Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.— Zatem pozyskałem dziś dla swojej drużyny — rzekł Robin — trzech najtęższych chwatów w całym hrabstwie Nottingham...- Pomogę ci, jeśli tylko będę mogła, ale nie spodziewaj się zbyt wiele...dziurawca, melisy lekarskiej, mięty pieprzowej, ziela krwawnika - po 50gramów każdego z ziół (1 czubatą łyżkę stołową dobrze wymieszanych ziółzalewamy 250...— Samice mają teraz dużo wyższe wymagania...- A zatem chciałbym wiedzieć, łaskawy panie...for people to get together and practice their spoken Hebrew, perhaps read articles together (print them from the Israeli newspapers online - www...jest zbawiony przez słowo, ale ponieważ został wpisany w tajemnicę tegozbawienia wraz z przynależnym mu zadaniem...— Nimbus — powiedziałem poważnie — zwróć to zdjęcie...Niektórzy z polityków byli wyraźnie rozbawieni całą sytuacją...Rann przysunął się blisko i szepnął:— Tak naprawdę, to wolałbym tu nie być, tylko bawić się z moim wilczurem Bramblem i moją nianią Gevianną...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Brat i siostra, bliźnięta. Nigdy nie zostały rozdzielone. Używałem ich kiedyś, gdy zdarzyło się wystąpić przeciwko Jasnemu Imperium. Niech teraz ostatni cesarz Melniboné zastąpi mnie w przeznaczonym mi dziele i przerwie oblężenie Perłowej Fortecy.
- Znasz mnie? - Elryk spojrzał ostro na młodzieńca, wypatrując podstępu albo nawet i ironii, ale oczy tamtego pozostawały czyste.
- Jeden bohater może znać innego, książę Elryku. - Borm położył dłoń na przedramieniu Elryka w geście uznawanym przez ludzi pustyni za przyjazny. - Obyś osiągnął wszystko, co możliwe i wyszedł z tego z honorem. I ty też, pani. Wykazujecie się wielką odwagą. Żegnajcie.
Wygnaniec spoglądał za nimi z dachu swego domu, aż zniknęli w dali.
Wielkie góry były coraz bliższe, niemal zwieszały się nad nimi, gdy dostrzegli białą drogę biegnącą pomiędzy zboczami. Płynący z góry blask przypominał późne letnie popołudnie, słońca jednak, jak zwykle, nie było widać. Może wszystkie te krainy były jedynie nieskończonym szeregiem jaskiń, a może całym światem? A może przebywszy góry i rozciągającą się za nimi bezimienną krainę, wrócą do Krainy Snów Pospolitych? Czy odnajdą tam wówczas Jaspara Colinadousa?
Droga okazała się wyłożona czystym marmurem, ale konie były dobrze podkute i ani razu się nie poślizgnęły. Echo galopu poniosło się daleko po zboczach, aż stada pasących się tam gazeli i dzikich owiec podniosły łby, by popatrzeć na srebrzystych jeźdźców, zmierzających na siwych wierzchowcach ku bitwie z mocami, które obiegły Perłową Fortecę.
- Lepiej rozumiesz tych ludzi niż ja - powiedział Elryk, gdy droga zaczęła krętym szlakiem wspinać się ku grani, niebo zaś poszarzało i zrobiło się chłodniej. - Nie domyślasz się, co zastaniemy w Fortecy?
Oone pokręciła z żalem głową.
- Wiemy tylko, że jest to siła dość potężna, by wypędzić tak wielkiego bohatera, jak Chamong Borm.
- Znam go tylko z legendy. Słyszałem o nim na targu niewolników w Quarzhasaat.
- Został wezwany przez Świętą Dziewczynę, gdy ta zorientowała się, że ataki nie ustaną. Tak przynajmniej sądzę. Nie oczekiwała, że ją zawiedzie. W rzeczy samej, do pewnego stopnia pogorszył nawet sprawę. Poczuła się zdradzona i wygnała go na skraj Bezimiennej Krainy, by witał wszystkich spieszących z pomocą i służył im radą. Najpewniej dlatego przyjął nas i obdarował niczym bohaterów.
- Ale my nie znamy tego świata. Jak możemy dać sobie radę tam, gdzie on zawiódł?
- Może właśnie dzięki niewiedzy. Nie potrafię odpowiedzieć na twe pytanie, Elryku. - Podjechała bliżej, i przechyliwszy się w siodle, pocałowała go w policzek. - Wiem tylko, że jak długo sama będę o tym decydować, nie zdradzę ani jej, ani ciebie. Jednak jeśli będę musiała kiedyś wybierać, zapewne poświęcę ciebie.
Elryk spojrzał na nią zdumiony.
- Czy to możliwe?
- Nie wiem. - Oone wzruszyła ramionami i westchnęła. - Spójrz! Chyba dojeżdżamy!
Forteca wyglądała jak pałac wyrzeźbiony z najdelikatniejszej kości słoniowej. Na tle srebrzystego nieba i ośnieżonych szczytów wystrzeliwała smukłymi wieżycami i blankami, jaśniała kopułami, tajemniczymi konstrukcjami, które zdawały unosić się w powietrzu. Oplatały ją mosty, schody, galerie i balkony. Rzeźbione mury wieńczyły na dachach ogrody jaśniejące pastelowymi kolorami kwiatów, krzewów i drzew. W trakcie wszystkich podróży Elryk raz tylko widział podobne miasto, było to jego rodzinne Imrryr. Tu jednak miał przed sobą surowe piękno, podczas gdy Imrryr otaczała aura romantyzmu, bogactwa, pogoni za egzotyką i doczesnymi rozkoszami.
Podjechawszy bliżej Elryk zauważył, że Forteca nie jest czysto biała, mieni się odcieniami błękitu, srebra, szarości i różu, czasem przechodzącymi w żółć lub zieleń. Z bliska widać było wyraźnie, że całość została wyrzeźbiona w materii jednej gigantycznej perły. Dotarli do bramy, chronionej przez zasuwane kraty spotykające się pośrodku przytłaczającego swym ogromem łuku.
- Otwórzcie w imię Świętej Dziewczyny! - krzyknął Elryk, jako że nic innego nie przyszło mu do głowy. - Przybywamy, by wyzwać do walki tych, którzy uwięzili jej ducha!