Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Rola pokrewiestwa zdaje si zreszt znacznie wiksza przy aktach pomocy typu wybr midzy yciem a mierci, ni wybr komu wyrzdzi drobn przysug...To było piękne, wspaniałe - szczytowy moment w życiu każdego artylerzysty, moment, który przeżywał wciąż od nowa w marzeniach, na jawie i we śnie, przez resztę...„Widzę, iż osiągnięto naukowy konsensus w sprawie tego, że jest jakieś globalne ocieplenie, poza tym większość naukowców uważa, iż emisje wytworzonego...netu Frontu Ludowego, którego premierem i ministrem obranyzostał Largo Caballero, zaś większość ministerstw objęli socja- Por...38 Jan z Gischali próbuje usunąć Józefa Jan, syn Lewiego, któremu moje sukcesy spędzały sen z oczu, pałał coraz większą nienawiścią do mnie...pragnieniem wikszej uwagi, silniejsz chci bycia zalenym od otoczenia i kie-rowanym przez nie (i przez terapeut)...Natomiast Stany Zjednoczone dysponują potencjałem o 45% wyższym od UE-15, Japonia potencjałem równym 44% unijnego, a Rosja ma potencjał równy 22% unijnego...Większość gubernatorów nie zdawała sobie bowiem spra­wy, że kryzys osiągnął poziom, który już w tej chwili należało uznać za ogromną katastrofę...Przeważająca większość tych strat to n i e zabici i ranni, lecz jedynie zaginieni lub dezerterzy: żołnierze, którzy na skutek szybkiego tempa marszu pozostawali...Gdyby wciąż była wolna, mogłaby chcieć poślubić go z obowiąz­ku, bądź co bądź miała ojca pułkownika...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Do tej pory ponad pięć tysięcy kobiet i męż­czyzn aresztowano za kradzieże, plądrowanie sklepów i prze­moc. Dwadzieścia osiem osób zostało przyłapanych na gorą­cym uczynku i zastrzelonych. Żywność sprzedawały wyłącz­nie wybrane, wielkie supermarkety i nie było wolno kupować jej za więcej niż dwadzieścia pięć dolarów, jednak nie istniał żaden system kontroli, ile sklepów dany człowiek zdążył od­wiedzić lub ile razy zdołał dokonać zakupów w tym samym sklepie.
Fotografia na pierwszej stronie “New York Daily News” przedstawiała dwumilową kolejkę klientów przed supermar­ketem AP na skrzyżowaniu Trzeciej Alei i Pięćdziesiątej Pierwszej Ulicy. Wielu z nich miało ze sobą krzesełka, stołki, a nawet śpiwory. Nagłówek obwieszczał: NOWY AMERY­KAŃSKI BLUES.
O siódmej wieczorem w telewizji wystąpił prezydent, dzię­kując narodowi amerykańskiemu za jego “spokój, rozwagę i godność w obliczu jednej z największych katastrof w dzie­jach współczesnej ludzkości”. Ogłosił, że sprzymierzeńcy Ame­ryki rozpoczynają pomoc żywnościową dla dotkniętego klęską narodu i drogą powietrzną będą dostarczać produkty, które rozlokowane zostaną na terenie całego kraju i będą sprzeda­wane w ściśle określonych racjach, “gdy czas na zastosowanie tego typu środka ewentualnie nadejdzie”. W żaden sposób nie zasugerował, że zaraza zbożowa mogła zostać wywołana sztu­cznie, celowo, ignorując to, co Ed Hardesty ogłosił w niedzielę wieczorem. Wszelkie sugestie dziennikarzy, że grożący krajo­wi głód mógł zostać spowodowany przez Związek Radziecki, zbył lekceważącym wzruszeniem ramion.
Inne pytania, na które nie odpowiedział, brzmiały: Gdzie przebywa senator Shearson Jones? Czy prezydent rozmawiał z nim w poniedziałek lub we wtorek? Czy Jones wytłumaczył się z oskarżeń Eda Hardesty'ego, jakoby dopuścił do rozsze­rzania się zarazy, aby wypchać swój własny portfel? Co dzieje się z Edem Hardestym?
Zarzucony tymi pytaniami, prezydent szybko opuścił swoje osłonięte kuloodporną szybą podium, na pożegnanie macha­jąc ręką dziennikarzom.
Gdy prezydent zniknął, George Bannon z “Washington Post” powiedział:
- Coś mi mówi, że ktoś tu próbuje nabijać nas w butelkę. Swędzi mnie nos, a to oznacza poważne kłopoty.
- Kiedy mnie swędzi nos, oznacza to katar sienny - uzu­pełnił go Bill Brinsky, chowając notes do kieszeni. Następnie opuścił pokój prasowy i popędził do swojej maszyny do pisa­nia, aby kończyć artykuł do porannego wydania. Początek tekstu brzmiał tak:
“Źródła zbliżone do prezydenta przekazały nam niepokojącą informację, jakoby kryzys żywnościowy, który ogarnął nasz kraj, zaostrzający się z godziny na godzinę, przybrał nowy, straszny wymiar oprócz oczywistego faktu, że nie znany wirus zniszczył prawie całkowicie tegoroczne zbiory. Okazuje się, że z nie znanych do tej pory powodów wszelka żywność wyprodukowana w ciągu ostatnich trzech tygodni może stanowić zagrożenie dla życia ludz­kiego. Przeciek ten, mimo że do tej pory nie potwierdzony, pocho­dzi z bardzo wiarygodnego i bardzo wysoko umiejscowionego w hie­rarchii Białego Domu źródła. Jeśli wiadomość ta znajdzie po­twierdzenie, całemu krajowi grozi straszliwa klęska”.
Tego wtorkowego wieczoru, ignorując godzinę policyjną obo­wiązującą po zachodzie słońca, tysiące zwykłych rodzin, zarówno czarnych, jak i białych, przemaszerowało w Baltimore wzdłuż St Paul Street do ratusza miejskiego. Większość nios­ła w rękach pochodnie i naprędce przygotowane transparen­ty: PRZETRWANIE TYLKO DLA CWANIAKÓW? NASZE NAJWAŻNIEJSZE PRAWO TO PRAWO DO JEDZENIA! Gwardia Narodowa obserwowała ten pochód w milczeniu, nie ingerując w przemarsz mężczyzn i kobiet z niepewnymi, ale zdeterminowanymi twarzami. W tłumie ludzi były także dzie­ci, inwalidzi na wózkach i starcy. Gwardziści mieli rozkaz nie przeszkadzać pochodowi. Jeden z nich ze łzami w oczach sta­nął przed kamerą, nagabywany przez reportera miejscowej telewizji.