Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.wczeœniej na etapie pierwszych cz¹stek chemicznych, na etapie pierwszychrybozomów, na etapie pierwszych bakterii, na etapie ssaków, a wiêc tak¿e naetapie...Tak wiÄ™c upoiÅ‚a mnie moja miÅ‚ość i czuÅ‚em siÄ™ silniejszy w wieku mÄ™skim, niż byÅ‚em w mÅ‚odoÅ›ci, bo mÅ‚odość bÅ‚Ä…dzi i miÅ‚ość jej peÅ‚na jest mÄ…k z powodu...— A wiÄ™c pan Jowett od miesiÄ…ca nie wyjeżdżaÅ‚? Czy pani jest tego pewna?— Czy jestem pewna? Chyba... Sila Woli Poczatkowa Sila Woli twojego bohatera rowna jest jego Odwadze, wiec miesci sie w przedziale od 1 do 5...— Być może, że nie… chociaż paÅ„skie nagÅ‚e pojawienie się…— W kinematografie robiÄ… jeszcze lepsze sztuki…— WiÄ™c niech mi pan...Co wieczór podczas wyznaczania zadaÅ„ na nastÄ™pny dzieÅ„ Hiroko dziÄ™ki swoim magicznym sztuczkom zbieraÅ‚a licznÄ… ekipÄ™, wiÄ™c farma szybko siÄ™ rozrastaÅ‚a:...— Idź wiÄ™c, i to szybko! CoÅ› mi zaczyna Å›witać we Å‚bie! Pruski oficer w cywilnym ubraniu, szpieg Juareza i jeszcze dwaj inni, o których nic nie wiemy! To by byÅ‚...Dom Clearych dzieliÅ‚a od Wahine odlegÅ‚ość piÄ™ciu mil, nic wiÄ™c dziwnego, że kiedy Meggie zobaczyÅ‚a w oddali sÅ‚upy telegraficzne, nogi, z których opadÅ‚y...nia natury to pole morderczej walki, wiÄ™c po każdym akcie przemocy jej liczne i róż- norodne dzieci gwaÅ‚townie milknÄ…, albo dlatego, że majÄ… gÅ‚Ä™boki...WiÄ™c sarenka zaczęła opowiadać o sobie:— MieszkaÅ‚am sobie spokojnie w wielkim lesie z tamtej strony...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

"
"Nigdy nie zapytałeś Piętnastki?" Wypowiedziała te słowa tak rozważnie, że aż zabrzmiały mechanicznie, jakby wyjeżdżały z taśmy montażowej.
"Nie."
"Kochałeś tę kobietę, Piętnastka oddalił ją w trybie natychmiastowym, a ty nawet nie zapytałeś dlaczego i gdzie ją przeniesiono? Zapytała Emily z oburzeniem w głosie.
"Rozumiem twoje zdziwienie. Nie jestem dumny z tego jak załatwiłem tę sprawę.
Ale czy kiedykolwiek spędziłaś z nim na osobności dłużej niż minutę?"
Emily spojrzała na blat jej schludnie uporządkowanego biurka. Obracała w
dłoniach spinacz do papieru; położyła go na biurko. "Nie. Nie jestem nawet pewna czy wie, że istnieję."
"Bądź spokojna, wie," zapewnił ją Neruda. "Nie jest on jednak typem osoby, do której możesz iść i domagać się ot tak po prostu wyjaśnień."
Neruda nachylił się do przodu i powiedział ściszonym głosem, "Emily, on jest najpotężniejszym człowiekiem na planecie. Wie o wszystkim co się dzieje. Nie mogłem zatrzymać tej kobiety; chciała ona ode mnie coś, na co Piętnastka nie mógł jej pozwolić -- mój czas i uwagę."
"Więc jak sądzisz, co się z nią stało?"
"Wymazano jej stosowne sektory pamięci, przeprogramowano, a potem odesłano z pokaźną sumą na koncie bankowym... prawdopodobnie do Szwajcarii lub Costa Rycii. Nie wiem."
"Ale to dziwna sytuacja," powiedziała Emily, odsuwając krzesło aby móc wstać.
"Na rozmowie kwalifikacyjnej nie zostajesz poinformowany o żadnej z tych rzeczy. ACIO, życiowy etat, ale nie nawiązuj bliskich kontaktów ze swoimi
Strona 155
© 1999-2006 WingMakers LLC, All Rights Reserved
współpracownikami, gdyż inaczej przeprogramują ci pamięć i skończysz w Paragwaju lub podobnym miejscu. Chore!"
"Musisz zachować to dla siebie," dodał Neruda. "W innym razie mogłoby być to niebezpieczne dla nas obojga. Ok?"
"Ok." Głos Emily brzmiał jakoś tak odlegle gdy siadała z powrotem na fotel.
"Czy wciąż chcesz lecieć?"
"I co będę robić?" zapytała, z cynicznym tonem. "Będę parzyć ci herbatę i zajmować się twoimi włosami każdego ranka?"
Neruda wiedział, że odniesienie nawiązujące do relacji pomiędzy Piętnastką a Li-Ching było po to żeby mu dokuczyć, niemniej jednak nie potrafił tego
zignorować. "Możesz nie przepadać za rzeczywistością, która wiąże się z moją sytuacją, ale jest ona tak rzeczywista jak kant tego biurka. Jeśli uderzysz w niego głową, to zrobisz sobie krzywdę. Jeśli wciąż chcesz wejść w mój świat, na jego bardziej intymne podłoże, to powinnaś mieć świadomość wiążących się z nim rzeczywistości. A z nimi wiąże się niebezpieczeństwo."
"Nie dbam o niebezpieczeństwo," odpowiedziała Emily. "Jedyne o co dbam to aby mieć coś normalnego w moim życiu. Mam pieniądze, piękny dom, fenomenalną
pracę, świetnego szefa, ale absolutnie niczego co jest normalne."
"Jak?"
"Jak na przykład rodzina."
Neruda oparł się z powrotem na fotelu i wypił ostatni łyk kawy, po czym postawił
bezgłośnie filiżankę na biurku Emily. "Powinnaś mieć te rzeczy. Zasługujesz na nie. Nie wiem czy mógłbym ci je zapewnić."
"Wiem, wiem," powiedziała z frustracją w głosie. "Żadnych dystrakcji czasu.
Żadnego interesowania się. To dość dobre podsumowanie, czy nie mam racji?"
"Odczuwam zainteresowanie," powiedział. "Ale czas to już inna sprawa, i obawiam się, że mogłyby pojawić się komplikacje wraz z tym jak ucierpi moja praca--"
"Dlaczego zakładasz, że twoja praca ucierpi jeśli utrzymywalibyśmy romantyczne relacje?"
"Tak było wcześniej."
Emily spojrzała na obraz, który wisiał na ścianie dokładnie za Nerudą. Był to rustykalny, ale piękny dom na polanie, otoczony w tle ośnieżonymi szczytami Alp Austryjackich. Po stoku wędrowała rozproszona grupka owieczek, wyglądająca jak łąka dzikich kwiatów. Przed domem stali mężczyzna i kobieta obserwujący jak ich dziecko bawi się z małym pieskiem. Wszystko czego pragnęła znajdowało się na tym obrazie.
Strona 156
© 1999-2006 WingMakers LLC, All Rights Reserved
"Właśnie zostałem awansowany na SL-trzynaście," wyjaśnił Neruda, "i kieruję operacjami projektu o najwyższym priorytecie w działaniach ACIO. Nie jest to dobry czas abym rozpraszał teraz swoją uwagę. Może w ciągu kilku najbliższych miesięcy mógłbym... mógłbym poświęcić ci więcej uwagi, ale nie teraz."
"Zgoda."
"Co?"
"Zgoda, polecÄ™ z tobÄ… do Nowego Meksyku."
"To dobrze," odparł Neruda podnosząc aktówkę i wstając z fotela.
Emily pochyliła się do przodu, jej twarz była bez wyrazu. "Zanim odejdziesz, powiedz mi coś. Co czyni cię tak ważną osobą dla Piętnastki? Inni wysoko-poziomowi kierownicy mają żony i rodziny. Dlaczego ty nie?"
"Nie mogę powiedzieć."
"Dlaczego?"
"Nie mogę powiedzieć."
"Nie możesz nawet powiedzieć dlaczego nie możesz powiedzieć?"
"Tak, nie mogÄ™."
"Może prawdziwym powodem dlaczego nie chcesz wchodzić w intymne relacje tkwi w tym, że obawiasz się, iż masz zbyt wiele tajemnic, które mogłyby zostać ujawnione... nieumyślnie. Albo może Piętnastka ma takie obawy."
Neruda sfrustrowany jej insynuacjami usiadł z powrotem na fotel i spojrzał jej prosto w oczy. "Piętnastka powołał niezwykle ważną inicjatywę, w której uczestniczę od blisko czternastu lat. Nie jest to coś o czym mogę rozmawiać.
Mogę ci jedynie powiedzieć, że ma to niesłychanie wysoką ważność--"
"Rozumiem, czyli ceni cię on tak bardzo, że kontroluje w pełni twoje życie--"
"Ceni on życie planety..." Neruda zatrzymał się. Westchnął. "Czy mogłabyś pozostać cierpliwa?"
"Spróbuję, jeśli tylko ty spróbujesz być trochę bardziej ufny."
Kiwnął głową na zgodę i podniósł swoją aktówkę. "Muszę lecieć. Czyli na pewno lecisz?"
"Tak."
"Ok, to dobrze. Zespół wykopaliskowy zbiera się w sali konferencyjnej Piętnastki o 1600. Zatem do zobaczenia."
Strona 157
© 1999-2006 WingMakers LLC, All Rights Reserved
"Jamisson?"
"Tak?"
"Jaka będzie moja rola? W zespole wykopaliskowym."
Zatrzymał się na moment, aż po chwili pojawił się uśmiech na jego twarzy.
"Więc, moje włosy są trochę za krótkie na splatanie... i absolutnie nie przepadam za herbatą, a więc przypuszczam, że będziesz musiała pomóc mi przy
katalogowaniu glifów i ustanawianiu stopnia ich sekwencyjności. Wciąż jesteś zainteresowana?"
Emily nieznacznie się zarumieniła i nerwowo zaśmiała. "Jestem zawiedzona przydzieleniem mi tak codziennego zadania, ale jakoś sobie z nim poradzę."
"Zatem do zobaczenia."
Neruda otworzył drzwi i zniknął ze zdumiewającą szybkością. Usta Emily były wciąż otwarte; słowo "do zobaczenia" nie zdążyło jeszcze odczepić się od jej dolnej wargi.



* * * *