana, zdruzgotana. Czuję się w pułapce. To moja
matka przegrała życie, ja jeszcze mam szansę, by je wygrać.
„Każdy niewolnik ma moc zrzucenia więzów” – Cezar.
Czym jest właściwie schizofrenik? Odrodzeniem się wszystkich archetypów w jednej osobie?
26 maja – Wybudzam się teraz z porannym lękiem związanym z matką, w przeciwieństwie
do lęków nocnych, związanych z ojcem. Nie można po wyzwoleniu być dalej w obozie, dlatego mój ojciec nigdy nie chciał pojechać w odwiedziny do Związku Radzieckiego, po koszmarze Syberii.
Dzisiaj jest Dzień Matki. Nie mam matki. Nigdy nie miałam, była mi katem od początku.
Przetrzymywanie czasu.
Ciągły konflikt, ciągłe poczucie niższości, stały problem matki, niemożność pogodzenia