Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
W pierwszym odruchu chciała pochwycić zdoła poradzić sobie z nawałnicą, jaka zapewne już niedługo się rozpęta? Leia nie po-go i przytrzymać nieruchomo, ale uświadomiła sobie, że nie wie, czy w ten sposób trafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie.
ułatwi Marze schodzenie, czy utrudni. Postanowiła więc, że nie unieruchomi liny, ale Mara siedziała na tym samym krześle, które wcześniej zwolniła Leia.
tylko postara się, by za bardzo nie odchylała się od pionu. Dobrze będzie za to odsunąć
- Schodzenie musiało kosztować cię sporo sił - stwierdziła raczej niż zapytała, uj-zasłony i firanki. Uporała się z tym w ciągu kilku sekund, po czym znów wychyliła się i rzawszy Leię.
spojrzała w górę, aby upewnić się, jak radzi sobie była przemytniczka.
- Z pewnością tak – przyznała przywódczyni Nowej Republiki. -Unieruchomiłam W miarę jak Mara schodziła niżej i niżej, koniec liny kołysał się coraz energicz-koniec liny, ale przedtem przeciągnęłam ją do sąsiedniego okna. Teraz zwisa pod takim niej. Zdumiewająco szybko ukazały się nogi kobiety, a chwilę później i ona sama. Ze-kątem, że jeżeli będziemy miały szczęście, żaden strażnik jej nie zobaczy, o ile nie ślizgiwała się bardzo płynnie. Kiedy znalazła się na wysokości górnej krawędzi okien-wychyli się z okna. A poza tym wszystko wskazuje na to, że musimy liczyć się z po-nego otworu, znieruchomiała na krótką chwilę i spojrzała w dół na czekającą przywód-gorszeniem pogody. Lepiej będzie, jeżeli ruszymy w dalszą drogę.
czynię Nowej Republiki.
- Mówisz poważnie? - zaniepokoiła się Mara, wstając z krzesła. - To mogłoby po-
- Leio! - krzyknęła głośno, aby przebić się przez świst wzmagającego się wiatru. -
krzyżować nasze plany. Pospieszmy się. Dokąd teraz?
Musimy się pospieszyć. Pomóż mi dostać się do ciebie.
Były teraz na piętnastym piętrze, bezpośrednio pod głównymi kwaterami strażniCzyżby wydarzyło się coś złego? Leia usiadła na parapecie, wychyliła się możli-ków Ligi Istot Ludzkich. To właśnie na tym poziomie znajdował się apartament przy-wie najdalej i przyglądała się, jak Mara zjeżdża po linie, która jakby coraz bardziej się wódczyni Nowej Republiki.
rozciągała. Leia nie chciałaby ponownie powierzać jej ciężaru ciała.
- Chodź za mną-odezwała się Leia.
W końcu Mara, z ponurą miną i zaciśniętymi zębami, znalazła się na wysokości Starając się przeniknąć wzrokiem panujące ciemności, zaczęła szukać wyjścia z okiennego otworu. Jej włosy rozwiewały się we wszystkie strony. Dopiero teraz Leia pokoju, a przynajmniej drzwi, przez które mogłaby przejść do salonu. Potykała się co wyciągnęła rękę i pochwyciła linę. Unieruchomiła ją, dzięki czemu wspólniczka mogła chwila, z trudem odzyskując równowagę; musiała dwukrotnie zawracać, zanim znalazła szybciej ześliznąć się ostatnie parę metrów. Leia pomogła jej dostać się do środka, pu-właściwą drogę. Na podłogach wszystkich pokojów, przez które przechodziła, wciąż ściła linę i pospieszyła za Marą w głąb ciemnego pomieszczenia.
jeszcze leżały nie uprzątnięte sterty gruzu. Trudno je było w porę zauważyć. Żałowała,
- Lina - rzuciła zwięźle była przemytniczka, przestępując z nogi na nogę i rozcie-
że nie ma ze sobą latarki albo chociaż miniaturowego pręta jarzeniowego, ale strażnicy rając zgrabiałe dłonie. - Coraz bardziej się rozciągała. W pewnej chwili pochwycił ją Ligi Istot Ludzkich nie byli na tyle uprzejmi, żeby pozostawiać więźniom takie urzą-
wiatr i jakiś węzeł uderzył o szybę na szesnastym piętrze... tam, gdzie spali strażnicy.
dzenia. Leia zastanawiała się, czy nie powinna włączyć światła, ale po chwili zrezy-To prawdziwy cud, że żaden się nie obudził, kiedy zjeżdżałam na wysokości ich okna.
gnowała - obawiała się, że z pewnością zwróciłoby to czyjąś uwagę.
- Może przesunę linę w bok, tak by nie zauważył jej nikt, kto wyjrzy przez okno -
W końcu znalazła drzwi wiodące z apartamentu na korytarz. Martwiła się, czy zaproponowała Leia. - Zaraz wrócę.
zamki nie będą zablokowane albo czy usiłując wyjść, nie napotka innych trudności.
Wskoczyła na parapet i chwyciła kołyszącą się linę. Nie mogła nie zauważyć, że Jeżeli zastanie drzwi do swojego apartamentu zamknięte, ona i Mara będą musiały wró-
koniec sięga teraz co najmniej pół metra niżej niż wtedy, gdy wskakiwała do pomiesz-cić do okna, przez które dostały się na piętnaste piętro, a potem zdobyć nową linę i czenia. No cóż, może będzie mogła to wykorzystać - w taki sposób, żeby strażnicy na trzymając się jej, obejść budynek po biegnącym na zewnątrz kamiennym gzymsie. Bę-
szesnastym piętrze niczego nie zauważyli. Nie wypuszczając liny, przeszła do sąsied-dą zmagać się z podmuchami wiatru, aż znajdą okno byłego apartamentu Leii. Taki niego okna, a potem obejrzała je, by się przekonać, w jakim jest stanie. Wyglądało na sposób nie wprawiłby nikogo w euforię, ale mogło okazać się, że żaden inny nie istnie-to, że rama tkwi w otworze, ale szyba rozprysnęła się na kawałki. To dobrze. Leia unio-je.
sła i umocowała pustą ramę, a potem - korzystając z tego, że okna znajdowały się bli-Kiedy Leia wyjrzała na korytarz, odetchnęła z prawdziwą ulgą. Natychmiast zro-sko siebie -wychyliła się i przełożyła linę. Następnie wciągnęła ją do środka przez dru-zumiała, że poszukując wartościowych przedmiotów, żołnierze Ligi Istot Ludzkich gie okno najdalej, jak mogła. Kiedy lina się naprężyła, opuściła ramę, aby metalowa splądrowali na tym piętrze wszystkie pomieszczenia. Chociaż na korytarzu panowały krawędź przytrzasnęła koniec. W końcu upewniła się, czy wiatr go nie wyszarpnie.
chyba jeszcze głębsze ciemności, można było zauważyć porzucone w pośpiechu Zanim wróciła do Mary, stała chwilę nieruchomo obok pozbawionego szyby okna.