Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Głębokim, różowym połyskiem zaćmił wielobarwny stos jedwabiów rozrzuconych na ladzie. Kupiłam tę sztukę, nie targując się wcale, chociaż zmiarkowałam, że sprytny kupiec widząc mój zachwyt podniósł od razu cenę.
IX
Czy słuchasz mnie, siostro? Chcę ci oznajmić wielką nowinę! Dzisiaj mój syn poruszył się pod sercem. Miałam wrażenie, że mówi do mnie!
Przygotowałam dlań ubranka. Wszystko jest gotowe, nawet maleńkie wizerunki Buddy wyhaftowane złotem wokół jego atłasowej czapeczki. Gdy wszystko było starannie uszyte, kupiłam skrzynkę z drzewa sandałowego i włożyłam do niej sukienki, by przeszły słodką wonią, zanim odzieję w nie ciałko dziecka. Teraz nie pozostało mi już nic więcej do roboty, mimo że ryż na polach jest jeszcze zielony jak nefryt i muszę czekać jeszcze trzy miesiące. Siedzę więc i marzę o tym, jak będzie wyglądał mój syn.
O, mała, ciemna bogini! Do ciebie zwracam się z błaganiem - przyśpiesz uskrzydlone dni, aż mój skarb spocznie w moich ramionach!
Jeden dzień przynajmniej syn będzie moją własnością. Co będzie dalej - o tym nie chcę myśleć! Gdyż rodzice męża przysłali nam list, w którym żądają, by dziecko wróciło do domu przodków. Jest to ich wnuk jedyny i jego życie jest zbyt cenne, aby miał dniem i nocą przebywać z dala od czujnej opieki dziadków. Już teraz myśl ich lgnie z czułością do niego. Ojciec męża, który dotychczas ani słowem nie odezwał się do mnie, onegdaj przysłał po mnie i rozmawiał ze mną; widziałam, że dla umysłu starca było to tak, jak gdyby jego wnuk już żył.
O, tęsknię za tym, żeby móc go zachować dla nas. Oswoiłabym się łatwiej z naszym cudzoziemskim domem i dziwnym życiem, gdybym mogła zatrzymać syna tutaj, gdybyśmy zostali we troje. Lecz znam zwyczaje i tradycje naszego ludu. Nie wolno mi zachować pierworodnego syna. Jest własnością całej rodziny.
Mój małżonek jest z tego powodu bardzo nieszczęśliwy. Marszczy czoło i mruczy, że dziecko ucierpi wśród głupich niewolnic z przejedzenia i z niezdrowego zbytku. Kręci się tam i sam po pokoju i pewnego dnia posuwa się nawet do tego, że wyraża żal, iż dziecko ma przyjść na świat.
Zlękłam się, że bogowie mogliby się rozgniewać za jego niewdzięczność i poprosiłam go, by umilkł.
- Musimy poddać się prawom i tradycji - rzekłam, a serce mnie bolało z tęsknoty, aby mieć dziecko dla siebie.
Obecnie jednak mąż jest znowu spokojny i bardzo poważny. Nie mówi już wcale o rodzicach. Rada bym wiedzieć, co w duchu postanowił i czemu milczy tak uporczywie. Co do mnie, myślę jedynie o dniu, w którym maleńka, droga istotka będzie tutaj ku radości moich oczu.
Teraz już wiem, co mój małżonek postanowił. Czy uważasz to za niesłuszne, siostro? Sama nie wiem... ufam tylko, że ponieważ on to zrobił, postąpił słusznie.
Oświadczył rodzicom, że podobnie jak chciał mieć żonę wyłącznie dla siebie, tak obecnie żąda, by jego syn należał również tylko do rodziców, tylko do nas!
Jego rodzice byli bardzo źli, ale znieśliśmy ich gniew w milczeniu. Mąż opowiadał mi potem, że jego stary ojciec, po daremnym wyczerpaniu wszystkich argumentów, wybuchnął w końcu cichym łkaniem. Słuchałam tego i zdawało mi się rzeczą bardzo smutną, że syn może ojca przywieść do płaczu. Gdyby chodziło o cokolwiek innego, a nie o tę sprawę, nie o mojego syna, serce moje zmiękłoby bez wątpienia; lecz mój małżonek jest dzielniejszy ode mnie i zniósł nawet współczucie dla łez ojca.