Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Wyczuła bliżej nieokreślone podobieństwo — uczucie wcze­śniejszej znajomości - kiedy nawiązany został kontakt i prze­szył ją dreszcz grozy...oraz trzy aksamitne woreczki — jeden z suszonymi liśćmi laurowymi, drugi z kłującymi igłami cedrowymi oraz trzeci pełen ciężkiej soli...Tego samego wieczora wędrowny rękopis Szaleństwa Almayera został wypakowany i położony bez ostentacji na biurku w moim pokoju, w gościnnym pokoju, który —...Potem każdy po kolei zaglądał do środka, rozchy­lał płaszcze i — cóż, wszyscy, łącznie z Łucją, mogli sobie obejrzeć najzwyklejszą w świecie...Kiedy T’lion wrócił, przytrzymał Tai żeby mogła oprzeć dłonie na boku Golantha, unikając śladów po pazurach na prawej łopatce, które — gdyby były...— I ja, proszę pana, i moja żona mamy takie same odczucia, ale, mówiąc szczerze, byliśmy oboje bardzo przywiązani do sir Karola, a jego śmierć była dla nas...piknikiem nad Bugiem, który doprawdy nie miał nic wspólnego ani z dekoratorstwem, ani z anestezjologią — no, może o tyle miał, że za jego pomocą Idzia...— Idź więc, i to szybko! Coś mi zaczyna świtać we łbie! Pruski oficer w cywilnym ubraniu, szpieg Juareza i jeszcze dwaj inni, o których nic nie wiemy! To by był...Więc sarenka zaczęła opowiadać o sobie:— Mieszkałam sobie spokojnie w wielkim lesie z tamtej strony...„To tylko założenie, że on tam jest, tylko taka możliwość — mówił do siebie...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

-
A tu są Agary. Tu będzie powstanie. . . a tu moja wojna.
*
*
*
— To tyle — zakończyła, zwijając mapy. Jej plany robiły wrażenie, musiał to przy-
znać. Jednak niepokoiło go co innego. Uznał, że może powiedzieć o tym wprost.
— Widzę dwie możliwości — rzekł w zamyśleniu. — Albo to wszystko jest praw-
dą. . . albo też częściowym kłamstwem, prawdą niecałą, lub kłamstwem od początku do
końca.
— Co chcesz przez to powiedzieć? — zapytała zdumiona.
632
— Tyle tylko że, oczywiście, uważam, iż usłyszałem prawdę. Ale taką prawdę, pani, ujawnić może tylko szaleniec. Chyba że uważa rozmówcę za człowieka całkowicie godnego zaufania lub też ma pewność, że ten człowiek nie zdradzi, choćby nawet bardzo
tego pragnął.
Patrzyła wyczekująco.
— Czy to wszystko? Nic odkrywczego mi nie powiedziałeś mruknęła z niejakim
sarkazmem. — Ile razy jeszcze chcesz usłyszeć, że ci ufam? Dałam to już chyba do
zrozumienia, i aż nadto wyraźnie?
Skinął głową.
— Zostawmy to. Z tego, co powiedziałaś, pani, wynika, że wyprawę do Złego Kraju
planowałaś od dawna?
— Oczywiście, Raladan — potwierdziła. — Z wielu powodów. . . Rzeczywiście
miałam nadzieję, że mędrcy-Przyjęci z Grombelardu wyjaśnią mi, kim właściwie je-
stem. Zrobiłeś to ty. Potrzebuję jednak potwierdzenia. Ale przede wszystkim, jak słusznie zauważyłeś, nie leży w ludzkiej mocy uczynienie z Aheli fortecy w ciągu roku.
Dlatego potrzebna mi jest moc, hm, nadludzka. . .
633
Potrzebuję Porzuconych Przedmiotów, które sprawią, że wesprą mnie Pasma Szerni.
Niezbędny jest także ktoś, kto potrafi to wsparcie właściwie wykorzystać. Nie wiem, co może skusić mędrca z Obszaru. Jeśli złoto, to je ofiaruj. Jeśli władza, to ją obiecaj. Jeśli zaś nic, to go zmuś.
— Nie rozumiem, pani. Czy to znaczy. . .
— Właściwie tak. Okręt czeka, kapitanie Raladan. Posłuchaj teraz uważnie, być
może to, co powiem, będzie po części odpowiedzią na twoje pytanie, dlaczego zaufałam
ci bez ograniczeń. . . Będę z tobą zupełnie szczera: spadłeś mi jak z nieba. Służy mi
wielu ludzi, jednak żaden nie nadaje się do pokierowania podobną wyprawą. Jeszcze
tydzień temu uważałam, że będę musiała płynąć sama. Jednak tu, w Doronie, zbiegają
się nici stu spraw; trzymam je w ręku i nie bardzo mogę wypuścić. Odkładałam tę
wyprawę z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc. . . Zmarnowałam całą zimę i pół
wiosny. Dłużej czekać nie sposób. Grombelard jest daleko, a w Złym Kraju, sam wiesz,
czas płynie inaczej. Jutro wyruszasz, Raladan.
Uśmiechnęła się, pokazując białe zęby.
634
— Wszystko, co powiedziałeś i zrobiłeś, by udowodnić szczerość swoich intencji —
dorzuciła po chwili — ma oczywiście duże znaczenie. Musisz jednak wiedzieć, Rala-
dan, że jeszcze pół roku temu nie znalazłbyś dowodu wystarczająco silnego, by mnie
przekonać. Wiele się jednak od tamtego czasu zmieniło, lepiej poznałam i zrozumiałam
siebie. . . Od paru miesięcy już wiem, że ważne jest, co myślę, ale jeszcze ważniejsze, co czuję. Myślenie zawodziło mnie czasem, ale czucie nigdy, odkąd mu zawierzyłam.
Czuję, że jesteś szczery wobec mnie. Co prawda, chyba nie do końca. Wydaje mi się,
że chcesz znaleźć w Złym Kraju coś, o czym nie powiedziałeś. . . Jednocześnie jednak
widzę, że pragniesz spełnienia moich planów. To wystarczy. Jeśli przy tym upieczesz
jakąś własną pieczeń, nie zamierzam przeszkadzać. Ale może mogłabym pomóc? Za-
stanów się nad tym. Jeśli twój cel w Złym Kraju mógłby stać się naszym wspólnym
celem, może tylko byś na tym zyskał?
Pokręcił głową.
— Nie nalegam — wzruszyła ramionami. — Wstąpiłeś na moją służbę, ale wolno
ci mieć swoje sprawy, o ile nie przeszkadzają moim. Ta chyba nie przeszkadza. . . Jed-
nak bardzo mnie zaciekawia; może jestem i Rubinem, ale stokroć bardziej kobietą. —
635
Znów się uśmiechnęła: nigdy chyba nie widział jej w tak świetnym humorze; zastanawiał się, co było owego humoru przyczyną. — Posłuchaj, Raladan, po raz dziesiąty
zaznaczam, że ci wierzę. Chcę jednak, żebyś wiedział, że do Kraju wyruszają dwie wy-
prawy. . . Muszę przecież liczyć się z tym, że z jakichś przyczyn poniesiesz klęskę. Co prawda nie bardzo wierzę, by załoga drugiego okrętu osiągnęła to, co nie uda się tobie.