Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Barles doskonale wiedziaÅ‚: fakt, że serbski artylerzysta, na przykÅ‚ad, wystrzeli z moździe­rza nabój PPK-S1A, a nie PPK-SSB i trafi w kolejkÄ™ po chleb w...Wyćwiczonymi ruchami odrzucajÄ…c miecze ogarniÄ™tych szaÅ‚em ludzi, Folko chcÄ…c nie chcÄ…c przypomniaÅ‚ sobie polnÄ… miedzÄ™ w Amorze i spokojnÄ… jesieÅ„, kiedy on,...i pracowa³ razem, ¿e czu³ w sobie obroty kó³, dyszenie maszyny, ca³y wysi³ek pracy, wielk¹, dzik¹ rozkosz lecenia bez pamiêci wskroÅ“ pustych zimowych pól i...Ingtar, lord Ingtar z Dynastii Shinowa (IHNG-tahr, shih­NOH-wah): Wojownik rodem z Shienaru, poznany w Fal Dara...Profilaktyka zaburzeñ emocjonalnych to przede wszystkim uczenie dziecka róŸnych sposobów radzenia sobie w sytuacjach trudnych, a nie tylko ochrona dziecka przed...Przekonania Jak już mówiliÅ›my, dzieci próbujÄ… sobie radzić ksztaÅ‚tujÄ…c bardzo gÅ‚Ä™bokie, podstawowe przekonania na temat wÅ‚asnej osoby i innych ludzi -...— On tam jest, Å‚ap go! — krzyknÄ…Å‚ Wilhelm i rzuci­liÅ›my siÄ™ w tamtÄ… stronÄ™, mój mistrz szybciej, ja wolniej, gdyż niosÅ‚em kaganek...Dobbs i Joe GÅ‚odomór nie wchodzili w grÄ™, podobnie jak Orr, który znowu majstrowaÅ‚ przy zaworze do piecyka, kiedy zgnÄ™­biony Yossarian przykuÅ›tykaÅ‚ do...Nikt z jego nowych znajomych nie wiedziaÅ‚ nic o zabiera­nych z ulicy i dobrze opÅ‚acanych dziewczynach, którym na Croom's Hill kazaÅ‚ stać nago w ogrodzie, aż...- Na litość Boga, niech mi pan nie mówi o piosen­kach, caÅ‚y dzieÅ„ żyjÄ™ wÅ›ród muzycznych kłótni!Ale profesor zaczÄ…Å‚ już mówić, z jego ust sÅ‚owa...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


Ale teraz nareszcie skoÅ„czÄ… siÄ™ te ponure rozmyÅ›lania. Niesamowity gość odszedÅ‚ i nigdy już nie wróci. A ma­jÄ…tek pozostaÅ‚ i jest dobrze zabezpieczony na przyszÅ‚ość. Baldini przyÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ do piersi i przez materiaÅ‚ surduta wymacaÅ‚ na sercu kajecik. MiaÅ‚ w nim zapisane sześćset formuÅ‚, wiÄ™cej niż mogÄ… zrealizować caÅ‚e generacje per­fumiarzy. Gdyby dziÅ› straciÅ‚ caÅ‚y majÄ…tek, już sam ten czarodziejski kajecik pozwoli mu odzyskać bogactwa. Zaiste, czy mógÅ‚by żądać czegoÅ› wiÄ™cej?
Ponad szczytami stojÄ…cych naprzeciwko domów po­ranne sÅ‚oÅ„ce kÅ‚adÅ‚o mu siÄ™ na twarzy żółtymi, ciepÅ‚y­mi plamami. Baldini wciąż jeszcze patrzyÅ‚ w dół ulicy w kierunku Parlamentu, na poÅ‚udnie - i postanowiÅ‚ w przypÅ‚ywie bezbrzeżnej wdziÄ™cznoÅ›ci dziÅ› jeszcze wybrać siÄ™ z pielgrzymkÄ… do Notre-Dame, wrzucić sztu­kÄ™ zÅ‚ota do puszki ofiarnej, zapalić trzy Å›wiece i na ko­lanach podziÄ™kować Panu, że zesÅ‚aÅ‚ mu takie szczęście.
Ale gÅ‚upi zbieg okolicznoÅ›ci znowu stanÄ…Å‚ mu na przeszkodzie, bo po poÅ‚udniu, akurat kiedy chciaÅ‚ udać siÄ™ do koÅ›cioÅ‚a, rozeszÅ‚a siÄ™ pogÅ‚oska, że Anglicy wypo­wiedzieli Francji wojnÄ™. W tym zresztÄ… nie byÅ‚o jeszcze nic niepokojÄ…cego. Tylko ponieważ Baldini wÅ‚aÅ›nie w tych dniach chciaÅ‚ wyekspediować partiÄ™ pachnideÅ‚ do Londynu, odÅ‚ożyÅ‚ wizytÄ™ w Notre-Dame i zamiast tego udaÅ‚ siÄ™ do miasta, aby zasiÄ™gnąć wieÅ›ci, a potem do swojej manufaktury na PrzedmieÅ›ciu Saint-Antoine, aby na razie wstrzymać wysyÅ‚kÄ™ do Londynu. NocÄ… w łóżku, tuż przed zaÅ›niÄ™ciem, przyszÅ‚a mu do gÅ‚owy genialna myÅ›l: w zwiÄ…zku z majÄ…cym nastÄ…pić zatar­giem zbrojnym o kolonie w Nowym Åšwiecie wylansuje perfumy o nazwie “Prestige de Quebec', żywiczno-he­
roiczny zapach, którego powodzenie - wszak niewÄ…tpli­we - wynagrodzi mu z nawiÄ…zkÄ… niedoszÅ‚y interes z An­gliÄ…. Z tÄ… sÅ‚odkÄ… myÅ›lÄ… w starej, gÅ‚upiej gÅ‚owie, umoÅ›ci­wszy tęże z ulgÄ… na poduszce, spod której uwieraÅ‚ go przyjemnie kajecik z formuÅ‚ami, mistrz Baldini usnÄ…Å‚ i nigdy w życiu już siÄ™ nie obudziÅ‚.
W nocy mianowicie nastÄ…piÅ‚a maÅ‚a katastrofa, która, po upÅ‚ywie stosownego czasu, daÅ‚a asumpt do wybu­rzenia na rozkaz królewski wszystkich domów na wszy­stkich mostach Paryża: bez wyraźnej przyczyny Pont au Change zapadÅ‚ siÄ™ miÄ™dzy trzecim a czwartym filarem od zachodniej strony. Dwa domy runęły w wodÄ™ tak kompletnie i tak nagle, że nie daÅ‚o siÄ™ uratować nikogo z mieszkaÅ„ców. Na szczęście chodziÅ‚o tylko o dwie oso­by, mianowicie o Giuseppe Baldiniego i jego małżonkÄ™ TeresÄ™. SÅ‚udzy, za pozwoleniem lub bez pozwolenia chle­bodawców, wziÄ™li sobie wychodne. Chenier, który do­piero we wczesnych godzinach porannych lekko zawia­ny wróciÅ‚ do domu - a raczej chciaÅ‚ wrócić do domu, bo domu już nie byÅ‚o - przeżyÅ‚ zaÅ‚amanie nerwowe. Przez trzydzieÅ›ci lat oddawaÅ‚ siÄ™ oto nadziei, że Baldini, który nie miaÅ‚ dzieci ani krewnych, w testamencie wy­znaczy go swoim spadkobiercÄ…. A teraz, za jednym za­machem, caÅ‚y spadek zmiotÅ‚o, wszystko, dom, sklep, surowce, warsztat, samego Baldiniego, ba - nawet testa­ment, który mógÅ‚by mu ewentualnie jeszcze otwierać widoki na przejÄ™cie manufaktury!
Niczego nie odnaleziono, ani zwÅ‚ok, ani kasy pancer­nej, ani kajecika z szeÅ›ciuset formuÅ‚ami. Jedyne, co po­zostaÅ‚o po Giuseppe Baldinim, najwiÄ™kszym perfumia­rzu Europy, to bardzo mieszany zapach piżma, cynamo­nu, octu, lawendy i tysiÄ…ca innych substancji, które je­szcze przez wiele tygodni niosÅ‚y siÄ™ z biegiem Sekwany z Paryża do Hawru.
^r 114 ^r
CZ~,ŚĆ D~,21 G~.
23