Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
- Włącz wszystkie osłony na maksi-
śliwiec... i nagle, zanim zdążył wystrzelić, obie jednostki typu KP eksplodowały w mum, ale nie odpowiadaj ogniem na ich strzały.
locie.
- Ale...
- Trafiłem je - odezwał się Lando. - A przynajmniej wydaje mi się, że to moja za-
- Wykonaj rozkaz - uciął Luke. - Chcę przekonać się, jak zareagują. Przygotuj się sługa. W przestworzach krzyżuje się tyle laserowych strzałów... Luke'u, uważaj! Ataku-jednak, żeby wyłączyć ochronne pola i walczyć, jeżeli zawrócą i przystąpią do ponow-ją cię z tyłu i z dołu!
nego ataku.
Mistrz Jedi natychmiast zanurkował i jeszcze zanim zobaczył nieprzyjacielską ma-Tym razem sześć maszyn typu LMS nadlatywało od strony rafy. Piloci czterech szynę, zaczął kręcić beczkę. Zawsze powinno się ufać swojemu skrzydłowemu. I rze-zmienili kurs, żeby zaatakować górne pokłady „Strażnika". Widocznie postanowili, że czywiście, chwilę później dostrzegł lecące za nim dwie maszyny: jedną typu KP i jedną przelatując, omiotą ciągłymi nitkami laserowych błyskawic cały pokład. Kilka sekund LMS. W następnej sekundzie obaj nieprzyjacielscy piloci otworzyli ogień, ale ich strza-później błyski eksplozji wytrysnęły nad rufą i pomknęły ku dziobowi, ale potężne pola ły odbiły się od pola, chroniącego bakburtowy dolny płat X-skrzydłowca Skywalkera.
siłowe osłon niszczyciela bez trudu pochłonęły energię wszystkich strzałów. Baterie Artoo zapiszczał na znak protestu, ale pragnąc skompensować energię strzałów, szybko ogromnych dział zwróciły się ku napastnikom i plunęły wiązkami turbolaserowych dokonał zmiany konfiguracji ochronnej tarczy.
błyskawic. Dwie maszyny typu LMS wleciały prosto w strumienie śmiercionośnej Luke zatoczył łuk i kiedy nieprzyjacielskie maszyny znalazły się w krzyżu celow-energii, a dwie pozostałe zawróciły i poleciały w ślad za wszystkimi innymi.
niczym, posłał dwie krótkie serie laserowych strzałów. Pierwsza trafiła lekki myśliwiec Luke nie miał jednak czasu, by się im przyglądać. Piloci ostatnich dwóch maszyn szturmowy, który natychmiast przemienił siew oślepiającą kulę szczątków i płonących typu LMS zaatakowali jego X-skrzydłowiec i „Ślicznotkę" Calrissiana. Przelatując nad gazów. Druga odbiła się od kadłuba kieszonkowego patrolowca. Widocznie jej pilot obiema jednostkami, zasypali je krótkimi seriami strzałów. Kilka trafiło, ale ochronne stracił panowanie nad sterami, bo uszkodzona maszyna, bezradnie koziołkując, odlecia-pola poradziły sobie z nimi bez trudu. Mniejsze i słabsze lasery myśliwców przeciwni-
ła z pola walki. Luke szybko o niej zapomniał. Poderwał dziób swojego X-ków i tak nie mogłyby wyrządzić im żadnej krzywdy. Ponieważ ani Lando, ani Luke, skrzydłowca, po czym zawrócił w stronę „Strażnika", żeby zająć pozycję pod stępką.
nie mogli odpowiedzieć ogniem, przesłali całą energię do generatorów ochronnego
- To by było na tyle - odezwał się Lando. - Przerwali atak i odlatują.
pola. W tej chwili i tak nie miało to znaczenia. Obie nieprzyjacielskie maszyny śmignę-
- Ta-a - przyznał mistrz Jedi. - I kierują się dokładnie w tę samą stronę, co przed ły obok nich i nie niepokojone, podążyły śladami poprzedniczek. Skierowały się ku nimi wszyscy pozostali. Zapewne chcą, żebyśmy zmienili kurs i polecieli ich śladem.
tarczy planety, na której tle widać było prawdziwy rój innych myśliwców nieprzyjacie-
- I właśnie tam się kierujemy - zauważył Calrissian. - „Strażnik" zmienia kurs, la. Wyglądało na to, że wszystkie zwolniły i usiłując utworzyć szyk, krążyły w jednym jakby zamierzał puścić się w pościg. Ossilege przewidział, że nasi nieprzyjaciele zechcą miejscu niczym rozdrażnione owady.
nakłonić nas, żebyśmy polecieli za nimi.
- Teraz rozumiem - odezwał się Lando. - Dopiero to, co widzę, ostatecznie mnie
- Wspaniale - odrzekł Luke. - Nie wiem tylko, kto kogo stara się przechytrzyć.
przekonuje. Za wszelką cenę starają się zwabić nas w jakiś punkt przestworzy - zupeł-
Zamierzam zająć pozycję za rufą i powyżej „Strażnika". Trzymaj się jak najbliżej.
nie jakby otrzymali wyraźne, surowe rozkazy. Nie znam pilota, który mogąc postrzelać
- Odebrałem i zrozumiałem - zameldował Lando. - Nie radziłbym jednak, żebyś sobie do dwóch wielkich, tłustych, powoli lecących i nie odpowiadających ogniem na leciał za blisko. Jeżeli Ossilege świadomie kieruje niszczyciel w pułapkę, nie chciałbym ich strzały celów, zrezygnowałby z przystąpienia do drugiego ataku. Luke'u, czy jesteś w nią wlecieć, kiedy przyjdzie co do czego.
pewien, że pięć kilometrów za rufą i trzy powyżej wystarczy?
- Zgadzam się - przyznał Luke. - Zachowuję podwójną standardową odległość.
- Prawdę mówiąc, nie jestem - przyznał mistrz Jedi. - Zwiększmy to do dziesięciu i
„Strażnik" złamał szyk, jaki dotąd zachowywał względem pozostałych trzech sześciu. Tylko dokąd starają się nas zwabić? -dodał, zawracając, żeby zwiększyć odle-ogromnych okrętów. Niechętnie i nieporadnie zaczął zmieniać kurs, aby puścić się w głość od niszczyciela.
pogoń za odlatującymi maszynami typu KP i LMS. Każdy zauważyłby, że uczynił to Janko5
Janko5
223
Roger MacBride Allen
Trylogia Koreliańska II - Napaść na Selonii
224
- Pojęcia nie mam - odparł Lando, po czym powtórzył manewr przyjaciela. - W
- Jestem cały i zdrów - odparł Skywalker. Zatoczył ciasny łuk i zawrócił, a potem pobliże innego ogromnego, potężnego i zamaskowanego okrętu? A może pola minowe-zaczął wypatrywać w przestworzach punktu, gdzie jeszcze niedawno leciał uszkodzony go?
niszczyciel. Okazało się jednak, że nieszczęsny „Strażnik", pacnięty niczym uprzykrzo-
- Tyle że okręt albo miny powinny znajdować się między nami a nimi - zauważył
na mucha, po prostu przestał istnieć. Tam, gdzie unosił się w przestworzach, nie było Skywalker. - Inaczej twoje rozumowanie nie miałoby sensu. - Zajął nową pozycję i teraz niczego... absolutnie niczego. - Co się stało?
jakiś czas tylko przyglądał się powoli lecącemu „Strażnikowi". Wyglądało to, jakby
- Właśnie miałem zapytać cię o to samo - odparł Lando. - Co to takiego?
załodze uszkodzonego niszczyciela nie spieszyło się doścignąć prześladowców. -