Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, ĹĽeby mĂłc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.– Jak to siÄ™ staĹ‚o, ĹĽe nie miaĹ‚ synĂłw?– Och, miaĹ‚ synĂłw, nawet dwĂłch...– A skÄ…d ma tyle pieniÄ™dzy na nowy powĂłz, nowe suknie, stado sĹ‚uĹĽÄ…cych, ciÄ…gĹ‚e przyjÄ™cia? Na niektĂłre zaprasza sto czy nawet dwieĹ›cie osĂłb –...— Teraz powiedziaĹ‚ pan coĹ› interesujÄ…cego — rozeĹ›miaĹ‚ siÄ™ Faber — nie czytajÄ…c nawet o tym...Alan Niester z tygodnika Rolling Stone napisał: ,,Lw-ks' Tongues In Aspic" nie Jest plytą do tańca, wybijania rytmu i nawet nie stanowi dobrego podkładu do ^mywania naczyń...panowaĹ‚a ciemno , bo nie byĹ‚o okna, kopciĹ‚y wieczki; my laĹ‚em, e pr d kaput, w ko cu nawet u nas, w Warszawie, wyĹ‚ czaj , gdy brak energii, albo e te pod mod , taki...204nym, a nawet że odnośnik taki jest denotowany w każdym języku przez jeden lub więcej leksemów (choć w pewnych wypadkach może tylko na najogólniejszym poziomie...– Nigdy! Nawet gdybym musiaĹ‚a zostać chrzeĹ›cijankÄ…, ĹĽeby temu zapobiec! – krzyknęła Igriana...- Nawet jeĹĽeli to prawda, to mĂłj ojciec graĹ‚ w innej lidze niĹĽ ojciec pana Abbeya...- Przykro mi, Solomonie, Nawet nie wiesz, jak bardzo mi przykro - powiedziaĹ‚ Stanley...Jak przebić wisielca z przypiętym do piersi listem oskarżającym oprawcę? Tylko wycinając pozdrowienia na skórze nieboszczyka i stawiając go u drzwi przyjaciół! Nawet...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


Zaborów dokonywano jeszcze przed podpisaniem traktatów, nie
dopuszczano do zebrania się sejmików na obszarach
okupowanych przez obce wojska, stosowano przymus fizyczny i
psychiczny wobec posłów i senatorów. W traktatach z 1795 r.
państwa rozbiorowe odwołały się do podboju dokonanego przez
wojska Katarzyny II, który miał na celu "zgnieść i zdusić
rewoltę i powstanie". Dla pacyfikacji tej części Europy
postanowiono znieść "obecnie i raz na zawsze nazwę Królestwa
Polskiego".
Przeciwko agresji i naruszaniu praw Polski do niezależnej
egzystencji rozwoju wystąpili prawnicy i pisarze polscy.
Propagandę antyrozbiorową rozwijał też Stanisław August,
posługując się w tym celu pracami, które wykazywały m.in.
niesłuszność pretensji terytorialnych Prus i Austrii (F.
Łojko i in.). Zagadnienie agresji i rozbiorów podjęła polska
nauka prawa narodów, która odrodziła się w połowie XVIII
stulecia (w 1748 r. na Wydziale Prawa w Krakowie powstała
katedra prawa natury i narodów). Ogłoszono drukiem zbiory
traktatów, konwencji granicznych i handlowych oraz innych
umów zawartych między Rzecząpospolitą i innymi krajami
(kodeksy i zbiory: M. Dogiela, C. Kaliszewskiego, pijarów,
F. Siarczyńskiego), publikowano studia szczegółowe. J.F.
Martens zaznaczył w swym słynnym wydawnictwie traktatów, że
Polska była bogatsza w te zbiory i publikacje niż państwa a
zaborcze.
Ruch wydawniczy, o którym mowa, łączył się z całością
dzieła Sejmu Czteroletniego i ogólną orientacją
międzynarodową. Silnie uwydatniano zasadę niepodległości i
suwerenności wszystkich krajów, pochwałę obrony
niepodległości
atakowanego kraju, łącząc to (w komentarzach do traktatów) z
wystąpieniami antykolonialnymi. F. Siarczyński, sekretarz
Sejmu Czteroletniego, dał wyraz przekonaniu, że narody to
"członkowie jednej wielkiej i ogromnej całego świata osady"
i że winna "społeczność jedna drugiej, co człowiek
człowiekowi jest winien". Postulowano potrzebę rozwoju
stosunków handlowych i szerokiej wymiany usług między
narodami. W nawiązaniu m.in. do idei J.J. Rousseau również w
Polsce wysuwano postulat ustanowienia trwałego pokoju
pomiędzy narodami.
Jak już wspomniano (I, 350, 356, 378), w czasach
stanisławowskich ustanowiono nie znane dotąd urzędy polityki
zagranicznej (Gabinet Królewski, Departament Interesów
Cudzoziemskich w Radzie Nieustającej, urząd "ministra
pieczęci do spraw zagranicznych" w Straży Praw, zbierający
się codziennie wydział interesów zagranicznych w Radzie
Najwyższej Narodowej w 1794 r.), tworząc jednocześnie stałe
placówki dyplomatyczne za granicą.
H. Kołłątaj dowodził, że "jeden a kochający swą Ojczyznę
minister (tu w znaczeniu dyplomaty - posła czy ambasadora)
więcej uczynić może dla Rzeczypospolitej niż kilkadziesiąt
tysięcy wojska w pole wyprowadzonego, bo on pilnie dając oko
na roboty tego dworu, przy którym sprawuje poselstwo, często
bardzo jest w stanie zapobiec swym rozumem nieprawnej
uzurpacji, przelaniu krwi ludzkiej, nieprzyzwoitościom w
handlu trafiającym się i tylu innym przypadkom, które albo w
ekonomii politycznej, albo ekonomii prywatnej byłyby
szkodliwe". Prace jednak, o których myślał Kołłątaj,
przyszły zbyt późno. Poprzednie zaniedbania, jak i słabości,
brak doświadczenia nowych ludzi w kontaktach dyplomatycznych
ze światem nie pozwoliły dyplomacji polskiej na odegranie
roli, jaką wyznaczał jej Kołłątaj.
Rozbiory spotykały się na ogół z obojętnością lub nawet
poparciem dworów Europy. Do wyjątków należała Dania, której
rząd w r. 1792 zaofiarował swoje "dobre usługi" w konflikcie
polsko-rosyjskim. Natomiast opinia rewolucyjnej Francji,
Stanów Zjednoczonych A.P. oraz kół liberalnych i
demokratycznych Europy potępiła napaść na Polskę i rozbiory.
"Najbardziej zacofany w kronice Europy rozbój (...) nie
byłby bardziej barbarzyński i bardziej oburzający od zaboru
współczesnej Polski przez cesarzową rosyjską i jej
wspólnika, króla pruskiego" - pisała w 1793 r. "Gazette
Nationale de
France" - "jak gdyby nie istniał na świecie nawet cień prawa
narodów, tradycji słusznego układu stosunków, prawa
ludzkiego i zasad najprostszej od sprawiedliwości".