Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
” A ja na to:„Dlaczegoż bym nie miał wie-
dzieć?” Roześmiała się i powiada:„To nie to,co masz na myśli.To jest Sanin,powieść Arcy-
baszewa.”Więc ja na to:„Arce Baszes to był mełamed 7 ,ale dawno umarł.”A ona w śmiech.
Pomyślałem sobie:,,Śmiejesz się,a mnie krew stygnie w żyłach!” O czym myślałem?Róż-
nie...Kto wie?Może znów zaczynają się dawne historie?Nie zastanawiając się długo,posta-
nowiłem przeczytać tę książkę.
– Też mi ochota!!
–Nie sam.Ktoś mnie wyręczył.Pracował u mnie pewien młodzieniec,który czytał po ro-
syjsku.Szło mu to gładko,jak po maśle.Wykradłem w nocy książkę córce i dałem ją chłop-
cu:„Masz,Berek!Przeczytaj tę książkę,a jutro opowiesz mi,co w niej napisane.”Ledwo
doczekałem się ranka.Przyszedł Berek,pytam go:„A cóż tam w tej książce?”A on do mnie:
„To dopiero książka!Całą noc nie kładłem się spać,nie mogłem się od niej oderwać.”,,Aż
tak?I co takiego w tej książce?”A Berek jął opowiadać historię –zapewniam was –ni przy-
piął,ni przyłatał...
Posłuchajcie tych niedorzeczności:Był sobie kacap,nazywał się Sanin,a lubił wódkę pić i
zagryzać kiszonym ogórkiem...Miał siostrę,nazywała się Lida i kochała lekarza,a zaręczona
była z oficerem...I był taki student Jurij,co to zakochał się na zabój w nauczycielce –krasawi-
cy.Jechała ona pewnej nocy czółnem –nie ze swoim narzeczonym,ale z tym pijakiem Sani-
nem.Myśli pan,że to wszystko?Czekaj pan,to jeszcze nie koniec!Był tam również nauczy-
ciel Iwan i obaj z tym pijakiem chodzili podglądać,jak się kąpią dziewczęta...
„Powiedz mi w kilku słowach – przerywam młodzieńcowi.– Co tam się dzieje?” „Powiem
wam krótko,że ten pijak miał zwyczaj rżeć jak koń,a nawet własną swą siostrę Lidę,gdy
wrócił do domu...”,,Tfu!–zawołałem.– A niech cię!Dość mam tego pijaka.Powiedz mi
raczej,co tam jest ma samym końcu?”„Koniec –powiada – jest taki,że oficer się zastrzelił i
student się zastrzelił,a nauczycielka się otruła i pewien młody żołnierz się powiesił....”„Po-
wieś się i ty –krzyknąłem –z nimi razem!” „Dlaczego pan mnie obwinia?” „Nie ciebie mam
na myśli,lecz tego Arcybaszewa.”Tak powiedziałem do Berka,a pragnąłem właściwie,żeby
się powiesiła ta pokraka w złotych okularach.
Nie byłem i tym razem leniwy i pogadałem ze studentem w cztery oczy.
,,O co chodzi?”„Powiedz mi –strofuję go.–Skąd wydostałeś takie bzdury?”A on zwraca
ku mnie swe binokle:„Jakie bzdury?”,,No,tego Arce Baszesa z tym pijakiem,który się na-
7 Me ł a m e d – nauczyciel w chederze...31
zywa Sanin...” „Sanin – odpowiada – nie jest pijakiem..”,,A kim jest twoim zdaniem?” „Sanin
to bohater...”„Czy dlatego –mówię –jest bohaterem,że żłopie wódkę,zagryza ogórkiem i
rży jak koń?”Zacietrzewił się student,zdjął binokle i patrzy na mnie kaprawymi oczyma.
„Słyszeliście –powiada – że dzwonią,ale nie wiecie gdzie...Sanin – to syn przyrody,czło-
wiek wolny.Sanin mówi to,co myśli,i czyni to,co uznaje za stosowne...”
I dalej gada w tym tonie,co mu ślina na język przyniesie:wolność i miłość,i znów wol-
ność,i jeszcze raz miłość...A mówiąc wypina swą ptasią pierś,gestykuluje i unosi arię jak
kaznodzieja w synagodze.A ja wciąż stoję,patrzę na niego i myślę sobie:„Mój Boże,ten
zdechlak mówi o takich rzeczach!Gdyby go tak wziąć za kark i wyrzucić za drzwi,żeby zęby
pozbierał...”Lecz zastanowiłem się:co tam takie chuchro,taki idiota,niech sobie gada!Czy
lepiej by było,gdyby mówił o bombach?Człowiek nie jest prorokiem.Któż zdołał przewi-
dzieć,że istnieje coś gorszego od bomb –że przez takie bzdury stracę moje dziecko,skarb
najdroższy,jedynaczkę,oczko w głowie...I że żona moja będzie bliska utraty zmysłów,a ja
ze wstydu i rozpaczy będę musiał porzucić interesy i przenieść się do innego miasteczka?...
Ale nie wyprzedzajmy wypadków!Opowiem wam dokładnie,jak to się stało i z czego wyni-
kło...
Zaczęło się od rozruchów agrarnych...Obawialiśmy się pogromu i żyliśmy w ciągłym
strachu.Lecz skoro Bóg chce,staje się cud i wszystko kończy się dobrze.Przysłano do naszej
guberni pułk żołnierzy i nastał spokój.Jednocześnie miasteczko odżyło,bo cóż lepszego mo-
że być dla Żydów jak pułk z feldfeblami,felczerami,oficerami,kapralami i komendantami?
– Rozumie się....