Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Wiera dosypuje do butelki środek nasenny ijedzie do Nikity.
Zapewne zachowałajeszcze resztki przyzwoi.
134
tości albo faktycznie wystraszyła się milicji.
Za posiadanie heroiny można dostać niezły wyrok.
Oddała pieniądze i wróciła do domu.
A Antonnajspokojniej w świecie przez całyten czas spał na kanapie.
Ktoś musiałz zimną krwią zabićdziewczynę, a potemwłożyć mu nóż do ręki.
To bywyjaśniało, dlaczego Anton nie mógł dojść do siebie idlaczego uparcietwierdzi, że nikogo nie tknął.
Ale kto, a co najważniejsze, z jakiego powodu sprzątnął Zajcewą?
Czyżby tajemniczy facet, podający się za pracownika centrali telefonicznej, naprawdę okazał się mordercą?
Jeśli tak, tooznacza to,że w rzeczywistości jego ofiarą miałam paść ja, Katia albo Julia.
Tylkodlaczego?
Jesteśmy absolutnie nieszkodliwe.
Może jakiś krewny pacjenta Katii postanowiłsię na niej zemścićza nieudaną operację?
Ale wtakim razie po co miałby przedtem dzwonić?
Wystarczyłoby zasięgnąć języka w szpitalu.
Dane Katii nie są zastrzeżone.
Czułam potwornymętlik w głowie.
Poirytowana, gwałtownie zmieniłam temat:
- Mówi coś panu imię Ksienia Fiedina?
Nikitachrząknąłznacząco.
- Też pytanie!
Niech pani lepiej Niny zapyta, jaką tu nam burdę Urządziła.
Ja obiecałem, że będę milczeć!
Dałem słowo honoru!
Zdziwiona jego reakcją, zawołałam:
- Pani Nino, proszę tu na chwilę przyjść!
Drzwi otworzyły sięniemalnatychmiast i do pokoju w obłoku odurzającego zapachu perfum "Rondo" weszła Nina.
Kobieta wzięła się pod boki i z gniewną miną zapytała:
- O co chodzi?
Tylkoszybko, bo się śpieszę!
Ciekawe, dokąd się wybiera?
Pewnie na masaż albo do solarium.
Niestety,arogancka latawica będzie musiała zmienić swojeplany.
- Interesuje mnie pani przyjaciółka- Ksienia Fiedina.
-Nie znam takiej - prychnęła z niezadowoleniem.
- Naprawdę?
Pani pasierb twierdził coś innego.
Mówił, że owa osobaprzychodziła tu i nawet urządziła awanturę.
Nina rzuciła Nikicie wściekłe spojrzenie.
Chłopak skulił się i wymamrotał:
- To ja już pójdę.
Porozmawiajcie sobiew cztery oczy.
- Nikita się pomylił -rozpoczęła jak gdyby nigdy nic.
- Pewnie sięprzesłyszał.
135
Niezbytwyszukane kłamstwo.
U skrzypków z uszami jest zazwyczajwszystko w porządku.
Chociaż z drugiej strony,zwykły słuch muzycznemu nierówny.
- Być może- zgodziłam się.
- Jednak wagencji "Laura" utrzymują, że
przyjaźniła się pani z Fiediną.
W jednej chwilijej twarz straciła kolory i pokryła się trupią bladością.
-Kim pani jest?
- wyszeptała, momentalnie zmieniając się -\w małą,
słabą dziewczynkę.
- Funkcjonariuszem milicji.
Major Eulampia Andriejewna Romanowa.
- Niech pani nic nie mówi mojemu mężowi ani Nikicie - wymamrotała.
- Błagam panią!
Ile panichce?
Tysiąc?
Pokręciłam głową.
- Za mało?
Dwa?
- Nie przyszłam tu po pieniądze.
-W takim razie po co?
-Nina wyraźnie się załamała.
- Chce pani zniszczyć mi życie?
Powiadomić mojego męża?
- Nie - uspokoiłam ją.
-Szukamjedynie Ksieni Fiedinej.
Jak tylko się
dowiem, gdzie jest, odrazu sobie pójdę.
Nina wzięła ze stołu paczkę "Sobranija".
Niepoczęstowała mnie, tylkosama wzięła papierosa izaczęła nerwowo pstrykać zapałką.
-Już od dawna nie mam z nią nic wspólnego!
- Postawmy pytanie inaczej.
Gdzie mieszkała wcześniej?
Nina zaczęła wypuszczać kłęby dymu.
- W bloku przy ulicy Kołodieznej.
-Mieszkały panie razem?
-Tak.
- Poznały się panie w "Laurze"?
-Może.
- Co panio niej wie?
-Nic.
Wstałam gwałtownie, dając jej wyraźnie do zrozumienia, że rozmowa
dobiegła końca.
- W takim razie, dowidzenia.
-Krzyż nadrogę -Nina pozwoliła sobie na stanowczo za dużo.
136
- Jutro - oświadczyłam lodowatym tonem - proszę się zjawić z mężem na komisariacie na Pietrowce.
Zaraz wypiszę wezwanie.
Poproszępani dowód osobisty.
- Po co od razu z mężem?
- momentalnie spuściła z tonu.
- Nie chce pani po dobroci, na osobności, to zmuszeni będziemy wezwaćpaństwa do nas.
-Dobrze, już dobrze - zaczęła mięknąć.
- Co tuma do rzeczy mójmąż?
Tym bardziejże nigdy nie widział Ksieni.
Naprawdę nie wiemo niej nic konkretnego.
Przestałyśmyutrzymywać ze sobą kontakt jużdawno temu.
- Dlaczego tu przyszła i zrobiła pani awanturę?
Nina dokładnie zgasiłaniedopałek.
- Niech pani przysięgnie, że to zostanie między nami!
Zczystym sumieniem obiecałam:
- Słowo milicjanta.
Westchnęła ze smutkiem.
- Nie wszyscymają tak dobrze jak Nikita.
W domu miał wszystkiego poddostatkiem.
Ojcieci matka chuchali na niego i dmuchali.
Kiedypojawiłasię macocha,czyli ja, również sięnie pogorszyło.
Jestem młodsza od Nikity i ze wszystkich sił staram się, żeby uważał mnie za przyjaciela.
Ale czasami tojużmnie bierze jasna cholera.
Dlaczego jedni mająwszystko,a drudzy nic?
W czym jestem gorsza?
Wtym, że urodziłam sięw rodzinie przygłupów?
Rozdział 15
Nina rzeczywiście miała niesamowitego pecha w życiu.
Nieżeby pochodziła z patologicznej rodzinypijaków.
Wręcz przeciwnie.
Zarówno ojciec, jak i matka byli aż zanadto porządni.
Koszmarni nudziarze.
Od małegoNina wychowywana była wsystemie głupich, częstokroćbezsensownych, zakazów i reguł.
Spać chodziłao ósmej trzydzieści, niewolno jej było jeść na noc mięsa, a telewizjęoglądała jedynie pół godzinyw ciągu dnia.
Rodzice tłumaczyli te ograniczenia troską o stan jej zdrowia.
Można było jeszczezrozumieć hasła typu: "spódnica u przyzwoitejdziewczynki powinna sięgać za kolana" i"porządnie wychowana dziewczyna nie może się szwendać po nocach z chłopakami".
Ale dlaczego niewolno było siedzieć w fotelu z nogązałożoną na nogę, używać dezodorantu, czytać Mayne Reida, chodzić na basen i sypaćherbatę bezpośrednio do kubka?
Tego w żadenlogiczny sposób nie dało się wytłumaczyć.
Nie wolno, i już!
- Trzeba żyćporządnie- zrzędził tata,wymyślając kolejny zakaz.