Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Ale najpierw musimy go znaleźć. SIS
ma jakiÅ› trop. To stwarza pewne szanse.
- Nie mamy czasu.
- Ależ mamy. O ile czegoś nie przeoczyłem, doktor Ali pisze, że mamy mnóstwo czasu. Jego ludzie zawalają sprawę. O tym właśnie są te wiadomości, jeśli porządnie nimi potrząsnąć i przyjrzeć się im z drugiej strony. Spieszymy się niepotrzebnie. Powinniśmy popracować nad tą sprawą, zamiast działać pod wpływem impulsu.
- Arthur Fox i jego przyjaciele mają inną koncepcję wykorzystania tego chłopca - powiedział
dyrektor.
- Åšwietnie - mruknÄ…Å‚ Harry. - JakÄ…?
Fox nie zdradził mu swojej koncepcji, no ale dlaczego miałby to robić?
- Chcą, żeby znalazł więcej rzeczy, które moglibyśmy ujawnić, kiedy pójdziemy do ONZ.
- Chce pan powiedzieć: kiedy zaatakujemy Iran? Czy kiedy ogłosimy embargo? To
szaleństwo, zważywszy, co na razie mamy.
Dyrektor wzruszył ramionami. Appleman i prezydent chcieli zbudować na tyle dużą sprawę, żeby zapewnić sobie międzynarodowe poparcie, jeśli postanowią uderzyć.
Harry'emu zaczęło się kręcić w głowie. Już to przerabiał z poprzednim dyrektorem CIA, który chciał grać pod Biały Dom. Wszyscy zakładali, że Stany Zjednoczone coś mają, skoro
przedstawiają sprawę w ONZ. Nawet po tym wszystkim, co się stało, ta taktyka nadal była skuteczna. Młodzi ludzie godzili się ryzykować życie, gdy ich przywódcy mówili im, że mają dowody na zagrożenie ojczyzny.
„Tato, musimy ich powstrzymać teraz, nim będą mieli broń", tak mówił jego własny syn, zanim wyruszył do Kuwejtu na OIW. „Operacja Iracka Wolność", tak zawsze nazywał tę wojnę. Harry w głębi serca wiedział, że to kłamstwo. Gra! jak wszyscy w Wydziale Bliskiego Wschodu, bo rozumiał, że nic nie powstrzyma marszu ku wojnie. Ale wiedział, że to totalna bzdura. Będzie starcem na wózku, nim Irakijczycy choćby zbliżą się do zbudowania bomby atomowej. Nie powiedział tego synowi wtedy. I nie mógł powiedzieć teraz.
- Proszę mi dać trochę czasu, admirale. Wrócę z Londynu przed końcem tygodnia. - To nie była prośba, tylko stwierdzenie. - I proszę nie mówić Arthurowi o mojej podróży ani nie wysyłać żadnych wiadomości do Teheranu, dopóki nie wrócę. Niech pan mnie chroni. Mam
tylko pana.
- Będę cię chronił, Harry, ale pamiętaj, że zegar tyka. Trudno będzie go powstrzymać. Nie graj w nic z naszymi brytyjskimi przyjaciółmi. Mówią wprawdzie tym samym językiem, ale nie salutują tej samej fladze. Nie zapominaj o tym, bo wpakujesz się w kłopoty, z których nie zdołam cię wyciągnąć.
???
Wieczorem Harry poszedł do pokoju córki, żeby się z nią pożegnać. Zawsze całował dzieci na pożegnanie, kiedy wyjeżdżał służbowo, bo nigdy nie miał pewności, która podróż będzie jego ostatnią. Spodziewał się, że Lulu będzie jak zwykle milcząca i nadąsana, ale tego wieczoru było inaczej. Gdy otworzył drzwi, jej twarz oświetlał blask monitora laptopa. Słuchała muzyki i pewnie przeglądała strony swoich przyjaciół na Facebooku. Na jego widok
zamknęła i odstawiła komputer.
- Cześć, tato - powiedziała wesoło.
- Muszę wyjechać na parę dni - oznajmił Harry. - Chciałem dać ci buziaka na do widzenia.
Wyciągnęła ramiona. Nigdy nie pytała, dokąd wyjeżdża, podobnie jak Andrea. To była część rodzinnego układu.
Harry pocałował córkę w policzek i przytulił. Miał wrażenie, że jest malutka i krucha jak wtedy, kiedy była kilkuletnią dziewczynką.
- Wyglądasz na smutnego - stwierdziła.
- Bo jestem smutny - przyznał. - Tęsknię za wami, kiedy wyjeżdżam. - Coś kazało mu mówić dalej. - Czasami tęsknię
za wami, nawet jak jestem w domu. Nigdy nie ma dość czasu, żeby porozmawiać.
- Wiemy, że ciężko pracujesz, tato. Wiemy, że to ważne.
- Ale nie ważniejsze niż ty, kochanie.
Uśmiechnęła się do niego ze współczuciem, jak Andrea, kiedy nie odwracała głowy, gdy ich oczy się spotkały.
- Nie bądź smutny - poprosiła. - Kochamy cię.
???
Harry przyleciał do Londynu wczesnym rankiem. Miał trochę czasu przed spotkaniem z