Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.- Ale - przerwaÅ‚ mu Michael - zrozumieliÅ›cie, że Adam bÄ™dzie pierwszÄ… ofiarÄ…, jeżeli oprócz tych dwóch Å›ledzi go jeszcze jakiÅ› inny gestapowiec, i że nigdy nie...Komenda wyŒwietla okienko "Add Watch ',za pomocÑ którego mo¾e* *a :Œ w danym pun**e programu przerwanie...Po tej ogólnej prezentacji byÅ‚a dÅ‚uższa przerwa; popis zaczynaÅ‚em po kawie i deserze...Strathmore przerwaÅ‚, bo nagle rozlegÅ‚o siÄ™ gwaÅ‚towne dudnienie w drzwi do WÄ™zÅ‚a nr 3...przerwa-tetmajer kazimierz, koniec epopei siÄ™, podobny nieÅ›miertelnemu bóstwu...- Na litość boskÄ…, co ty wygadujesz?! - przerwaÅ‚a zdumiona pani Krystyna...Dorrie chciaÅ‚a odpowiedzieć, że nie sÅ‚yszaÅ‚a, ale Cochenour jej przerwaÅ‚...Stephanos nacisnÄ…Å‚ guzik i przerwaÅ‚ rozmowÄ™...- Novinha jest mojÄ… żonÄ… - przerwaÅ‚ jej Ender...- Cudownie, że siÄ™ w koÅ„cu zjawiÅ‚eÅ› - mówiÅ‚a przed nim zÅ‚otowÅ‚osa dziewczyna, nie zadajÄ…c sobie trudu, żeby odwrócić gÅ‚owÄ™...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Zastygłem, lecz on za chwilę znów skierował się ku nam i zaczął mówić, a ja uświadomiłem sobie, że nie zauważył niczego podejrzanego.
- Cokolwiek tam się dzieje, będzie przydatne - rzekł chłodno.
- Gdy tylko ci moi idioci rozdzielą oba statki, każdy z nich uda się w swoją drogę. Wasza podróż nie będzie długa - coś około półtora kilometra, prosto w dół. Zaholujemy was na głęboką wodę - lub wetkniemy wasz dziób w to, co tam jest na zewnątrz. - Zwrócił się do Geordiego. - Zapożyczyliśmy ten pomysł od ciebie, kapitanie. Wywalimy ładunkiem wybuchowym dziurę w kadłubie waszego statku, a ten sztorm dokona reszty.
Geordie zgrzytnął zębami, lecz nic nie powiedział.
Ktoś przebiegł przez pokład tuż nad nami i rozległo się głośne nawoływanie. Ramirez podniósł głowę i spojrzał w górę.
- Wygląda na to, że są już mniej więcej gotowi.
Usłyszałem tupot ciężkich butów na schodkach prowadzących na pokład, a potem walenie w drzwi. Na gest Ramireza jeden ze strażników otworzył je i do salonu wszedł Hadley. Spojrzał na nas z głupkowatym uśmiechem, niesięgającym jego bladych, zimnych oczu, pochylił się i szepnął coś Ramirezowi, który natychmiast znów podszedł do iluminatora i wyjrzał na zewnątrz. Podziękowałem Bogu, że Bili trzymał się w ukryciu. Ale czy na pewno?
Ramirez odwrócił się ku nam.
- Co wybieracie? Głęboką wodę czy Falcon Island? Wydaje się, że nasila się tam aktywność wulkaniczna. - Uśmiechnął się i powiedział do Marka: - Wiesz, to się dobrze składa. Gdzie powinien się rozbić statek hydrograficzny, jeśli nie przy nieco zbyt dokładnym badaniu Falcon Island w niewłaściwym czasie? Zabawiaj przez chwilę naszych przyjaciół.
Okręcił się na pięcie i wyszedł z salonu, a za nim Hadley. Geordie obserwował ich, dopóki drzwi nie zamknęły się za nimi, po czym przeniósł swą uwagę na Marka.
- Jesteś nędznym typem - oznajmił z pogardą. - Na jakiej podstawie myślisz, że będę siedział spokojnie i pozwolę ci zatopić mój statek i wymordować załogę? Jeśli mam być zabity, to równie dobrze mogę cię zabrać ze sobą.
Zaczął podnosić się z krzesła. Po wyjściu Ramireza atmosfera uległa dziwnej zmianie. Było tak, jakbyśmy zdawali sobie sprawę, że to Ramirez ma prawdziwą władzę i odznacza się całkowitą amoralnością, podczas gdy Mark pod cienką warstwą brutalności, wynikającej z jego egocentryzmu i samolubstwa, ma osobowość nacechowaną dużą niepewnością, lękiem, brakiem poczucia bezpieczeństwa.
Kiedy Geordie zaczął wstawać z krzesła, Mark rzucił rozkaz po hiszpańsku i karabiny strażników podniosły się gotowe do strzału.
- Uważaj - rzekł Mark. -: To wykwalifikowani mordercy.
- Ja też - odparł z groźbą w głosie Geordie.
Nadal podnosił się powoli; Ian również zaczął wstawać.
Mark znów powiedział coś po hiszpańsku i jeden ze strażników niedbale wystrzelił ze swego karabinu, na pozór nie celując. Huk był przerażający i wzdrygnęliśmy się, kiedy poleciały drzazgi z podłogi, w którą trafiła kula tuż koło stopy Geordiego. Ten zawahał się, a ja odezwałem się ostro:
- Dosyć tego, Geordie - nie masz szans. Nie możesz być szybszy od kuli.
Geordie rzucił mi pełne wściekłości spojrzenie spod zmarszczonych brwi, lecz ja wykonałem szybki gest cięcia ręką i korzystając z okazji mrugnąłem do niego. Rozchmurzył brwi i usiadł, podobnie jak Ian.
Obaj zwracali teraz baczną uwagę na otoczenie i wiedziałem, że udało mi się obudzić ich czujność.
Z góry dobiegała nieustanna wrzawa.
- Ale tam robią harmider, co? - powiedział Geordie.
- Klaro, czy mogę zapalić?
Sięgnąłem do kieszeni i znieruchomiałem, gdy lufa karabinu skierowała się prosto na mnie.
- Na miłość boską, Mark, nie mogę nawet zapalić papierosa?
Wydawał się rozbawiony.
- Palenie jest dla ciebie niezdrowe, Mike. Zresztą zapal - ale lepiej, żebyś nie miał nic prócz papierosów w ręce, kiedy wyjmiesz ją z kieszeni.
Znów powiedział coś do strażników, a ja powoli wyciągnąłem dłoń. Lufa karabinu opuściła się trochę, otworzyłem paczkę i włożyłem papierosa do ust. W tym momencie ponownie zobaczyłem twarz Billa w iluminatorze. Huk wystrzału sprowadził go tu z powrotem, zgodnie z tym, czego się spodziewałem.
Drzwi salonu otworzyły się, doszło do krótkiej wymiany pytań i odpowiedzi między jednym ze strażników i jakimś facetem z zewnątrz, po czym zamknęły się znowu. Najwyraźniej Ramirez przysłał kogoś, żeby też dowiedzieć się o powód strzelaniny. Jeszcze raz włożyłem rękę do kieszeni i zapytałem mężczyznę z karabinem: - Fosforos? - Nie zrobił żadnego gestu i udało mi się wyjąć zapałki bez żadnych gróźb z jego strony.
Zapaliłem papierosa.
- Słuchaj Mark. - powiedziałem. - Znasz wszystkich zamkniętych w tym salonie. Niektórzy byli twoimi przyjaciółmi, inni więcej niż przyjaciółmi - dużo więcej. Na Boga, jakim ty jesteś człowiekiem? - Stwierdziłem, że trudno mi rozmawiać z Markiem - głos odmawiał mi posłuszeństwa.
- Co ja mogę zrobić? - zapytał z rozdrażnieniem. - Czy myślisz, że chcę, żeby zabili was wszystkich? Ale nie mam na to wpływu - tu rządzi Ramirez.
Głos Klary zabrzmiał zjadliwie:
- On umywa ręce - nowy Poncjusz Piłat.
- Do diabła, Klaro, czy myślisz, że chcę zobaczyć ciebie na dnie morza? Nic nie mogę zrobić, mówię ci.