Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Do stolika podszedł kelner i położył przed mężczyznami duże pudełko cygar.
- Pozwoli pan, że się poczęstuję - Swinton obejrzał dokładnie nalepkę na pudełku, cmokając przy tym z zachwytem. Następnie wyjął kilka cygar i włożył je do kieszeni. Kelner nawet mrugnięciem oka nie zareagował na ten karygodny brak dobrych manier. Zanim zdążył odejść od stolika, Swinton wyjął z pudełka kolejne cygaro i zapalił je, głęboko zaciągając się dymem.
- Dotąd moi pracodawcy byli dla pana niezwykle łaskawi. Obawiam się jednak, że powoli zaczynają tracić cierpliwość - mówiąc to, wrzucił palącą się zapałkę do kieliszka z winem, który Alec trzymał w ręku. - Doskonale wiesz, ojczulku, że potrafią być bardzo nieprzyjemni, kiedy ktoś ich rozzłości.
- Ale ja po prostu nie mam jeszcze tych pieniędzy.
- Ty nie masz pieniędzy! - Swinton zaśmiał się głośno. - Chcesz mi wmówić, że facet, którego mamuśka wywodzi się w prostej linii od wielkich Roffe'ów, właściciel rollsroyce'a i bentleya, posiadłości w Knightsbridge i farmy z kilkoma tysiącami akrów ziemi jest biedny jak mysz kościelna? A może co tydzień ustawiasz się w kolejce po zasiłek?
Sir Alec rozejrzał się dookoła zakłopotany.
- Proszę mi wybaczyć, ale nic z tego, co był pan łaskaw wymienić, nie jest na sprzedaż.
- A może ta pana słodka żonka, Vivian - Swinton mrugnął okiem - jest do sprzedania? Znam paru gości, którzy wyłożyliby za jej tyłeczek niezłą sumkę.
Poczciwy Alec oblał się rumieńcem. Imię Vivian w ustach tego gruboskórnego mężczyzny brzmiało jak bluźnierstwo. Przypomniał sobie jej uśpioną twarz. Odkąd sypiali oddzielnie, często wstawał o świcie tylko po to, aby pójść do jej sypialni i popatrzeć na nią, póki się nie obudzi.
Vivian była wyjątkowo piękną kobietą. Miała jasne włosy, duże, błękitne oczy i alabastrową skórę. Zawładnęła jego sercem, gdy po raz pierwszy ujrzał ją na balu dobroczynnym. Podobała mu się jej żywiołowość i temperament. Czuł się przy niej młodo i nie przeszkadzało mu, że z racji wieku mogłaby być jego córką. Już następnego dnia zaprosił ją do teatru Dol. Civ, a następnie na kolację do “Mirabele”. Po kolacji ona zaprosiła go do siebie. Vivian była podrzędną aktoreczką i zajmowała obskurne mieszkanie przy Notting Hill. Alecowi wydawało się ono jednak pałacem. Dopiero bowiem w jej ramionach zaznawał prawdziwej rozkoszy. Przy niej jego życie nabrało blasku.
Zabierała go na przyjęcia, na których zawsze znajdowała się w centrum uwagi. Był z tego dumny, ale jednocześnie zazdrosny o tych wszystkich młodych mężczyzn, tłoczących się wokół niej. Czasem zastanawiał się, ilu z nich oglądało ją nago.
Gdy z błahych powodów nie zjawiała się na umówione spotkania, wiedział, że ma randkę z innym mężczyzną. Wówczas zachowywał się jak głupiec. Potrafił całą noc czatować pod jej oknem, aby dowiedzieć się, z kim była.
Chcąc położyć kres udręce, postanowił poprosić Vivian o rękę. Sir Alec był świadom, że popełnia mezalians. Wybranka nie pochodziła z dobrego domu, a jej rodzice byli ubogimi artystami w jednym z prowincjonalnych teatrów. Nie miała też wykształcenia. Swoją edukację pobierała na ulicy. I choć nie należała do osób wyjątkowo inteligentnych, sir Alec gotów był popełnić dla niej każde szaleństwo.