Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.– Jak ci na imię, pięknotko?Odpowiedziała mi niskim głosem:– Na imię mi Merit i nie jest tu w zwyczaju nazywać mnie pięknotką, jak to robią...Tak więc upoiła mnie moja miłość i czułem się silniejszy w wieku męskim, niż byłem w młodości, bo młodość błądzi i miłość jej pełna jest mąk z powodu...Sternau uścisnął go, mówiąc: – Poznajesz mnie, Antonio? – Kto by was nie poznał, was dobroczyńcę hacjendy del Erina...plenipotentem, a mnie bardzo rzadko Kaziem albo Leśniewskim, ale dość często urwisem, dopóki byłem w domu, albo osłem, kiedym już poszedł do szkół...Kiedy znowu spotkałem się z Marią, doznałem dziw­nego i tajemniczego uczucia, wiedząc, że Herminę tak samo tuliła do serca jak mnie, że tak samo dotykała,...38 Jan z Gischali próbuje usunąć Józefa Jan, syn Lewiego, któremu moje sukcesy spędzały sen z oczu, pałał coraz większą nienawiścią do mnie...— Pan się ze mnie naśmiewa…— Myli się pani...– Zala Embuay? – spytałem, najbardziej oficjalnym tonem, na jaki mnie było stać...Kiedyś miałem sposobność obserwować go przez cały wieczór podczas koncertu symfonicznego; ku memu zdziwieniu, siedział w pobliżu, wcale mnie jednak nie...— Los porzuconej narzeczonej nieco mnie drażni, wasza wysokość — oznajmiła...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


-W takim razie to twoje.
-Ale ile to kosz...
-Już zapłacone.
-Przez kogo?
-My zajmujemy się tylko transportem. Pokwituj mi odbiór, pani.
Oszołomiona i szczęśliwa Neferet wypisała na tabliczce swoje imię. Teraz będzie mogła przygotowywać złożone leki i samodzielnie leczyć ciężkie przypadki.
 
Gdy o zachodzie słońca w drzwiach stanęła Sabab Neferet wcale się nie zdziwiła.
-Czekałam na ciebie.
-Domyśliłaś się?
-Maść przeciwreumatyczna będzie wkrótce gotowa. Nie brakuje ani jednego składnika.
Sababu, z włosami przystrojonymi wonnym sitowiem. w naszyjniku z kwiatów lotosu i krwawników, nie wyglądała już jak żebraczka. Pod przezroczystą lnianą suknią widać było jej długie nogi.
-Chcę leczyć się u ciebie i tylko u ciebie. Inni lekarze to szarlatani i złodzieje.
-Nie przesadzasz?
-Wiem, co mówię. Zapłacę, ile zażądasz.
-Ofiarowałaś mi bardzo kosztowny prezent. Mam teraz tyle drogich produktów, że starczy dla setek chorych.
-Najpierw ja.
-Czyżbyś się dorobiła fortuny?
-Wznowiłam działalność. Teby to miasto mniejsze od Memfisu, atmosfera tu bardziej religijna, mniej kosmopolityczna, ale zamożni mieszkańcy i tutaj cenią sobie domy piwa i piękne panienki. Zwerbowałam trochę dziewczyn, wynajęłam ładny dom w śródmieściu, opłaciłam się naczelnikowi tutejszej policji i otworzyłam zakład, który szybko zdobył rozgłos. A dowód masz przed sobą!
-Jesteś bardzo hojna.
-Mylisz się. Chcę być dobrze leczona.
-Czy przestrzegasz moich zaleceń?
-Bardzo ściśle. Kieruję pracą, ale sama już nie pracuję.
-Chętnych chyba ci nie brak?
-Mogę dawać mężczyźnie przyjemność, ale sama jej nie doznaję. Jestem nieprzystępna.
Neferet zarumieniła się.
-Doktorze! Czyżbym cię zgorszyła?
-Ależ nie, wcale nie.
-, Ty dajesz wiele miłości, czy jednak i bierzesz?
-To pytanie nie ma sensu.
-Wiem, jesteś dziewicą. Szczęśliwy mężczyzna, który zdoła cię uwieść.
-Szanowna pani Sababu, proszę...
-Ja szanowną panią? Żartujesz!
-Zamknij drzwi i ściągnij suknię. Dopóki nie będziesz całkowicie zdrowa, przychodź tu codziennie, będę cię nacierała balsamem.
Sababu wyciągnęła się na płycie do masażów.
-Ty też zasługujesz na prawdziwe szczęście.
ROZDZIAŁ 27 
Prąd w odnodze rzecznej był silny i groźny. Suti uniósł Panterę i zarzucił ją sobie na ramię.
-Przestań się wyrywać! Jak spadniesz, to się utopisz!
-Bez przerwy mnie poniżasz!
-Chcesz sprawdzić?
Uspokoiła się. Suti był już po pas w wodzie i szedł zygzakiem, stawiając stopy na wielkich kamieniach na dnie.
-Właź mi na plecy i złap mnie za szyję!
-Ja prawie umiem pływać.
-Odłóż dalszą naukę na później!
Rzucił się wpław i Pantera krzyknęła. Płynął zwinnie i szybko. Wczepiła się w niego jeszcze mocniej.
-Rozluźnij się i bij nogami o wodę!
Ogarnął ją lęk. Rozszalała fala nakryła Sutiego wraz z głową, ale wydostał się i dotarł do brzegu.
Wbił w ziemię palik, obwiązał wokół niego linę, przerzucił drugi koniec na przeciwległy brzeg, gdzie jeden z żołnierzy chwycił ją i porządnie umocował. Wyglądało na to, że Pantera gotowa jest uciekać.
Żołnierze -i ci, co wyszli cało ze szturmu na forteczkę, i łucznicy generała Aszera -sforsowali przeszkodę. Ostatni, przeceniając swe siły, lekkomyślnie puścił linę. Uderzył o wystającą skałę i ogłuszony poszedł pod ciężarem uzbrojenia pod wodę.
Suti znów wskoczył do rzeki.
Prąd przybrał na sile, jakby z uciechy, że pochłonie dwie ofiary. Suti, płynąc pod wodą, odszukał nieboraka, oburącz chwycił go pod pachy, przytrzymał, spróbował wyciągnąć nad powierzchnię. Tonący oprzytomniał, uderzył swego zbawcę łokciem w pierś, odepchnął go i zniknął w odmętach. Sutiemu zabrakło tchu i nie mógł mu już pomóc.
 
-Tyś tu nie zawinił -rzekła Pantera.
-Nie lubię śmierci.
-To był tylko głupi Egipcjanin!
Uderzył dziewczynę w twarz. Oszołomiona spojrzała nań wzrokiem pełnym nienawiści.
-Nikt nigdy tak mnie nie potraktował.
-Szkoda.
-Czy w twoim kraju bije się kobiety?
-Mają te same prawa i te same obowiązki co mężczyźni. Po prawdzie zasługiwałaś najwyżej na to, żeby ci sprać tyłek. -Wyprostował się groźnie.
-Odejdź ode mnie!
-Żałujesz swoich słów?
Pantera w odpowiedzi zacisnęła tylko usta.
Suti nadstawił ucha. Z dala dobiegał tętent koni. Żołnierze wybiegali z namiotów. Złapał za łuk i kołczan.
-Jeśli chcesz sobie pójść, to wynoś się!
-Znalazłbyś mnie i zabił.
Suti wzruszył ramionami.
-Przekleństwo Egipcjanom!
To nie był niespodziewany atak. To przybywał generał Aszer ze swoim doborowym oddziałem. Przekazywano już sobie nowe wieści. Stary pirat uścisnął Sutiego.
-Jestem dumny ze znajomości z bohaterem. Aszer ci przydzieli co najmniej pięć osłów, dwa łuki, trzy włócznie z brązu i okrągłą tarczę. Nie będziesz długo prostym żołnierzem. Jesteś odważny, a to nie zdarza się często, nawet w wojsku.
Suti podskoczył z radości. Wreszcie dobrnął do celu. Teraz wystarczy tylko wycisnąć z otoczenia generała trochę informacji. Potrafi to zrobić i Pazer będzie z niego dumny.
Zbliżył się do nich jakiś olbrzym w hełmie.
-To ty jesteś Suti?
-Tak, to on -poświadczył stary pirat. -To dzięki niemu udało się nam zdobyć nieprzyjacielską forteczkę i to on narażał życie dla ratowania tonącego.
-Generał Aszer mianuje cię oficerem wozów bojowych. Od jutra będziesz nam pomagał ścigać tego łajdaka Adafiego.
-Uciekł?
-Wymyka się jak węgorz. Bunt już stłumiliśmy, a w końcu złapiemy i tego nędznika. W pułapkach, które zastawiał, zginęły dziesiątki dzielnych żołnierzy. Przychodzi jak śmierć nocą i zabija, przekupuje przywódców plemiennych i myśli tylko o sianiu niepokojów. Chodź ze mną, Suti. Generał chciałby udekorować cię osobiście.
Suti usłuchał, choć odczuwał wstręt do uroczystości, w których próżność jednych walczyła o lepsze z samochwalstwem drugich. Stanąć twarzą w twarz z samym generałem było dlań nagrodą za przebyte niebezpieczeństwa.