Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Rubens usuwał poza miłość swe miłosne przygody, nie dlatego że był nieczuły, lecz dlatego że zamierzał je zamknąć w granicach sfery czysto erotycznej,...Lecz nie otworzył przytomnych oczu i kiedy świt wszedł między nas kłębami drobno roziskrzonego śniegu od okien, którymi w zadymce górskiej wył cały dom,...Zapytałem Lenny'ego, dlaczego wprowadzili z Cheryl takie surowe zasady, a on odparł: „Rzecz nie w tym, jakie są te zasady, lecz w tym, że w ogóle są”...oczywisty jest wniosek, że dla istnienia klas koniecznajest nie własność prywatna, lecz władza, że klasyistniały i istnieć będą zawsze i we...30 Zagadnienie, dlaczego Platon wybrał trójkąty o takich kształtach, doczekało się wielu interpretacji, lecz omówienie tej kwestii wykracza poza ramy tego...Pokój! Dalsza służba w dyplomacji i policji! Lecz czyż nie jest to zmarnowanie dwóch trzecich armii? Po pierwsze, dla nikogo nie było tajnym, że wśród wojska,...Przeważająca większość tych strat to n i e zabici i ranni, lecz jedynie zaginieni lub dezerterzy: żołnierze, którzy na skutek szybkiego tempa marszu pozostawali...W kadym razie do tej grupy rozwiza wpisuje si rwnie Konstytucja polska, nie poprzestajc na oglnym okreleniu dziaa Rady Ministrw, lecz detalizujc je w...Z początku Ayla była przekonana, że przypadkowe zachowania swych półdzikich przyjaciół niepotrzebnie bierze za przejaw celowego działania, lecz po dłuższej...Lecz teraz ten szaleñczy zamêt zwiastowa³ pora¿kê planu Tumitaka, który zak³ada³ wykorzystanie zamieszania do bezpiecznego przedarcia siê przez miasto...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


– Szczęśliwy los sprawił, że tak – odpowiedział. – Lecz nie wiem, czy jestem twoim przyjacielem, czy też uczniem, skoro tak swobodnie igrasz z moimi uczuciami?
Innovindil zamyśliła się i odparła:
– Mam nadzieję, że nauczysz się czegoś ode mnie, tak jak ja nauczę się czegoś od ciebie. Wiem, że dzięki twojemu towarzystwu w ciągu ostatnich dekadni moje życie jest bogatsze. Mam nadzieję, że możesz powiedzieć to samo.
Drizzt wiedział, że nie musi odpowiadać na to pytanie. Objął Innovindil i przytulił do siebie. Siedzieli tak pod gwiazdami pozwalając, by ogarnęło ich Śnienie.
 
14.PRZEGRUPOWANIE
 
Sala audiencyjna Mithrilowej Hali była spowita kirem. Orki zostały odepchnięte, zachodnie wejście zabezpieczone. Dzięki sprytowi i wybuchowym eliksirom Nanfoodle’a poległo niewielu krasnoludów, zarówno podczas ataku orków w hali, jak i podczas kontrataku krasnoludów.
Lecz z południa przybyła wieść pełna nadziei i tragiczna zarazem.
Bruenor Battlehammer stał przed swoim tronem, prosząc o uwagę wszystkich: od strażników pod ścianami do mieszkańców i uciekinierów, czekających przy drzwiach na posłuchanie.
Obok Bruenora stali Cordio i Stumpet, dwójka największych kapłanów klanu. Bruenor kiwnął na nich ręką, a Cordio szybko zanurzył duży kielich w beczce pełnej krasnoludzkiego odpowiednika święconej wody – bardzo słodkiego miodu. Napój szybko rozlano wszystkim obecnym na sali, nawet trójka niekrasnoludów – Regis, Wulfgar i Nanfoodle – miała kielich w dłoniach, nim Bruenor wzniósł toast.
– I tak generał Dagna Waybeard z Adbaru i Mithrilowej Hali dołączył do swego syna w Halach Moradina – oznajmił. – Za Dagnę i wszystkich, którzy z nim służyli. Oddali życie, broniąc sąsiadów przed śmierdzącymi trollami. Przerwał i wykrzyknął:
– To dobry sposób, by zginąć!
– To dobry sposób, by zginąć! – odkrzyknęli zebrani. Wychylił zawartość jednym haustem, po czym rzucił go do Cordia i zasiadł na swoim tronie.
– Wieści nie są do końca złe – powiedział Banak Brawnanvil, siedzący u jego boku na specjalnie skonstruowanym krześle, gdyż nogi nie mogły go już utrzymać.
– Tak? – spytał Bruenor.
– Alustriel widziała walkę. – powiedział Banak. – To nie było byle co.
Bruenor spojrzał na młodego gońca, który przyniósł wieści z południa. Kiedy Bruenor wysłał krasnoludy z Mirabaru, rozciągnął sztafetę gońców z Mithrilowej Hali, aby wiadomości przychodziły szybko. Po wyparciu orków król krasnoludów spodziewał się, iż sytuacja może w każdej chwili się zmienić, a nie chciał, aby zaskoczył go atak z jakiejkolwiek strony.
– Alustriel tam była? – spytał gońca. – A może tylko myślimy, że tam była?
– Widzieliśmy ją, królu – odparł krasnolud – przybyła w kuli ognia z nieba, na ognistym wozie!
– Jak więc ją dostrzegli przez płomienie? – ośmielił się zapytać Nanfoodle. Zbladł i cofnął się, pokazując wszystkim, że on tylko głośno myślał.
– Tak, to była Alustriel – uspokoił Bruenor gnoma i wszystkich pozostałych. – Wiem co nieco o ognistym wozie Pani Silverymoon.
W otoczeniu Bruenora rozległy się chichoty. Szczególnie głośno śmiał się cichy zwykle Wulfgar, który na własne oczy widział, jak Bruenor pilotował magiczny wóz Alustriel. Było to na południu, na morzu – Bruenor przejechał jej wozem po pokładzie pirackiego okrętu, niosąc zgubę... piratom, rzecz jasna.
– Wie zatem, że walka już trwa – powiedział Bruenor i spojrzał na wysłannika z innego królestwa.
– Cytadela Felbarr z pewnością ją zawiadomiła – zgodził się Jackonray Broadbelt. – Mamy niezłą sztafetę między Silverymoon i Sundabarem. Skoro Alustriel włączyła się do walki na południu, z pewnością wie, co się dzieje.
– Ale czy przybędzie na północ, jak wtedy, kiedy drowy atakowały Mithrilową Halę? – spytał Wulfgar.
– Może wyślemy do niej Pasibrzucha – powiedział Bruenor, puszczając oko do barbarzyńcy, po czym obaj popatrzyli na Regisa.
Niziołek najwyraźniej niczego nie dostrzegł, gdyż siedział cicho i ze spuszczoną głową.
Bruenor przyglądał mu się przez chwilę i rozpoznał źródło jego niepokoju.
– O czym myślisz, Pasibrzuchu?! – spytał głośno. – Sądzisz, że mógłbyś użyć swego rubinu na Alustriel i sprawić, by Silverymoon przyszło do nas?!
Regis popatrzył na niego i wzruszył ramionami, a oczy rozszerzyły się dopiero wtedy, gdy zrozumiał absurd pytania.
– Nie, spokojnie – odparł ze śmiechem Bruenor. – Nie użyjesz go na kimś takim jak ona!
Wszyscy wokół króla roześmiali się, lecz Bruenor spoważniał równie szybko, jak się roześmiał.
– Mimo to będziemy musieli porozmawiać z Silverymoon, a ty i moja córka najlepiej znacie te okolice. Idź, porozmawiaj z nią, Pasibrzuchu. Przyjdę do was i pogadamy dłużej, kiedy tylko tu skończę.
Ulga, z jaką Regis przyjął odprawę, była widoczna dla każdego, kto akurat patrzył w tamtą stronę. Kiwnął głową i zeskoczył z krzesła, po czym szybko wyszedł z sali, a potem wręcz puścił się truchtem.
 
* * *
 
Regis znalazł Catti-brie siedzącą w łóżku ze sporą tacą na kolanach. Uśmiech, jakim go powitała, był jednym z najpiękniejszych rzeczy, jakie widział, gdyż był pełen zapału i akceptacji. Był to uśmiech, który obiecywał lepsze dni i kolejną walkę jednak Regis obawiał się, że na to Catti-brie nie może już mieć nadziei.
– Widzę, że Stumpet i Cordio nieźle się napracowali – zauważył, wchodząc do pokoju i przysuwając krzesło do łóżka.
– A Moradin był tak dobry i wysłuchał ich modlitw o uzdrowienie kogoś takiego jak ja. Czy sądzisz, że więcej we mnie krasnoluda, niż my oba... niż oboje przypuszczamy?