Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.— A więc pan Jowett od miesiąca nie wyjeżdżał? Czy pani jest tego pewna?— Czy jestem pewna? Chyba...– Nie jestem pewien – odpowiedział Fenton...– Z pewnością jesteś bardzo bogata – powiedziałem i ogarnęło mnie przygnębienie, bo zląkłem się, że nie jestem jej wart...Powiedział mi, że jestem osobą, która nie boi się bólu, i że to bardzo dobrze, bo żeby zapanować nad duszą, trzeba również nauczyć się panować nad ciałem...- Nie jestem znawcą ziemskiej historii, lecz na podstawie mej skromnej wiedzy sądzę, że istniała garstka państw centralnych, o kulturze tak potężnej, że...– Niesprawiedliwość! Jestem takim samym zbójcą jak on!Dismos wyprężył się, ale nie zdołał się poruszyć, jego ręce w trzech miejscach...G Ê B A P R E Z E S A więc do autobusu, przetrząsają wszystkim torby i nieuchronnie zbliżają się do mnie, ja zaś jestem już pewien, że nie dojadę do domu...terze i piętrze południowego skrzydła, budynek wyglądał jak czarna, najeżona blankami bryła piętrząca się na tle ciemniejącego, fioletowego nieba...Zgodnie z informacjami kapłanów, „bogowie" zamierzali ponownie przybyć z nieba wtedy, gdy gotowe już będą wielkie budowle wzniesione według zasad kalendarza...Wiedziałżem, że siedzisz przy mnie i jestem ci za to bardzo wdzięczny...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

- Ja jestem... jestem...
- No, kim jesteś? Widzę, że usiłujesz coś kręcić!
- Jestem małą dziewczynką - rzekła niepewnie Alicja, przypominając sobie wszystkie
przeobrażenia, jakich doznała od rana.
- Patrzcie ją! Kto by w to uwierzył! - krzyknęła Gołębica tonem najgłębszej pogardy. -
Widziałam już w życiu dość małych dziewczynek, ale nie spotkałam się nigdy z dziewczynką
o takiej szyi! Nie, nie! Ty na pewno jesteś żmiją, nie próbuj nawet zaprzeczać! Mam nadzieję,
że nie będziesz mi wmawiać, że nie znasz smaku jajka!
- Oczywiście, że znam smak jajka - rzekła Alicja z wrodzoną sobie prawdomównością
- ale małe dziewczynki jedzą nie mniej jajek niż żmije.
- Nigdy w to nie uwierzę - rzekła Gołębica - ale jeśli tak czynią, to są one również
rodzajem żmij. To wszystko, co mam do powiedzenia.
Było to dla Alicji coś zupełnie nowego. Zamilkła więc na chwilę, a Gołębica dodała
triumfująco:
- Wiem doskonale- że szukasz jajek. Więc cóż za różnica, czy jesteś małą
dziewczynką, czy żmiją?
- Dla mnie jednak to jest różnica - rzekła szybko Alicja. - Poza tym wcale nie szukam
jajek. A gdybym nawet szukała, to nie łaszczyłabym się na pani jajka: nie lubię ich na
surowo.
- W takim razie wynoś się - rzekła Gołębica obrażonym tonem, po czym schowała się
w swym gnieździe.
Alicja wyruszyła tymczasem w dalszą drogę między drzewami, co odbywało się
bardzo wolno. Szyja jej bowiem zaplątywała się ciągle w gałęzie i Alicja musiała
zatrzymywać się, aby ją odplątywać.
Po chwili przypomniała sobie, że trzyma wciąż w rękach kawałeczki czarodziejskiego
grzyba. Zabrała się więc do dzieła z całą ostrożnością^ odgryzała po małej odrobince z każdej
cząsteczki i to rosnąc, to znów malejąc, zdołała wreszcie osiągnąć normalną wysokość.
Odwykła już bardzo od swego wzrostu., tak że z początku było jej dość dziwnie.
Przyzwyczaiła się jednak po paru minutach i zaczęła, jak zwykle, rozmawiać ze sobą:
- W ten sposób połowa mojego planu byłaby wykonana! Jakże zdumiewające są te
ciągłe zmiany! Nie mogę przewidzieć, co się ze mną stanie za chwilę! Jak to przyjemnie być z
powrotem sobą! Teraz trzeba się jakoś dostać do ogrodu - ale ja k, właśnie jak? - To mówiąc
znalazła się nagle na otwartej przestrzeni. Pośrodku zauważyła domek mniej więcej metrowej
wysokości. „Nie będę mogła wejść do tego domku - pomyślała Alicja. - Jestem na to obecnie
za duża. Jego lokatorzy zwariowaliby chyba ze strachu na mój widok!” Odgryzła więc
kawałek grzyba z prawej ręki i podeszła bliżej dopiero wtedy, gdy miała odpowiedni wzrost
(to znaczy około dwudziestu centymetrów).
ROZDZIAŁ VI
PROSIĘ I PIEPRZ
Alicja stała przez chwilę przed domem i zastanawiała się, co dalej robić, kiedy nagle
wypad! z lasu lokaj w liberii (sądząc z twarzy była to po prostu ryba) i z całej siły zastukał do
drzwi. Otworzył mu inny lokaj w liberii, o okrągłej twarzy i wyłupiastych oczach żaby. Alicja
zauważyła, że obaj służący nosili białe pudrowane peruki, opadające im w lokach na ramiona.
Zaciekawiona, podeszła bardzo blisko, aby usłyszeć ich rozmowę.
Lokaj-Ryba wyjął spod pachy olbrzymi, większy od siebie list, po czym wręczył go
swemu koledze oznajmiając uroczyście: „Dla Księżnej. Zaproszenie od Królowej na partię
krokieta”. Lokaj-Żaba powtórzył tym samym uroczystym tonem, zmieniając tylko porządek
słów: „Od Królowe!. Zaproszenie dla Księżnej na partię krokieta”.
Następnie złożyli sobie niskie ukłony i przy tej okazji poplątały się ze sobą loki ich
peruk.
Wypadek ten tak ubawił Alicję, że musiała ukryć się w lesie, żeby lokaje nie usłyszeli
jej śmiechu. Kiedy wyjrzała na nowo, Lokaja-Ryby już nie było, Lokaj-Żaba zaś siedział na
ziemi przed domkiem wpatrzony w niebo z wybitnie głupkowatym wyrazem twarzy. Alicja
podeszła nieśmiało do drzwi i zastukała.
- Szkoda czasu na stukanie - rzekł Lokaj-Żaba - a to z dwóch przyczyn. Po pierwsze -
ja znajduję się po te] samej strome drzwi, co i ty, Po drugie zaś, oni hałasują tak okropnie, że
nie mogą usłyszeć twego dobijania się.
Istotnie, z domku dobiegał jakiś wyjątkowo przykry i dziwny hałas. Było to coś w
rodzaju nieprzerwanego wrzasku i kichania, urozmaiconego od czasu do czasu brzękiem szklą
tłuczonego w drobne kawałeczki.
- Bardzo przepraszam - rzekła Alicja - ale w takim razie w jaki sposób dostanę się tam
do środka?
- Twoje stukanie miałoby być może, jakiś sens - ciągnął dalej Lokaj-Żaba, nie
3
zwracając uwagi na pytanie Alicji - gdyby pomiędzy nami znajdowały się drzwi. Na przykład,
gdybyś ty była w środku, mogłabyś zastukać, a ja wypuściłbym cię na dwór. - Mówiąc to
lokaj gapił się cały czas w niebo, co Alicja uznała za wyjątkową nieuprzejmość.
„Może nie ma w tym jego winy - powiedziała do siebie. - Jego oczy położone są tak
blisko czubka głowy. Ale w każdym razie mógłby chociaż odpowiadać na pytania”.
- Więc jak ja się w końcu tam dostanę? - zapytała na głos, zwracając się do służącego.
- Będę siedział tutaj aż do jutra - odpowiedział lokaj głosem zdradzającym znudzenie.
- Do jutra albo...
W tej samej chwili drzwi otworzyły się i duży talerz wyleciał przez nie prosto na
głowę lokaja. Lokaj uchylił się jednak w samą porę, tak że naczynie zawadziło tylko lekko o
jego nos i rozbiło się w kawałeczki o pobliskie drzewo.
- ...albo jeszcze dłużej - rzekł Lokaj-Żaba kończąc przerwane zdanie tak, jak gdyby nic
się nie zdarzyło.
- Ale jak ja się dostanę do środka? - zapytała Alicja głośniej niż poprzednio i znacznie
mniej uprzejmie.
- A czy ty w ogóle powinnaś wejść do środka? - zapytał z naciskiem lokaj. - Od tego,
widzisz, właściwie wszystko się zaczyna.
Lokaj miał niewątpliwie rację. Ale rozmowa ta dawno już przestała bawić Alicję. „To
jest doprawdy nie do wytrzymania - rzekła do siebie. - Te stworzenia są wprost
nieprzyzwoicie kłótliwe. Można dostać bzika od tego ustawicznego użerania się”
- Będę siedział tutaj bez chwili przerwy całymi dniami - rzekł nagle lokaj, uważając
widać za stosowne przypomnieć Alicji swą niedawną uwagę.
- Dobrze, ale co ja mam 2robić? - zapytała Alicja.