Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Hrabina przyjê³a mnie bardzo ³askawie, ¿yczliwie poda³a mi rêkê i potwierdzi³a, ¿e od dawna ju¿ pragnê³a mnie widzieæ* niebawem [wrócimy do te) rozmowy]930u...A jako chirurg naprzód miêkk¹ rêkê sk³adaNa ciele choruj¹cym, nim ostrzem raz zada:Tak Robak wyraz bystrych oczu swych z³agodzi³,D³ugo nimi po oczach...ROZDZIAÅ‚ 17DODATKOWE ćWICZENIA WZROKU PRZYDATNE W PRACY PRZY KOMPUTERZEZoom przy użyciu kciukaWyciÄ…gnij przed siebie rÄ™kÄ™ z podniesionym kciukiem...^' 236 ^- '1 ^' 237 ^'gdyby każdemu z dziesiÄ™ciu tysiÄ™cy ludzi, którzy go otaczali, poÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ na organach pÅ‚ciowych i pieÅ›ci3 dokÅ‚adnie tak, jak każdy,...tektycznych; a to dlatego, ponieważ rÄ™kÄ™ można byÅ‚o stÄ…d podać do bieguna galaktycznego i krążenie prÄ…dów ciemnych Å›ciÄ…gaÅ‚o tu wÅ‚aÅ›nie, ku...trzyma go za rÄ™kÄ™ Teraz albo nigdy! Bohaterstwo moje już doszÅ‚o do kresu, musi pan poczuć ciężar tych Å‚ez...Pan Keene usiadÅ‚ i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ jaskrawym, suchym, beznamiÄ™tnym, skrzÄ…cym siÄ™ uÅ›miechem...Wypchnęła mojÄ… rÄ™kÄ™ spod swojej brody i znowu opuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™...Moss znowu jedzie? Mapa Judyty i jej dzieje, milczenie Arina, mówiÄ…ce wiÄ™cej, niż ktokolwiek chciaÅ‚by powiedzieć na gÅ‚os, wszystkie demony szalejÄ…ce w myÅ›lach...Ripley trzymaÅ‚a rÄ™kÄ™ na ramieniu, tam, gdzie wylÄ…dowaÅ‚ stwór...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Po długiej chwili odezwał się ze smutkiem:
– Źle uczyniliÅ›my, moja Morgiano, ty i ja. Czy jesteÅ› na mnie zÅ‚a?
Nie mogła mówić. Ból zaciskał jej gardło. W końcu odezwała się, z trudem wymawiając słowa:
– Nie, nie jestem zÅ‚a.
Wiedziała, że powinna podnieść głos i krzyknąć na niego, domagać się tego, czego nie mógł jej dać... a może nie mógł tego dać żadnej kobiecie?
– JesteÅ› mojÄ… kuzynkÄ… i krewnÄ…, ale nic zÅ‚ego siÄ™ nie staÅ‚o – powiedziaÅ‚, a gÅ‚os mu drżaÅ‚. – Przynajmniej o to nie muszÄ™ siÄ™ winić, że sprowadzÄ™ na ciebie haÅ„bÄ™ przed caÅ‚ym dworem... za nic na Å›wiecie bym tego nie zrobiÅ‚, wierz mi, kuzynko, bardzo ciÄ™ szanujÄ™...
Nie mogła już dłużej powstrzymać szlochu.
– Lancelocie, bÅ‚agam ciÄ™, w imiÄ™ Bogini, nie mów tak! Jakie zÅ‚o siÄ™ staÅ‚o? To byÅ‚a wola Bogini, oboje tego pragnÄ™liÅ›my...
Przerwał jej nagłym gestem.
– Mówisz tyle o Bogini i takich grzesznych rzeczach... Przerażasz mnie, Morgiano. Kiedy ja powstrzymywaÅ‚em siÄ™ od grzechu, jednak spojrzaÅ‚em na ciebie z pożądaniem, choć wiedziaÅ‚em, że to źle. – WkÅ‚adaÅ‚ ubranie drżącymi rÄ™koma. W koÅ„cu powiedziaÅ‚, prawie pÅ‚aczÄ…c: – A ten grzech wydaje mi siÄ™ bardziej nawet Å›miertelny, niż byÅ‚... bo... GdybyÅ› tylko tak nie przypominaÅ‚a mojej matki, Morgiano...
To było jak uderzenie w twarz, jak okrutny i zdradziecki cios.
Przez moment nie mogła wydobyć głosu. Potem wydało jej się, że w jednej chwili ogarnia ją furia rozgniewanej Bogini, i poczuła, jak wstaje, rośnie, wiedziała, że spływa na nią majestat Bogini, jak działo się dawniej, na łodzi Avalonu; mimo swego niepozornego wzrostu czuła, jak nad nim góruje; widziała, jak ten dzielny rycerz, kapitan królewskiej jazdy, cofa się przed nią, mały i przerażony, jak każdy człowiek na widok Bogini.
– JesteÅ›... jesteÅ› godnym pogardy gÅ‚upcem, Lancelocie – powiedziaÅ‚a. – Nie jesteÅ› nawet wart przekleÅ„stwa!
Odwróciła się i szybko odeszła, zostawiając go siedzącego z na wpół rozwiązanymi bryczesami, patrzącego za nią w zadziwieniu i wstydzie. Serce jej waliło. Połowa niej chciała na niego wrzeszczeć jak rozwścieczona mewa, druga połowa miała ochotę paść i płakać w rozpaczy i bólu, błagać o głębszą miłość, której jej odmówił, wzgardziwszy darem Bogini... Przez głowę przelatywały jej fragmenty myśli, wspomnienia starej legendy o Bogini odepchniętej przez śmiertelnego człowieka i jak ta Bogini kazała go rozszarpać na kawałki swym myśliwskim psom... i był w niej smutek, że dostała to, o czym marzyła przez te wszystkie długie lata, lecz obróciło się to w popiół i kurz.
Ksiądz by powiedział, że to kara za grzech. Nasłuchałam się tego dosyć od księdza na dworze Igriany, zanim wyjechałam do Avalonu. Czy w głębi serca jestem bardziej chrześcijanką, niż sama o tym wiem? I znów wydało jej się, że serce jej pęknie z tej zrujnowanej, rozpaczliwej miłości.
W Avalonie to by byÅ‚o niemożliwe – ten, kto w ten sposób zbliżyÅ‚by siÄ™ do Bogini, nie mógÅ‚by siÄ™ oprzeć jej mocy... ChodziÅ‚a tam i z powrotem, w jej żyÅ‚ach pÅ‚onÄ…Å‚ nie ugaszony ogieÅ„, wiedziaÅ‚a, że nikt nie jest w stanie zrozumieć tego, co czuje, poza innÄ… kapÅ‚ankÄ… Bogini. Viviana, pomyÅ›laÅ‚a z tÄ™sknotÄ…, Viviana by zrozumiaÅ‚a, albo Raven, albo którakolwiek z nas, wychowanych w Domu DziewczÄ…t... Co ja robiÅ‚am przez te wszystkie lata tak daleko od mojej Bogini?
 
Mówi Morgiana... 
Trzy dni później dostałam od Artura pozwolenie, by opuścić dwór i wrócić do Avalonu.
Powiedziałam tylko, że tęsknię za Wyspą i za Vivianą, moją przybraną matką. Przez te dni nie rozmawiałam z Lancelotem, poza zdawkowymi uprzejmościami, kiedy nie mogliśmy uniknąć spotkania. Zauważyłam, że nawet wtedy unikał mego wzroku, i czułam się zła i upokorzona. Schodziłam mu z drogi, żeby tylko się Z nim w ogóle nie spotykać.
Wzięłam więc konia i pojechałam na wschód poprzez wzgórza.
I nie powróciłam do Caerleon przez wiele lat, nie wiedziałam też o niczym, co działo się na dworze Artura... ale to już osobna opowieść.