Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Przede wszystkim podniety tego rodzaju nie powinny przekraczać pewnej granicy. Pozostając w zgodzie z podstawowymi ograniczeniami seksualnymi, jakie rozwinęły się w naszej kulturze, można dać wyraźnie do poznania, że "nie mogę teraz kopulować", a równocześnie za pomocą innych sygnałów poinformować, że "niemniej jednak jestem bardzo atrakcyjna i zmysłowa". Ten drugi sygnał osłabi czyjąś wrogość, podczas gdy pierwszy zapobiegnie utracie panowania nad sytuacją. W ten sposób i wilk jest syty, i owca cała.
Strategia taka powinna być nader skuteczna, ale, niestety, w grę wchodzą również inne czynniki. Mechanizm łączący pary nie działa bezbłędnie, musiał bowiem zostać wbudowany w starą strukturę właściwą prymatom, która wciąż jeszcze "prześwituje". Jeśli w związku łączącym pary wystąpią jakieś trudności, to dawne popędy, typowe dla prymatów, z całą gwałtownością znowu dają znać o sobie. Jeśli ponadto uwzględnimy fakt, że inną wielką zmianą, do której doszło w rozwoju nagiej małpy, było zachowanie przez przedstawicieli tego gatunku cechy dziecięcej ciekawości jeszcze w wieku dojrzałym, to zrozumiemy, jakimi niebezpieczeństwami groziła taka sytuacja.
Cały system, o którym mówimy, był wyraźnie przystosowany do układu, w którym częste porody samicy prowadzą do powstania wielodzietnej rodziny, a samiec, z daleka od rodziny, poluje wraz z innymi samcami. Chociaż system ten zasadniczo się utrzymał, jednakże dwie rzeczy uległy zmianie. Po pierwsze, pojawiła się tendencja do sztucznego ograniczenia liczby potomstwa. Znaczy to, że obowiązki rodzicielskie nie absorbują samicy bez reszty i pod nieobecność swego samca jest ona bardziej dostępna jako obiekt seksualny. Po drugie, wiele samic wykazuje skłonność do włączania się do grup łowieckich. Łowiectwo zastąpiła dziś, oczywiście, "praca" i samce, które udają się do swych codziennych zajęć, mają szanse znaleźć się raczej w grupach złożonych z przedstawicieli obojga płci niż -jak to bywało dawniej -w grupach złożonych z samych samców. Znaczy to, że wytrzymałość więzi łączącej pary jest wystawiona na poważne próby zarówno przez samców, jak i przez samice, i aż nadto często ulega zerwaniu. (Dane amerykańskie, jak sobie przypominamy, wskazują, że 26% mężatek i 50% mężczyzn żonatych miało stosunek pozamałżeński przed czterdziestym rokiem życia). Często jednak pierwotna więź jest na tyle silna, że zostaje zachowana nawet w okresie tych kontaktów zewnętrznych lub też zostaje przywrócona po ich zakończeniu. Jedynie w niewielkim procencie przypadków dochodzi do całkowitego i ostatecznego zerwania.