Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
.. balu
absolwentów Uniwersytetu w Los Angeles. Sala balowa wyposażona była wpodwieszany
sufit. . . pokryty lustrzanymi taflami - opowiada lan Hansford. Ritchie postanowił rozbić
je w drobne kawałki, wbił wigc w nie po prostu swą gitarg. Wszystkim bardzo się to
podobało.
Na sam koniec trasy zespół zawitał do Nowego Jorku, gdzie w dniach 20-31
grudnia zagrał łącznie dziewięć koncertów - dwa w sali Fillmore East, a siedem w Electric
Circus. Również w Nowym Jorku dokonano rejestracji dwóch utworów - "Lay Lady
Lay" Boba Dylana, "Glory Road" Neila Diamonda i własne "Oh, No No" . Lord:
Pewnego dnia Neil zadzwonił do nas z Teksasu, gdzie akurat koncertował i zaofiarował
nam swą pomoc. Powiedziałem mu, że mamy kłopoty z jego piosenką, a on, najzwyczajniej
w świecie, zaśpiewał mi ją przez telefon. Na bieżąco poczyniłem odpowiednie poprawki,
ale i tak nic nie wychodziło - dlatego tej piosenki nigdy nie wydano.
Tęsknota za rodzinnymi stronami, narastająca w muzykach już odjakiegoś czasu,
przeradzała się nieraz w groźną dla otoczenia frustrację, której Purple próbowali dać
upust na wiele sposobów. Pewnego razu zaproszono nas na hotelowe przyjęcie w pokoju
piętro wyżej. Gospodarzem był chyba jakiś milioner w każdym razie od samego początku
nie spodobał mu się Rod Evans. Nazwał go długowłosym gówniarzem, czy coś takiego. . .
Rod nerwowo nie wytrzymał i chlusnął mu swym drinkiem prosto w twarz. Potem wybuchła
wielka bitwa, która trwała dopóki nie schroniliśmy się w windzie - wspomina Ian
Hansford. No i okazało się, że spokojny do tej pory Evans potrafi także pokazać rożki.
Pytanie - czy Ritchie również oblałby swego rozmówcę drinkiem, czy racz j rozbiłby
mu na głowie swą gitarę ? . . . /
Święta Bożego Narodzenia Purple spędzili jeszcze w Nowym Jorku, choć w
towarzystwie żon i narzeczonych, które specjalnie na tę okoliczność ściągnięto z Anglii.
Zaś 3 stycznia 1969 muzycy, po dwuipółmiesięcznej nieobecności, stawiali pierwsze w
nowym roku kroki na brytyjskiej ziemi.
38
12.ROZŁAM
Popularność zespołu w Stanach była naprawdę duża, a towarzyszyły jej równie
duże pieniądze. Na zwołanej parę dni po powrocie muzyków konferencji prasowej (która
miała miejsce na dachu londyńskiego hotelu Dorchester), Jon Lord otwarcie oświadczył,
że zespół bardziej zainteresowany jest graniem za Oceanem niż w rodzinnej Anglii.
Kilka lat później Nick Simper tłumaczył: Wówczas dosłownie kazano nam produkować
nowe single na rynek amerykański. Rynek angielski nie był zaś nami zainteresowany. Tak
naprawdg to mieliśmy zamiar przenieść się do Stanów na stałe - i gdyby akurat nie
przeprowadzano tam poboru na wojng w Wietnamie, to pewnie byśmy się osiedlili w
USA. Rod i Ian Paice staliby się jednak pierwszymi kandydatami na żołnierzy, bo mieli
dokładnie tyle lat, ile było potrzeba. . .
Pojechalibyśmy i zgarnialibyśmy wielkie pieniądze - tak długo, jak byłoby to
możliwe. Już wtedy mówiono nam, żejesteśmy milionerami. Papierowymi...
Na spełnienie marzeń o wielkiej karierze przyjdzie jednak zespołowi jeszcze
poczekać. Aby jednak ich realizację przybliżyć choćby odrobinę, Purple bez większego
ociągania udali się do studia De Lane Lea, by przystąpić do prac nad kolejną, trzecią
dużą płytą. Wstępna faza sesji zaowocowała dwoma nagraniami - "Emaretta" i "The
Bird Has Flown" - które przeznaczono na nowy amerykański singel. Ta wersja "The
Bird Has Flown" ukazała się wyłącznie w Stanach, co oczywiście sprzyjało dalszemu
utrwalaniu się wśród brytyj skiej publiczności wizerunku Purple j ako grupy amerykańskiej .
Nasi bohaterowie podlizywali się zresztą Jankesom jak mogli - "The Bird Has Flown"
zaśpiewane jest przez Evansa z obrzydliwym amerykańskim akcentem... Natomiast w
Wielkiej Brytanii "Emaretcie" towarzyszyło znane już z "Taliesyna", instrumentalne
"Wring That Neck".
Oprócz pracy w studiu, która z przerwami trwała do marca, zespół występował
na koncertach w brytyjskich klubach, prezentując się od czasu do czasu także na antenie
BBC. Jedna z większych imprez odbyła się w London University College, gdzie Purple
dali koncert razem z The Nice. Opowiada były gitarzysta The Javelins, Tony Tacon:
Purple wystgpowali wjednej sali, a The Nice w drugiej, co spotkało się z raczej gorzkimi
komentarzami Jona rzuconymi ze sceny - wigkszość ludzi przyszla właśnie na koncert
The Nice. Rod Evans, jako wokalista, był beznadziejny - widziałem go na żywo tylko raz,
właśnie wtedy, i to była tragedia.
Uwagi Tony'ego Tacona nie były, jak wkrótce miało się okazać, pozbawione
podstaw. Coraz więcej zastrzeżeń pod adresem Evansa miał też Ritchie Blackmore,
zdecydowanyjuż na dobre poprowadzić Deep Purple w kierunku ostrego, dynamicznego
rocka. Nie chciałjuż bowiem być kojarzonym z popowym zespołem, którego największym
osiągnięciem było wylansowanie wesołych, melodyjnych piosenek typu "Hush" czy
"Kentucky Woman". Na tym tle zaczęły się też rodzić jego spory z Jonem Lordem,
który, zainspirowany nowatorskimi ideami The Nice czy The Moody Blues, pragnął by
jego zespół stał się jedną z pionierskich formacji symfonicznego rocka. JEGO zespół???
Tak, tak to wówczas wyglądało - przynajmniej w oczach Nicka Simpera: Na początku
wybraliśmy Jona na naszego " rzecznika ", wigc to głównie on w imieniu zespołu rozmawiał
z Edwardsem i Colettą. Wkrótce okazało się, że reszta grupy ich nie interesuje. Traktowali
nas jak hołotę ! Tak sobie pewnie myśleli: " Pogadamy o tym z Jonem ". Nam to w zasadzie
39
odpowiadało, ale później Lord zaczął uważać się za lidera i wyobrażać sobie zespół jako
Jon Lord i Deep Purple ".
A tymczasem zbliżała się pora wyjazdu na drugie amerykańskie tournee. Trwać
miało dokładnie dwa miesiące, a początek wyznaczono na 1 kwietnia w Tacoma, w
stanie Waszyngton. Przez cały kwiecień Purple koncertowali na Zachodnim Wybrzeżu -
Oregon, Waszyngton, Kalifornia - by na maj przenieść się na Wschód. Trasa, mimo
braku nowej płyty (która, choć nagrana, nie mogła się na razie ukazać ze względu na
nieobyczajną, zdaniem amerykańskich cenzorów, okładkę), toczyła się dosyć pomyślnie
- aż tu nagle... Oddajmy głos Johnowi Coletcie: Możecie sobie wyobrazić początkującego