Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Ściany lodowego hangaru drżały od naziemnych wybuchów, co powodowało, że we
wszystkich kierunkach otwierały się głębokie szczeliny.
Hań Solo i Chewbacca gorączkowo kończyli spawanie. Zdawali sobie sprawę, że
rozszerzające się szczeliny wkrótce z hukiem spuszczą im na głowy cały lodowy strop.
- Przy pierwszej okazji - rzekł Solo - zrobimy temu pudłu całkowity przegląd.
Wiedział jednak, że najpierw będzie musiał wydostać „Sokoła Millenium” z tego białego
piekła.
Jeszcze męczyli się nad statkiem, kiedy w całej podziemnej bazie zaczęły opadać ze
stropów ogromne kawały lodu oderwane wybuchami.
Księżniczka Leia poruszała się szybko, starając się skryć w centrum dowodzenia przed
spadającymi zamarzniętymi bryłami.
- Nie jestem pewien, czy możemy osłaniać dwa transportowce jednocześnie - zwrócił się
do niej generał Rieekan, kiedy weszła do pomieszczenia.
- To ryzykowne - odrzekła - ale nasza akcja powstrzymująca załamuje się.
Zdawała sobie sprawę, że starty transportowców trwają zbyt długo i że trzeba
przyspieszyć procedurę.
Rieekan wydał rozkaz przez komunikator:
- Patrol startowy, proszę kontynuować przyspieszone odloty.
Kiedy generał wydawał rozkaz, Leia spojrzała na adiutanta i rzekła:
- Proszę zacząć ewakuację pozostałego personelu naziemnego.
Lecz wiedziała, że ich ucieczka zależy całkowicie od sukcesu Rebelii w trwającej bitwie
powietrznej.
Wewnątrz zimnej i ciasnej kabiny łazika znajdującego się na przedzie generał Veers
wszedł między swych odzianych w kombinezony śnieżne pilotów.
- Ile wynosi odległość do generatorów mocy? Jeden z pilotów odparł, nie odrywając
wzroku od pulpitu sterowniczego:
- Sześć-cztery-jeden.
Zadowolony z odpowiedzi, generał sięgnął po elektrolornetkę i spojrzał przez wizjer,
nastawiając ostrość na generatory mocy w kształcie pocisków i broniących ich żołnierzy Rebelii.
Nagle łazik zaczął gwałtownie kołysać się pod lawiną rebelianckiego ognia.
Lecąc do tyłu Veers widział, jak jego piloci z trudem powstrzymują maszynę przed
przewróceniem się.
Śmigacz śnieżny „Frant Trzy” właśnie zaatakował prowadzącego łazika. Pilot śmigacza,
Wedge, wydał głośny okrzyk zwycięstwa, widząc szkody, jakie wyrządziły jego działka.
Inne śmigacze minęły Wedge’a, pędząc w przeciwnym kierunku. Położył swój statek na
bezpośredni kurs innej kroczącej maszyny śmierci. Zbliżając się do potwora krzyknął do swego
strzelca:
- Odpalaj harpun!
Strzelec wcisnął odpowiedni przycisk, podczas gdy pilot śmiało manewrował statkiem
między nogami łazika. Harpun wystrzelił natychmiast ze świstem z tyłu śmigacza, rozwijając za
sobą długą linę.
- Lina wystrzelona - zawołał strzelec. - Zaczynaj! Wedge ujrzał, jak harpun wbija się w
jedną z metalowych nóg. Lina ciągle była przymocowana do śmigacza. Sprawdził odczyty, a
następnie okrążył z przodu maszynę Imperium. Kładąc się w ciasny skręt poprowadził swój
statek wokół jednej z tylnych nóg. Lina owinęła się wokół niej jak metaliczne lasso.
Wedge pomyślał, że jak dotąd, plan Luke’a udał się. Teraz musiał tylko okrążyć łazik.
Wykonując ten manewr dojrzał kątem oka dowódcę frantów.
- Lina wystrzelona! - ponownie krzyknął strzelec, kiedy Śmigacz leciał wzdłuż
omotanego liną pojazdu, blisko jego metalowego kadłuba. Strzelec Wedge’a wcisnął inny
przycisk i zwolnił linę.
Maszyna strzeliła w górę, a pilot roześmiał się spojrzawszy na efekt swych wysiłków.
Łazik niezdarnie usiłował iść dalej, ale rebeliancka lina całkowicie oplatała mu nogi. W końcu
przechylił się na jedną stronę i z hukiem runął na ziemię wzbijając chmurę lodu i śniegu.
- Dowódca frantów… O jednego mniej, Luke - oznajmił Wedge pilotowi towarzyszącego
mu śmigacza.
- Widzę - odpowiedział komandor Skywalker.
- Dobra robota.
Żołnierze Rebelii w okopach wydali okrzyk tryumfu na widok przewracającej się