Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.— Właściwie… — chłopiec aż się skurczył, zmuszony powiedzieć prawdę — właściwie… jedną czy dwie rzeczy napisałem, jak byłem...— Nimbus — powiedziałem poważnie — zwróć to zdjęcie...— Postanowiłem wreszcie dowiedzieć się — powiedział — co to są powtórne narodziny i uczestniczyć w nich...— Teraz powiedział pan coś interesującego — roześmiał się Faber — nie czytając nawet o tym...– Wejdź – powiedział Pentarn...Grace dała jej swój numer i dodała:- Proszę mu powiedzieć, że chce z nim mówić doktor Grace Mitowski i że zajmę mu tylko kilka minut...Petersburgu biegają Nosy albo Raskolnikowowie z siekierami!” — Mamy tu do czynienia z jakąś formą współdziałania — powiedział...Moss znowu jedzie? Mapa Judyty i jej dzieje, milczenie Arina, mówiące więcej, niż ktokolwiek chciałby powiedzieć na głos, wszystkie demony szalejące w myślach...— Lepiej nie — powiedziała krótko Ewa..."Poczekaj aż zobaczysz co tutaj zobaczyłem, " powiedział z zadowoleniem...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

- Jeszcze nie.
- Co się stało? - zapytała Nynaeve. - Co... śniłaś?
Egwene położyła się z powrotem na łóżku i opowie­działa im. O wszystkim, jedyna rzecz, którą pominęła, to Perrin mówiący do wilka. O wilku również nie wspomniała. Czuła się trochę winna, zatajając coś przed Nynaeve i Elay­ne, ale w istocie rzeczą samego Perrina było o tym opo­wiedzieć, jeżeli kiedyś będzie chciał. O wszystkim innym opowiedziała im słowo w słowo, opisując dokładnie, co widziała i przeżyła. Kiedy skończyła, poczuła się, jakby opróżniona.
- Oprócz tego, że był zmęczony - zapytała Elayne - czy nic innego mu nie było, czy nie był ranny? Egwene, nie wierzę, żeby mógł wyrządzić ci krzywdę. Nie wierzę.
- Rand - wtrąciła sucho Nynaeve - będzie musiał sam o siebie zadbać przez jakiś czas.
Elayne spłonęła rumieńcem; wyglądała z tym ślicznie. Egwene nagie zdała sobie sprawę, że tamta wygląda ślicz­nie, niezależnie od tego, co robi, nawet gdy płacze, albo szoruje garnki.
- Callandor - ciągnęła dalej Nynaeve. - Serce Ka­mienia. Było zaznaczone na planie. Sądzę, że już wiemy, gdzie szukać Czarnych Ajah.
Elayne odzyskała równowagę.
- To niczego nie zmienia, jeżeli chodzi o hipotezę pu­łapki - odpowiedziała jej. - Jeżeli nie jest to podstęp, to wobec tego mamy do czynienia z pułapką.
Nynaeve uśmiechnęła się zawzięcie.
- Najlepszym sposobem złapania tego, który zastawił pułapkę, jest wpaść w nią i poczekać, aż on się pojawi. Albo ona, w tym przypadku.
- Masz na myśli podróż do Łzy? - zapytała Egwene, a Nynaeve pokiwała głową.
- Amyrlin, jak się wydaje, odseparowała się od nas. Podejmujemy własne decyzje, pamiętacie? Przynajmniej wiemy, że Czarne Ajah są we Łzie i wiemy kogo tam szu­kać. Tutaj możemy tylko siedzieć i gryźć się, podejrzewając wszystkich, martwić się, czy przypadkiem nie czatuje gdzieś Szary Człowiek. Wolę być raczej ogarem niż królikiem.
- Muszę napisać do matki - oznajmiła Elayne. Kie­dy poczuła na sobie ich spojrzenia, w tonie jej głosu poja­wiły się defensywne nuty. - Raz już zniknęłam, nie po­wiadamiając jej, gdzie jestem. Jeżeli zrobię to znowu... Nie znacie charakteru Matki. Może wysłać Garetha Bryne'a i ca­łą armię przeciwko Tar Valon. Albo ścigać nas po całym świecie.
- Możesz tu zostać - doradziła jej Egwene.
- Nie. Nie pozwolę, byście pojechały same, we dwie. I nie mam zamiaru zastanawiać się przez cały czas, czy ucząca mnie siostra jest Sprzymierzeńcem Ciemności, albo czy nie poluje na mnie następny Szary Człowiek. - Roze­śmiała się lekko. - Nie będę również pracować w kuchni, podczas gdy wy dwie wyprawicie się na poszukiwanie przy­gód. Po prostu, muszę zawiadomić moją matkę, że wyru­szam z Wieży na polecenie Amyrlin, żeby nie była wściekła, kiedy posłyszy plotki. Nie muszę jej mówić, dokąd jedzie­my, ani dlaczego.
- Lepiej żebyś tego nie robiła - powiedziała Nynae­ve. - Zapewne natychmiast by po ćiebie posłała, gdyby dowiedziała się o Czarnych Ajah. Jeśli zaś o to chodzi, nie zdajesz sobie sprawy, przez ile rąk przejdzie twój list, zanim do niej trafi, ani jakie oczy mogą go czytać. Najlepiej nie pisz o niczym, o czym nie chcesz, by się ktokolwiek do­wiedział.
- Jest jeszcze jedno - westchnęła Elayne. - Amyrlin nie wie, że jestem z wami. Muszę znaleźć jakiś sposób wy­słania pisma, by ona również się nie dowiedziała.
- Muszę o tym pomyśleć. - Brwi Nynaeve połączy­ły się nieomal w jedną linię. - Być może wówczas, gdy będziemy już w drodze. Możesz wiadomość przesłać z Arin­gill, które leży w dole rzeki, jeżeli będziemy miały czas poszukać kogoś udającego się do Caemlyn. Widok tych do­kumentów, które dała nam Amyrlin, może kogoś przekonać. Powinnyśmy mieć również nadzieję, iż na kapitanów stat­ków także będą działać, chyba że któraś z was dysponuje większą ilością monet niż ja.
Elayne żałośnie pokręciła głową.
Egwene nawet nie kłopotała się, by to zrobić. Wszy­stkie pieniądze, które posiadały, rozeszły się podczas po­dróży z Głowy Tomana, wyjąwszy po kilka miedziaków na głowę.
- Kiedy... - Musiała przerwać, żeby odkaszlnąć. ­Kiedy wyjeżdżamy? Dziś w nocy?
Nynaeve wyglądała, jakby poważnie rozmyślała nad tą propozycją, ale po chwili potrząsnęła przecząco głową.
- Potrzebujesz snu po... - Gestem wskazała na ka­mienny pierścień, który leżał tam, gdzie upadł, odbiwszy się od ściany. - Damy Amyrlin jeszcze jedną szansę, by się z nami skontaktowała. Kiedy skończymy ze zmywaniem po śniadaniu, obie zapakujecie wszystko, co postanowicie zabrać, ale nie afiszujcie się z tym zbytnio. Jeżeli Amyrlin nie odezwie się do południa, mam zamiar, zanim Pryma wybije, być już na statku, przykładając ten papier kapita­nowi do gardła, gdy zajdzie taka potrzeba. Co o tym są­dzicie
- Zgadzam się w zupełności - powiedziała Elayne, a Egwene dodała:
- Dziś w nocy czy jutro, im szybciej, tym lepiej, na ile mogę osądzać.
Pragnęła, by jej głos brzmiał równie przekonująco jak Elayne.
- A więc lepiej będzie, jeżeli trochę się wyśpimy.
- Nynaeve - poprosiła Egwene słabym głosem. ­Ja... nie chcę być sama dzisiejszej nocy.
Bolało ją, że musi się do tego przyznać.
- Ja również nie mam na to ochoty - powtórzyła za nią Elayne. - Nie mogę przestać myśleć o Bezdusznych. Nie wiem dlaczego, ale przerażają mnie bardziej nawet od Czarnych Ajah.