Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Do tej pory ponad pięć tysięcy kobiet i mężczyzn aresztowano za kradzieże, plądrowanie sklepów i przemoc. Dwadzieścia osiem osób zostało przyłapanych na gorącym uczynku i zastrzelonych. Żywność sprzedawały wyłącznie wybrane, wielkie supermarkety i nie było wolno kupować jej za więcej niż dwadzieścia pięć dolarów, jednak nie istniał żaden system kontroli, ile sklepów dany człowiek zdążył odwiedzić lub ile razy zdołał dokonać zakupów w tym samym sklepie.
Fotografia na pierwszej stronie “New York Daily News” przedstawiała dwumilową kolejkę klientów przed supermarketem AP na skrzyżowaniu Trzeciej Alei i Pięćdziesiątej Pierwszej Ulicy. Wielu z nich miało ze sobą krzesełka, stołki, a nawet śpiwory. Nagłówek obwieszczał: NOWY AMERYKAŃSKI BLUES.
O siódmej wieczorem w telewizji wystąpił prezydent, dziękując narodowi amerykańskiemu za jego “spokój, rozwagę i godność w obliczu jednej z największych katastrof w dziejach współczesnej ludzkości”. Ogłosił, że sprzymierzeńcy Ameryki rozpoczynają pomoc żywnościową dla dotkniętego klęską narodu i drogą powietrzną będą dostarczać produkty, które rozlokowane zostaną na terenie całego kraju i będą sprzedawane w ściśle określonych racjach, “gdy czas na zastosowanie tego typu środka ewentualnie nadejdzie”. W żaden sposób nie zasugerował, że zaraza zbożowa mogła zostać wywołana sztucznie, celowo, ignorując to, co Ed Hardesty ogłosił w niedzielę wieczorem. Wszelkie sugestie dziennikarzy, że grożący krajowi głód mógł zostać spowodowany przez Związek Radziecki, zbył lekceważącym wzruszeniem ramion.
Inne pytania, na które nie odpowiedział, brzmiały: Gdzie przebywa senator Shearson Jones? Czy prezydent rozmawiał z nim w poniedziałek lub we wtorek? Czy Jones wytłumaczył się z oskarżeń Eda Hardesty'ego, jakoby dopuścił do rozszerzania się zarazy, aby wypchać swój własny portfel? Co dzieje się z Edem Hardestym?
Zarzucony tymi pytaniami, prezydent szybko opuścił swoje osłonięte kuloodporną szybą podium, na pożegnanie machając ręką dziennikarzom.
Gdy prezydent zniknął, George Bannon z “Washington Post” powiedział:
- Coś mi mówi, że ktoś tu próbuje nabijać nas w butelkę. Swędzi mnie nos, a to oznacza poważne kłopoty.
- Kiedy mnie swędzi nos, oznacza to katar sienny - uzupełnił go Bill Brinsky, chowając notes do kieszeni. Następnie opuścił pokój prasowy i popędził do swojej maszyny do pisania, aby kończyć artykuł do porannego wydania. Początek tekstu brzmiał tak:
“Źródła zbliżone do prezydenta przekazały nam niepokojącą informację, jakoby kryzys żywnościowy, który ogarnął nasz kraj, zaostrzający się z godziny na godzinę, przybrał nowy, straszny wymiar oprócz oczywistego faktu, że nie znany wirus zniszczył prawie całkowicie tegoroczne zbiory. Okazuje się, że z nie znanych do tej pory powodów wszelka żywność wyprodukowana w ciągu ostatnich trzech tygodni może stanowić zagrożenie dla życia ludzkiego. Przeciek ten, mimo że do tej pory nie potwierdzony, pochodzi z bardzo wiarygodnego i bardzo wysoko umiejscowionego w hierarchii Białego Domu źródła. Jeśli wiadomość ta znajdzie potwierdzenie, całemu krajowi grozi straszliwa klęska”.
Tego wtorkowego wieczoru, ignorując godzinę policyjną obowiązującą po zachodzie słońca, tysiące zwykłych rodzin, zarówno czarnych, jak i białych, przemaszerowało w Baltimore wzdłuż St Paul Street do ratusza miejskiego. Większość niosła w rękach pochodnie i naprędce przygotowane transparenty: PRZETRWANIE TYLKO DLA CWANIAKÓW? NASZE NAJWAŻNIEJSZE PRAWO TO PRAWO DO JEDZENIA! Gwardia Narodowa obserwowała ten pochód w milczeniu, nie ingerując w przemarsz mężczyzn i kobiet z niepewnymi, ale zdeterminowanymi twarzami. W tłumie ludzi były także dzieci, inwalidzi na wózkach i starcy. Gwardziści mieli rozkaz nie przeszkadzać pochodowi. Jeden z nich ze łzami w oczach stanął przed kamerą, nagabywany przez reportera miejscowej telewizji.