Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.— Właściwie… — chłopiec aż się skurczył, zmuszony powiedzieć prawdę — właściwie… jedną czy dwie rzeczy napisałem, jak byłem...— Nimbus — powiedziałem poważnie — zwróć to zdjęcie...— Postanowiłem wreszcie dowiedzieć się — powiedział — co to są powtórne narodziny i uczestniczyć w nich...— Teraz powiedział pan coś interesującego — roześmiał się Faber — nie czytając nawet o tym...– Wejdź – powiedział Pentarn...Grace dała jej swój numer i dodała:- Proszę mu powiedzieć, że chce z nim mówić doktor Grace Mitowski i że zajmę mu tylko kilka minut...Petersburgu biegają Nosy albo Raskolnikowowie z siekierami!” — Mamy tu do czynienia z jakąś formą współdziałania — powiedział...Moss znowu jedzie? Mapa Judyty i jej dzieje, milczenie Arina, mówiące więcej, niż ktokolwiek chciałby powiedzieć na głos, wszystkie demony szalejące w myślach...— Lepiej nie — powiedziała krótko Ewa..."Poczekaj aż zobaczysz co tutaj zobaczyłem, " powiedział z zadowoleniem...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

- Mam przeczucie, że tajemni­ca zmierza ku rozwiązaniu. - Choć prawdę mówiąc Joachim wcale nie miał takiego prze­czucia. Uważał tylko, że musi jakoś uspokoić wzburzonego kupca.
Joachim przypilnował, żeby wszyscy wrócili do łóżek. A otuliwszy borsuczęta, sam wrócił do domu.
Starym zwyczajem zajrzał do wiszącej na sośnie przed domem skrzynki na listy. Zwykle bywała pusta, ale dziś - nie! Joachim wyłowił małą różową kopertę. Każdy by się ucieszył do­stając nieoczekiwanie różowy liścik. Kąciki ust Joachima rozciągnęły się aż po uszy.
Wszedł do domu i otworzył list. Ale w mia­rę jak czytał, kąciki ust opadały coraz niżej i niżej. Gdy skończył, prawie złączyły się w podkówkę pod brodą. Złapał się za głowę i wykrzyknął:
- Ajajajaj, końca nie ma tym nieszczęś­ciom!
Następnie osunął się na fotel dla gości. Po chwili zasnął, a list spadł na podłogę. Różowy list wypełniony trochę zawiłym, ale pięknym pismem.
13
Gdy Joachim obudził się, było rano. Przetarł oczy i bardzo się zdziwił zoba­czywszy, że całą noc przespał w fotelu. U jego stóp leżał różowy list. Joachim podniósł go i raz jeszcze przeczytał:
„Drogi Joachimie!
Postaraj się być w domu, bo przyjdę jutro.
Serdeczne pozdrowienia od ciotki Amalii".
Joachim westchnął odkładając list. Wiedział, że będzie prawie zupełnie niemożliwe cokol­wiek choćby popchnąć sprawę tajemniczych kradzieży, mając w domu ciotkę.
Ciotka Amalia bywała czasem jedna z naj­milszych w świecie ciotek. Ale w następnej chwili mogła się okazać jedną z najgniewniejszych ciotek na świecie. Mieszkała sama w domku położonym głęboko w lesie. Dwa razy do ro­ku odwiedzała swojego siostrzeńca Joachima i zostawała u niego przez tydzień.
Za każdym razem przynosiła Joachimowi ja­ko prezent doniczkę z kaktusem. Wmówiła so­bie, że Joachim ogromnie lubi rośliny donicz­kowe. Z latami tyle się w jego domu nazbie­rało kaktusów, że nie mieściły się na oknie. Kilka doniczek Joachim musiał wstawić do spi­żarni, kilka pod łóżko, a jedną trzymał na za­piecku.
Raz Joachim wyrzucił trzy kaktusy do śmie­tnika, bo uważał, że w mieszkaniu robi się już za ciasno. Tego samego dnia zjawiła się ciotka Amalia. Joachim dostał jak zwykle w prezencie jeden kaktus. A później ciotka Amalia przynio­sła jeszcze trzy kaktusy. Promieniejąc radością opowiedziała, że znalazła je w śmietniku. Naj­prawdziwsze kaktusy!
Ciotka Amalia była też jedną z najgłuchszych w świecie ciotek. Małe trzęsienie ziemi mogłoby nastąpić tuż za jej plecami, a ona by zupełnie nic nie usłyszała. Wprawdzie nie tak dawno sprawiła sobie trąbkę i od tego czasu słyszała lepiej niż inni. To znaczy wtedy, kiedy przyszła jej ochota posłużyć się trąbką.
A teraz ciotka wkrótce tu będzie. Joachim wstał, przeciągnął się sennie, rozprostował no­gi. Nagle w oczy wpadła mu karteczka przypię­ta do stołu pluskiewką. Umieszczono ją tam, gdy Joachim spał. Szeroko otwierając oczy, Jo­achim czytał:
„Kto szpieguje i w cudze sprawy się wtrąca, źle na tym wyjdzie - Świszczący X".
Joachim zupełnie się ocknął. Mały znak X wpatrywał się w niego niby podstępny pajączek. Joachim poczuł, że kolana się pod nim uginają. Świszczący X, najniebezpieczniejszy złoczyńca świata! To nie może być prawda!
Joachimowi przypomniało się, że czytał w „Przeglądzie Zwierzęcym" o tym niebezpiecz­nym rabusiu. Nikt go nie widział. Zupełnie nie­oczekiwanie pojawiał się w jakiejś części kraju i buszował, a nikt mu nie potrafił w tym prze­szkodzić. Nie było zamka ni zasuwy, które by się oparły Świszczącemu X-owi. I nie pozostawiał żadnych śladów. Zawsze tylko na miejscu zbrodni wyrysowywał mały znak X. Znak, który w przerażający sposób podobny był do złośli­wego pajączka.
Ostatni napad Świszczącego X-a był szeroko opisywany. Wtedy zrabował całe miasto! Zniknęło kawałek po kawałku. Jednej nocy jakiś komin, następnej nocy jakiś dach czy balkon. I tak dom po domu znikał, aż w końcu nie zo­stało nic, co by przypominało, że w tym miej­scu było miasto.
Lecz w ciągu ostatnich lat nie było w gaze­tach ani jednego słowa o Świszczącym X-ie. Powszechnie przypuszczano, że gdzieś odszedł na zawsze. Nic więc dziwnego, że w związku z kradzieżami w Modrzejowie nikomu na myśl nie przyszedł Świszczący X.
Stojąc z karteczka w ręce, Joachim drżał ca­łym ciałem. „Kto szpieguje i w cudze sprawy się wtrąca, źle na tym wyjdzie". Ten najgroź­niejszy z przestępców znany był ze swej bez­względności.
Zabębniono w drzwi i Joachim musiał ode­rwać się od swych myśli. Od razu poznał, że to ciotka Amalia. Ona zawsze stukała rączką para­solki.
Stanęła na progu i uśmiechając się rzekła:
- No wiec znowu jestem, drogi Joachimie. W jednej ręce trzymała trąbkę podobną do
wielkiego lejka. W drugiej - torbę i parasolkę. Nigdy nie odważyła się wyjść z domu bez para­solki. Jeżeli nie padało, mogła jej użyć w ty­lu innych celach, na przykład do zastukania w drzwi. Na głowie ciotka Amalia miała dziwa­czny kapelusz, podobny do kaktusa.
- A tu mam dla ciebie małą niespodziankę - ciągnęła dalej, wyjmując paczkę z torby.
Ty tak lubisz rośliny doniczkowe. Proszę bardzo.
Joachim podziękował i wziął paczkę. A otwo­rzywszy ją, mógł ustawić na biurku dwudziesty siódmy w swym domu kaktus.
Joachim nie zdążył jeszcze ust otworzyć, gdy ciotka Amalia wybuchnęła: