Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
"Wyciąg ze stenogramu procesu sądowego". Mm... A to po co?
"Oskarżyciel: Nie zaprzeczy pan, że jest człowiekiem wykształconym? Oskarżony: Mam pewne wykształcenie, ale w historii, socjologii i ekonomii orientuję się bardzo słabo. Oskarżyciel: Fałszywa skromność. Czy zna pan tę książkę? Oskarżony: Tak. Oskarżyciel: Czytał ją pan? Oskarżony: Oczywiście.
Oskarżyciel: W jakim celu pan, znajdując się w areszcie śledczym, zajmował się czytaniem monografii ŤRachunek tensorowy we współczesnej fizyceť? Oskarżony: Nie rozumiem... Dla przyjemności, a ściślej mówiąc, aby się rozerwać... Tam są bardzo zabawne fragmenty. Oskarżyciel: Spodziewam się, że sąd zdaje sobie sprawę z tego, iż tylko bardzo wykształcony człowiek będzie czytał podobne specjalistyczne i trudne dzieła dla rozrywki i przyjemności..." Co za brednie? Po co mi to podtykają? A co dalej? Massaraksz, znowu proces... "Obrońca: Czy wie pan, jakie środki przeznaczają Płomienni Chorążowie na zwalczanie przestępczości dziecięcej? Oskarżony: Nie bardzo rozumiem pytanie. Co to jest Ťprzestępczość dziecięcať?
Przestępstwa przeciw dzieciom? Obrońca: Nie, przestępstwa dokonane przez dzieci. Oskarżony: Nadal nie rozumiem. Dzieci nie mogą dokonywać przestępstw..." Hm... Zabawne... A co tam jest na końcu? "Obrońca: Mam nadzieję, że zdołam przekonać sąd o naiwności mojego podopiecznego, naiwności dochodzącej do życiowego idiotyzmu. Klient mój występował przeciwko państwu nie mając o nim najmniejszego wyobrażenia. Nie zna pojęcia przestępczości dziecięcej, dobroczynności, pomocy społecznej..." Prokurator uśmiechnął się i odłożył kartkę. Rozumiem. Rzeczywiście dziwne połączenie: matematyka i fizyka dla przyjemności, a nie wie podstawowych rzeczy. Wypisz, wymaluj profesor- dziwak z trzeciorzędnej powieści.
Prokurator przejrzał jeszcze kilka kartek. Nie rozumiem, Mak, czemu się tak trzymasz tej samiczki... Jak jej tam?... Rada Gaal. Kochanką twoją najwyraźniej nie jest, nic jej nie zawdzięczasz... Nie masz z nią nic wspólnego i dureń oskarżyciel zupełnie niepotrzebnie usiłuje wrobić ją w tę sprawę... Odnosi się jednak wrażenie, że trzymając ją na muszce można cię do wszystkiego zmusić. Bardzo to dla nas korzystne, a bardzo niekorzystne dla ciebie... Taak... Krótko mówiąc te wszystkie zeznania sprowadzają się do tego, że jesteś, przyjacielu, niewolnikiem własnego słowa i w ogóle człowiekiem nieelastycznym. Działaczem politycznym nie mógłbyś zostać. Zresztą po co? Hm... Fotografie... To ty taki jesteś!... Sympatyczna twarz, nawet bardzo... Oczy trochę dziwne. Gdzie to cię uwiecznili? Na ławie oskarżonych... Patrzcie no, jaki to świeży, dziarski, jaka niewymuszona poza! Gdzie cię to nauczyli tak wytwornie siedzieć i w ogóle tak się zachowywać? Przecież ława oskarżonych to coś w rodzaju mojego fotela, trudno na niej siedzieć elegancko i z wdziękiem... Ciekawy ludzik... Zresztą to wszystko drobiazgi bez znaczenia, nie o to wcale tu chodzi...
Prokurator wygramolił się zza biurka i przeszedł się po gabinecie. Coś mu natrętnie łaskotało mózg, coś podniecało i popychało do działania. Coś w tej teczce znalazłem... Coś ważnego... Coś najważniejszego...
Fank? Tak, to jest ważne, bo Wędrowiec używa swojego Fanka tylko do najtrudniejszych robót. Ale Fank jest tylko potwierdzeniem, a w czym leży sedno? Spodnie... Bzdura!... A! Tak, tak, tak. Tego w teczce nie ma. Wziął do ręki słuchawkę.
--- Koch. Co tam było z napadem na konwój?
--- Czternaście dni temu - zaszeleścił natychmiast referent, jakby czytał przygotowany uprzednio tekst - o godzinie siedemnastej trzydzieści trzy na karetki policyjne przewożące oskarżonych w procesie numer 6981-84 z gmachu sądu do więzienia miejskiego dokonano napadu zbrojnego. Napad został odparty. W
strzelaninie jeden z napastników został ciężko ranny i zmarł nie odzyskując przytomności. Zwłok nie zidentyfikowano. Śledztwo w sprawie napadu umorzono.
--- Czyja to robota?
--- Nie udało się ustalić.
--- To znaczy?
--- Oficjalne podziemie nie miało z tym nic wspólnego.
--- Przypuszczenia?
--- Możliwe, że działali tam członkowie lewego skrzydła konspiracji, którzy próbowali uwolnić oskarżonego Deka Pottu, pseudo "Generał". Dek Pottu jest wpływowym, doświadczonym członkiem sztabu znanym ze ścisłych kontaktów z lewym skrzydłem.
Prokurator rzucił słuchawkę. No cóż, wszystko możliwe... Ale mogło być zupełnie inaczej. Przejrzyjmy
jeszcze raz. Południowa granica, debilny rotmistrz... Spodnie... Biegnie z człowiekiem na plecach...
Radioaktywna ryba, 77 jednostek... Reakcja na promieniowanie A. "Reakcja na promieniowanie A zerowa w obu znaczeniach". Zerowa. W obu znaczeniach. Prokurator przycisnął ręką gwałtownie rozkołatane serce.