Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, ĹĽeby mĂłc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.dla których odczyn pH mniejszy jest niż 5,6; w Polsce zjawisko to spo-wodowało śmierć 13 000 ha lasów w Górach Izerskich)...MyĹ›lenie w Polsce zawsze szokowaĹ‚o...To sÄ… wĹ‚aĹ›nie te sympatie i odrazy, ktĂłrych doznajemy, kiedy napotykamy lub obserwujemy inne gatunki...jest obciachem, bardzo powaĂ‚ĹĽnie, a rodzice majĂ‚Ä… tendencjÄ‚Ĺž do lekcewaĂ‚ĹĽenia tych reguĂ‚Ĺ‚...– Ciężko ci, tatusiu? Uwieram ciÄ™?– Nie, wszystko w porzÄ…dku...Weiser wzruszyĂ‚Ĺ‚ ramionami...Mimo późnej pory zadzwoniĹ‚ pod numer telefonu widniejÄ…cy na wizytĂłwce poznanego przed ambasadÄ… dyplomaty...W istocie otrzymujemy wynik, ktĂłry ma nieoczekiwanie interesujÄ…ce konsekwencje: pierwsze teorie - to znaczy pierwsze prĂłbne rozwiÄ…zania problemĂłw - i pierwsze problemy...WoĹ‚odyjowski z panem Longinem juĹĽ zasiedli, rzekĹ‚: – Bo waćpan, panie PodbipiÄ™ta, nie wiesz najwiÄ™kszej i szczęśliwej nowiny, ĹĽeĹ›my z panem...Wunderlich unglaubhaftes, beschaemendes, komisch traumartiges Abenteuer: Staetten, von denen man eben in tiefster Wehmut Abschied auf immer genommen, vom...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Kościół, w którym charakter wspólnoty góruje nad aspektem instytucji. Ko-
ściół, w którym słuchałam nie długich, często moralizujących kazań, lecz krótkich homilii po-
głębiających rozumienie Pisma Świętego. Kościół, w którym obrzędowość i zewnętrzne formy
kultu nie stają się zastępczym surogatem wiary. Kościół, który szanuje różnice: do dziś są np.
osoby, które wolą przyjmować Komunię świętą do ust i kapłan respektuje ich życzenie. (...)
Napisałam list do Episkopatu w tej sprawie, zdając sobie sprawę, że gest ten nie będzie miał
żadnego praktycznego znaczenia. (...) Dostałam z Sekretariatu Episkopatu bardzo pozytywną
odpowiedź, uznającą konieczność ewolucji i uznającą, że długą jeszcze drogę mamy do
przebycia. Wkrótce potem otrzymałam ustne zapewnienie bardzo wysoko postawionego
przedstawiciela, że nie ma żadnego zakazu udzielania Komunii świętej do ręki.
To mnie utwierdziło w decyzji: przystępując do Komunii świętej zawsze wyciągam
rękę i otrzymuję hostię w ten sposób; tak się dzieje w różnych kościołach, a również na
prowincji. W ciągu 6 lat pobytu w kraju do rzadkich bardzo wyjątków należą odmowy ze
strony księdza; może zresztą chodzi tu nie o odmowę, lecz o spóźniony refleks, brak przy-
zwyczajenia. (...) Potrzebne jest działanie. Im więcej osób będzie przystępować do sakra-
mentu w ten sposób, tym prędzej upowszechni się u nas posoborowy zwyczaj. Proście, a
otrzymacie!
Autorka korespondencji przywiązanie do Świętej Tradycji, przestrzeganie przepisów litur-
gicznych, a nade wszystko poczucie świętości Hostii nazywa brakiem przyzwyczajenia. To stwier-
dzenie i wezwanie do pospolitego ruszenia, pokazują, kogo organizatorzy akcji Komunia święta do
ręki wykorzystują. „Tygodnik Powszechny” zaś, pismo tzw. intelektualistów i autorytetów moral-
nych, który - jak się zdaje obejmując całą akcję patronatem prasowym - nie doczekał się korespon-
dencji po linii i na jakimś przyzwoitym poziomie (intelektualnym i językowym).
22/98 numer TP przynosi kolejne głosy. Oto ksiądz Józef Puciłowski po przeczytaniu artykułu
ks. Władysława Gasidły poczuł się bardzo smutny. „Poczułem się bardzo smutny”, pisze w pierwszych
słowach swego listu i potwierdza w drugim akapicie: „odczuwam smutek”. W trzecim „myśli”, w
czwartym zaś ustępie - boi się (księdza Gasidły jako duszpasterza). W piątym jest ks. Puciłowski „pora-
żony”, a na koniec - „się zastanawia”.
Powyższe, wyjątkowe w swej tonacji streszczenie tekstu księdza, zostało tak sporządzone z
powodu nie wykrycia w nim poważniejszych argumentów. Właściwie można wyłuskać jeden ar-
gument, ale i ten się okazuje...bezwartościowy. Przywołana jest bowiem książka księdza Jerzego
Grześkowiaka, który pisze niezgodnie z prawdą historyczną, jakoby:
Zwyczaj podawania Ciała Pańskiego wprost do ust wprowadzono dopiero we
wczesnym średniowieczu, kierując się głównie motywem zapobieżenia niebezpieczeń-
stwu ewentualnej celowej profanacji.
Otóż, jak wykażemy w rozdziale Fałszywe argumenty ze starożytności
Po pierwsze:
- Udzielanie Komunii świętej do ręki, jeśli nawet miało miejsce w Kościele, to tylko w
pierwszym okresie, nigdy nie miało charakteru powszechnego i traktowane było jako niewłaściwe.
Dlatego synody w Saragossie (380) i Toledo (400) zabraniają takich praktyk i to pod groźbą eks-
komuniki. Zakaz potwierdza synod w Rouen (650).
Po drugie:
- Następują kolejne zakazy udzielania Komunii świętej do ręki ponieważ w Kościele zawsze i od
samego początku żywy był kult wobec Postaci Eucharystycznych. Zakazy te były potrzebne, by ta cześć,
sięgająca czasów apostolskich i głębokie przeżywanie Najświętszej Tajemnicy, nie uległy pomniejsze-
niu pod naporem praktyk lokalnych, lub, by na skutek przedłużającej się sytuacji anormalnej, nie nastą-
piły deformacje w kulcie i w wierze.
Zatem nie tyle chodzi tutaj o rozwój świadomości Eucharystycznej ile o ciągłą chęć wytrwa-
nia przy tym, czego nauczali Apostołowie a pojawiające się zakazy i regulacje kanoniczne, są
bardziej świadectwem ugruntowywania się przekazu wiary i przełamywania jakichś kryzy-
sów; nie są natomiast świadectwem ewolucji poglądów Kościoła.
Ksiądz Piotr Majer w artykule pod znamiennym tytułem „Brak poczucia sacrum” opisuje
swoje doświadczenia:
Dane mi było spędzić kilka lat w katolickiej Hiszpanii, gdzie niedawno dopusz-
czono przyjmowanie Komunii świętej do ręki. Mimo stosownych przepisów i pouczeń
liturgicznych, bardzo często przyjmujący Komunię świętą wyrywali mi Hostię z ręki i
spożywali Ją odwróceni plecami do ołtarza, wracając na swe miejsce w ławce. Tym-
czasem powinni należycie ułożyć dłonie, w które szafarz składa Ciało Chrystusa i
spokojnie przyjąć Eucharystię na oczach kapłana. Wymaga się tego także po to, by
wykluczyć niebezpieczeństwo profanacji.
W Rzymie, stolicy chrześcijaństwa, nieco się przestraszyłem, gdy po Komunię
świętą wyciągnęła dłoń pani, podtrzymująca jednocześnie drugą ręką swego ulubio-
nego pieska, z którym pewnie w tak podniosłym momencie nie potrafiła się rozstać. I
tak dobrze, że psiak nie zaczął ujadać w świętej chwili.
We Francji, „pierwszej córze Kościoła”, w kaplicy objawień św. Małgorzaty
Marii Alacoque w Paray le Monial uczestniczyłem w Mszy św., podczas której Komu-
nię świętą rozdzielał (na rękę oczywiście) świecki szafarz. Nic w tym dziwnego. Raziło
mnie jednak to, iż ów pan był odziany w kolorowe, kwieciste, krótkie spodenki typu »ber-
mudy«.
Mógłby zarzucić ktoś, że są to odosobnione przypadki. Śmiem jednak przypusz-
czać, że inne osoby mogą dostarczyć ich więcej. (...)
Przed kilku laty wraz z innym kapłanem w sklepie ze sprzętami liturgicznymi
oglądaliśmy monstrancję (służy do uroczystego wystawienia Najświętszego Sakra-
mentu). Obserwował nas z zaciekawieniem starszy pan stojący obok. Po chwili zapy-
tał: »Proszę księdza, czy ja też mogę dotknąć?'
Do dziś mam przed oczyma tamtego prostego człowieka i przypominam sobie
jego onieśmielenie wynikające ze świadomości, że on, świecki stoi wobec przedmiotu
niejako zastrzeżonego kapłanom do wyłącznego użytku liturgicznego. Podziwiałem
jego głębokie wyczucie sacrum. A właśnie brak poczucia sacrum jest - moim zdaniem
- jednym z poważniejszych przejawów, nie tylko skutków, ale też i przyczyn współcze-
snego kryzysu wiary, tak jaskrawego w niektórych społeczeństwach zachodnich.
Tradycyjny sposób przyjmowania Komunii świętej - do ust i w postawie klęczą-
cej - pięknie wyraża tę rzeczywistość, iż Bóg, którego przyjmuję, jest po trzykroć
święty, a ja jestem tylko człowiekiem i nie zmieni tego moja przynależność do wspól-
noty Kościoła.
Czyż nie jest przejmujący biblijny opis Mojżesza ściągającego z nóg sandały na
wezwanie Jahwe, by uszanować ziemię, na której objawił mu się Bóg? Albo słowa
setnika, które powtarzamy przed przyjęciem Ciała Chrystusa: Panie nie jestem go-
dzien...(...)
Ale czy czas potwierdził zbawienne skutki tego rozwiązania? Chyba nie zawsze