Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Jest to, jak widaæ, z³o¿one i trudne zadanie, któ-
re niecierpliwe mamusie stawiaj¹ czasami ju¿ rocz-82
nemu dziecku, usilnie namawiaj¹c je i przymuszaj¹c do siadania co jakiœ czas na nocniku oraz karz¹c je wyrazami niezadowolenia, a nawet klapsami, za zabrudzenie lub zmoczenie pieluchy. Czasami odnoszê wra¿enie, ¿e matki w pewien sposobów ry-walizuj¹ miêdzy sob¹ o to, której pociecha wczeœ-
niej nauczy siê „wo³aæ” i „wyjdzie z pieluch”. Tymczasem dziecko nie mo¿e pocz¹tkowo zrozumieæ, czego siê od niego oczekuje, bowiem dot¹d za regularne wydalanie, traktowane jako oznaka zdrowia i prawid³owej pracy organizmu, by³o raczej chwalone i nagradzane, a pielucha jest dla niego mo¿e niezbyt wygodn¹, ale jak najbardziej normaln¹ czêœci¹
ubrania. I nagle wszystko siê zmienia. Za to samo, co kiedyœ wywo³ywa³o zadowolenie rodziców, teraz jest karcone, a nawet poszturchiwane lub wrêcz bite. Mama coraz czêœciej nie zak³ada mu pieluchy, wymaga, aby nudz¹c siê, d³ugo siedzia³o na nocniku, i okazuje radoœæ, kiedy potomkowi uda siê go czymœ nape³niæ. W dodatku natychmiastowa defe-kacja lub opró¿nienie pêcherza jest dla malucha jedn¹ z niewielu dostêpnych mu cielesnych przyjemnoœci przynosz¹cych rozkoszne uczucie ulgi i odprê¿enia (mniemam, ¿e znane równie¿ rodzicom). Dlatego wiele dzieci w pocz¹tkach treningu czystoœci, czuj¹c, ¿e coœ siê w sprawach wydalania zmieni³o, wrêcz szuka odosobnienia, chroni¹c siê w jakimœ zacisznym k¹tku, aby tam w spokoju ul¿yæ sobie, jak dot¹d, w pieluchê. Matki doprowadza to do sza³u, gdy¿ sk³onne s¹ przypuszczaæ, ¿e pocie-83
cha robi tak „specjalnie” i z³oœliwie, gdy¿ jest z³ym, niechlujnym dzieckiem, które lubi chodziæ usmaro-wane w³asnymi odchodami. Nie potrafi¹ one, a mo¿e i nie chc¹ pamiêtaæ, ¿e roczne czy nawet starsze dziecko nie przejawia wstrêtu w stosunku do produktów wydalania, traktuj¹c je jak np. œlinê, b³o-to i inne temu podobne rodzaje materii. Odraza do odchodów, podobnie jak do brudu i smrodu, jest wyuczona.
Zanim dziecko pojmie, ¿e matka oczekuje od niego wyrzeczenia siê przyjemnoœci p³yn¹cej z na-tychmiastowej defekacji czy wysikania siê, up³ynie du¿o czasu, w którym bêdzie ono znosiæ niezrozumia³e dla siebie szykany oraz towarzysz¹ce im na-piêcie i lêk.
Najsro¿sz¹ kar¹ dla ma³ego dziecka (od 0 do 10
roku ¿ycia) jest emocjonalne odrzucenie go przez matkê (lub opiekuna) polegaj¹ce na obra¿eniu siê na nie, odsuniêciu go od siebie i okazaniu mu dezaprobaty. Starsze dzieci wol¹ nawet dostaæ lanie ni¿
znosiæ to, ¿e ura¿ona mama traktuje je jak powietrze. A tak najczêœciej reaguj¹ rodzice i opiekunowie na fakt zanieczyszczenia albo zmoczenia majtek przez pociechê. „Fe – mówi matka, widz¹c
«majtkow¹ katastrofê» córki czy syna – idŸ sobie ode mnie. Mama nie chce takiej niegrzecznej, niepos³usznej dziewczynki”. I odpycha od siebie dziecko, które przera¿one ju¿ teraz tym, co siê sta³o, stara siê do niej przytuliæ, aby w niezawodnej bliskoœci poszukaæ ulgi w nieznoœnym napiêciu i lêku. Matka 84
jednak jest nieugiêta i choæ czasami serce jej siê kraje, odwraca siê do dziecka plecami i odchodzi, bo s³ysza³a gdzieœ, ¿e tak trzeba, ¿e nale¿y byæ twar-dym i konsekwentnym i ¿e tylko wtedy mo¿na liczyæ na wychowawczy sukces. Najgorsze, ¿e w pewnym sensie jest to prawda, bowiem takiemu naciskowi emocjonalnemu nie oprze siê ¿aden dwu-, trzy-, a nawet piêciolatek i niezw³ocznie, na ile tylko bêdzie móg³, postara siê zadowoliæ zagnie-wan¹ mamê, która tym samym utwierdza siê w przekonaniu, ¿e w wychowywaniu swego dziecka obra³a s³uszn¹ drogê. Tymczasem prawda jest te¿