Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Wyczuła bliżej nieokreślone podobieństwo — uczucie wcze­śniejszej znajomości - kiedy nawiązany został kontakt i prze­szył ją dreszcz grozy...oraz trzy aksamitne woreczki — jeden z suszonymi liśćmi laurowymi, drugi z kłującymi igłami cedrowymi oraz trzeci pełen ciężkiej soli...Tego samego wieczora wędrowny rękopis Szaleństwa Almayera został wypakowany i położony bez ostentacji na biurku w moim pokoju, w gościnnym pokoju, który —...Potem każdy po kolei zaglądał do środka, rozchy­lał płaszcze i — cóż, wszyscy, łącznie z Łucją, mogli sobie obejrzeć najzwyklejszą w świecie...Kiedy T’lion wrócił, przytrzymał Tai żeby mogła oprzeć dłonie na boku Golantha, unikając śladów po pazurach na prawej łopatce, które — gdyby były...— I ja, proszę pana, i moja żona mamy takie same odczucia, ale, mówiąc szczerze, byliśmy oboje bardzo przywiązani do sir Karola, a jego śmierć była dla nas...piknikiem nad Bugiem, który doprawdy nie miał nic wspólnego ani z dekoratorstwem, ani z anestezjologią — no, może o tyle miał, że za jego pomocą Idzia...— Idź więc, i to szybko! Coś mi zaczyna świtać we łbie! Pruski oficer w cywilnym ubraniu, szpieg Juareza i jeszcze dwaj inni, o których nic nie wiemy! To by był...Więc sarenka zaczęła opowiadać o sobie:— Mieszkałam sobie spokojnie w wielkim lesie z tamtej strony...„To tylko założenie, że on tam jest, tylko taka możliwość — mówił do siebie...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Drugi natomiast czynnik — a mianowicie koszty — zaczynał być dostrzegany nieco później, wtedy, kiedy wartość nagród spada, bo uświadamiamy sobie, że koszty też są. Nie dziwi więc teza sformułowana przez Rusbult, że wraz ze wzrostem subiektywnie ponoszonych kosztów znacząco maleje satysfakcja ze związku. Można powiedzieć, że nagrody są zawsze ważne dla wyniku końcowego, koszty zaś odgrywają coraz większą rolę wraz z upływem czasu. Taki opis związków uczuciowych może się wydawać czytelnikowi nazbyt uproszczony. Ludzie traktowani są w nim bowiem jako zimni kalkulatorzy traktujący własne związki w taki sam sposób jak posiadaną własność
— sprzęt stereo czy komputer. Zestawiają oni zalety i wady swoich aktualnych partnerów i porównują je z plusami i minusami innych ewentualnych partnerów. Jeżeli w związku są odnotowywane straty, możemy usłyszeć: „Przykro mi, kochanie, ale zgodnie z ostatnim
zestawieniem twoje negatywy przewyższyły twoje pozytywy i biorąc pod uwagę to, co mogę znaleźć na każdym rogu ulicy, mówię ci — do widzenia". I nasz partner odchodzi. Taka wizja związku jest nie tylko niesmaczna, ale nie wyjaśnia ona w żaden sposób, dlaczego wiele osób nie opuszcza swoich życiowych partnerów, mimo że nie czują się usatysfakcjonowane, a inne
— potencjalne — związki wydają się zdecydowanie lepsze. Caryl Rusbult i jej współpracownicy na pewno zgodziliby się z taką argumentacją i stwierdzili, że aby zrozumieć istotę związku charakteryzującego się dużą zażyłością, musimy rozważyć jeszcze jeden dodatkowy czynnik: indywidualny poziom inwestowania w związek (Kelley, 1983; Rusbult, 1980, 1983, 1991). Rusbult w proponowanym przez siebie inwestycyjnym modelu związku definiuje inwestycję jako to, co ludzie wnoszą w dany związek, a co zostanie utracone, gdy się z tego związku wycofają. Przykłady inwestycji zawierają zarówno dobra materialne (finanse, środki i własność, np. dom), jak i niematerialne (dobro emocjonalne naszych dzieci, czas i energia emocjonalna poświęcona na budowanie związku czy poczucie własnej integralności). Im więcej inwestujemy w dany związek, tym mniej jest prawdopodobne, że go opuścimy, mimo że satysfakcjonuje on nas w niewielkim stopniu, a inne związki wydają się bardziej obiecujące (patrz ryć. 10.9). Można więc powiedzieć, że aby móc przewidzieć, czy ludzie pozostaną w związku uczuciowym z drugą osobą, musimy wiedzieć: a) jak satysfakcjonujący jest dla nich ten związek; b) co myślą o innych możliwościach; c) ile zainwestowali w związek.
RYCINA 10.9. Inwestycyjny model zaangażowania. Zaangażowanie ludzi w dany związek zależy od ich satysfakcji czerpanej z tego związku, a wyrażonej w kategoriach nagród, kosztów i poziomu odniesienia, który służy im do porównań oraz wielkości inwestycji, jakie wnieśli w ten związek (zaczerpnięto z: Rusbult, 1983) Aby przetestować zaproponowany przez siebie model, Rusbult (1983) poprosiła studentów college'u utrzymujących związki heteroseksuąlne o wypełnianie specjalnych kwestionariuszy przez siedem miesięcy. Mniej więcej co trzy tygodnie osoby badane odpowiadały na pytania treściowo obejmujące wszystkie trzy komponenty modelu (patrz ryć. 10.9). Dodatkowo Rusbult rejestrowała, czy partnerzy nadal tworzą parę, czy też zerwali ze sobą. Na rycinie 10.10 pokazano możliwość przewidywania poziomu zaangażowania w dany związek oraz decyzji o zerwaniu, na podstawie znajomości stopnia czerpanej z niego satysfakcji, innych możliwości otwierających się przed partnerami oraz wnoszonych przez nich inwestycji. (Im wyższa wartość na skali, tym bardziej dany czynnik pozwala przewidywać stan zaangażowania i czas trwania związku). Kolejne badania zakończyły się uzyskaniem wyników podobnych do przedstawionych na rycinie 10.10, a odnoszących się do par małżeńskich w różnym wieku, związków lesbijskich, związków homoseksualnych oraz bliskich przyjaźni (bez podtekstu erotycznego), i to zarówno w stosunku do mieszkańców Stanów Zjednoczonych, jak i Tajwanu (Rusbult, 1991). W przypadku związków długotrwałych zatem stopień zaangażowania nie jest prostą wypadkową wydzielanych nagród i kar.