Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Potem każdy po kolei zaglądał do środka, rozchy­lał płaszcze i — cóż, wszyscy, łącznie z Łucją, mogli sobie obejrzeć najzwyklejszą w świecie...O szczęśliwej przyszłości żydów jeszcze na tym świecie Talmud powiada: „Nadejdzie czas, że wzejdzie na świat Mesjasz żydowski, wtedy dopiero ziemia... Obaj świeci bracia urodzili się w mieście cesarstwa byzantyńskiego, w Salonice, zwanej po słowiańsku Soluniem, gdzie ojciec ich był znakomitym...- Gdyby na tym świecie były tylko wilki, nie byłoby wojen - stwierdził Aragh...On to wieci w ciemnej nocy, kto o pomoc prosi, stanie do pomocy...ci nawet powiem,to i tak nie będziesz wiedział...społeczeństwu wraĹśenie, Ĺśe niczego nie uda się zrobić – wymuszają naspołeczeństwu bierność (kaĹśdy czeka na zbawiciela, który tylko przyjdzie i...2kapitału zagranicznego w formie inwestycji bezpośrednich...niechęci pobiegł za matką po schodach...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


- To dobrze. Czy nie uważasz więc, że idealnym dla nich miejscem byłaby boczna
ściana w pokoju Michaela?
- Czy to formalne zlecenie?
- Cóż, powinieneś dostać swoją szansę. Widziałam kilka próbek twoich prac, są
niczego sobie.
- Niczego sobie?
- Dobrze rokują.
Śmiejąc się, ukuła go palcem w bok i przytuliła się mocniej.
- A moje wynagrodzenie? - zapytał i uśmiechnął się.
- Do uzgodnienia.
- Namaluję na ścianach, co tylko chcesz, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Że znów będziesz mi pozować. Naga. Zamrugała z niedowierzaniem. Potem
roześmiała się, pewna, że żartuje.
- A będę mogła mieć na sobie chociaż beret?
- Za dużo naoglądałaś się starych filmów, ale zgoda, zniosę beret, ale nic poza tym.
- Nie, Gabe, nie potrafiłabym.
- No dobrze, to bez beretu.
- Gabe, chyba nie mówisz poważnie.
- Jak najbardziej poważnie. - Żeby to udowodnić, przesunął ręką wzdłuż jej pleców. -
Masz piękne ciało, długie nogi, gładką, jasną skórę, smukłą talię...
- Gabe...
Nie chciała zatrzymywać jego wędrujących dłoni, lecz musiała przerwać to, co mówił,
bo zbyt ją to krępowało. Jednak Gabe nie zamierzał przestać.
- Chciałem namalować twój akt, od kiedy pierwszy raz się kochaliśmy. Wciąż widzę,
jak zdejmuję twoją koszulkę. Uchwycenie tej kobiecości, tej subtelnej seksualności, byłoby
moim największym triumfem.
Położyła policzek na jego piersi.
- Wstydziłabym się.
- Dlaczego? Wiem, jak wyglądasz. Znam każdy centymetr twojego ciała. - Zaczął
gładzić jej piersi, pocierając leciutko brodawki. Jej ciało zareagowało natychmiast.
- Nikt inny nie zna go tak dokładnie. - Jej głos był teraz przytłumiony. Nieświadomie
zaczęła przesuwać dłońmi po jego ciele. Ta podróż była długa, leniwa, rozkoszna.
Było coś podniecającego w jego propozycji. Tylko on znał sekrety jej ciała, wszystkie
zagłębienia i wypukłości. Nikt inny nie wiedział, gdzie ją dotykać i jak gładzić, by
nieśmiałość przerodziła się w zmysłowość. Gabe chciał to uchwycić na płótnie, oddać jej
piękno i słodycz. Płomień zmysłów, który właśnie odkrył.
- Cóż, jeśli nie chcesz, będę musiał wynająć modelkę.
Gwałtownie uniosła głowę.
- Ty... - Z zazdrości odebrało jej mowę.
- To sztuka, aniołku - powiedział rozbawiony i zarazem usatysfakcjonowany jej
reakcją. - A nie rozkładówka w jakimś magazynie.
- Próbujesz mnie szantażować. - Oczy zwęziły jej się figlarnie. Uwodzicielsko
obróciła się tak, aby zwodniczo otrzeć się o Gabe'a swoim ciałem. - Dobrze, ale pod
warunkiem, że to ja wybiorę modelkę.
Krew zaczęła mu szybciej krążyć. Pochyliła głowę i obsypywała pocałunkami jego
tors. Zamknął oczy.
- Laura...
- Nie, pani Drumberry. Spotkałam ją dziś wieczorem.
Otworzył oczy ze zdumieniem.
- Mabel Drumberry ma ze sto pięć lat!
- Coś ty, zaledwie sto trzy. - Zachichotała, kontynuując swoje poszukiwania z rosnącą
świadomością swojej mocy. - Wybij sobie z głowy, że pozwolę ci się zamknąć w pracowni z
jakąś seksowną, młodą, rudowłosą pięknością o zmysłowych kształtach. Albo Mabel
Drumberry, albo żadna inna.
Zaczął się śmiać, ale śmiech stopniowo zamieniał się w jęk, bowiem Laura przesuwała
rękę coraz niżej.
- Nie wierzysz, że mogę oprzeć się seksownej, młodej, rudowłosej modelce?
- Ależ wierzę, ale ona nie oparłaby się tobie. - Ocierała policzek o jego szorstki zarost.
- Jesteś taki piękny, Gabe. Gdybym umiała malować, zobaczyłbyś, jak bardzo mi się
podobasz.
- To, co robisz, doprowadza mnie do szaleństwa.
- O to właśnie mi chodziło - wymruczała i zbliżyła swoje usta do jego. Nigdy nie czuła
się na tyle pewna swoich umiejętności i wdzięku, by przejąć inicjatywę, lecz teraz było
inaczej. Zamierzała pieścić, drażnić i doprowadzać Gabe'a do rozkoszy.
Nie kierowała się doświadczeniem, którego jej brakowało, lecz spontaniczną potrzebą,
intuicją. Tym bardziej była uwodzicielska.
Odkrywała Gabe'a i przy okazji poznawała siebie. Nie była tak cierpliwa jak on.
Chciała szybko i gwałtownie doprowadzić do tego, żeby spalał się z rozkoszy i pożądania.
Jako uwodzicielka okazała się niecierpliwa i gorąca, dzika i namiętna. Gabe wił się pod jej
dotykiem rozkołysany jej zmysłowością.
Starał się pamiętać, że to jego żona, jego nieśmiała, niewinna żona, która wymagała
czułości i opieki. Musiał jednak przyznać, że rozkosz, jakiej mu dostarczała, była nieopisana.
Znalazł się na granicy szaleństwa. Drżał pod dotykiem Laury, a gdy wykrzyczał jej imię,
zaśmiała się triumfalnie.
Oplótł ją ramionami i zupełnie przestał się kontrolować. Pożądanie, tak długo nie w
pełni zaspokajane, wreszcie doszło do głosu. Laura i Gabe, czuli i brutalni, delikatni i
agresywni, wiedzeni najpotężniejszą z potęg, miłością, wyruszyli w nieznaną krainę ekstazy.
Ogarnięci szaleństwem turlali się po łóżku, szukając, biorąc, pragnąc. Nienasyceni,
głodni, łapczywi. Kusa koszulka, którą Laura miała na sobie, została odrzucona na bok. Jego
ręce były wszędzie i wcale nie były delikatne.
Uleciał gdzieś wszelki wstyd, jakakolwiek nieśmiałość. Laura płonęła tak samo jak
Gabe, otworzyła się dla niego i chciała, żeby o tym wiedział. Kiedy wsunął się w nią,
podniecenie wibrowało, fala za falą. Rozpaleni poruszali się miarowym tempem, ich ciała
niemal stopiły się w jedno.
Ogarnęła ich niekończąca się rozkosz, ostra i zmysłowa. Pragnienie rozprzestrzeniało
się jak dziki ogień. Dawała mu siebie, a w zamian otrzymywała dużo więcej, niż mogłaby
oczekiwać.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Niebo było jeszcze szare, kiedy Laura zeszła do ogrodu. Starała się tam spędzać
wszystkie ranne godziny, kiedy Michael jeszcze spał. Wystawiała do ogrodu wózek i mając
synka w pobliżu, mogła zająć się tym, co sprawiało jej tyle radości.
Tu czuła się szczęśliwa i swobodna. Wielki dom Gabe'a przytłaczał ją. Oczywiście
podziwiała piękne meble, wyszukane dodatki, starannie zaaranżowane wnętrza, ale nie czuła
się tu u siebie.
Na szczęście odkryła w sobie zupełnie nową pasję. Cieszyła ją praca w ogrodzie,
obserwowanie rozkwitających roślin, lubiła czuć promienie słońca i zapach poruszonej ziemi.
Wczoraj zauważyła, że lada dzień zakwitną tulipany, a piwonie mają już małe pączki. To był