Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Tak mówiÅ‚ Piris - i dÅ‚ugo jeszcze wyjaÅ›niaÅ‚, jakim gatunkiem drzewa jest on sam, jakim jest Chlo, a jakim gatunkiem mÅ‚odych pÄ™dów sÄ… ich synowie...Powtórzyæ [trzeba] te s³owa siedem razy, po czym zmówiæ b³agania do Buddów,bodhisattwów i mocarzy, odczytaæ B³aganie o Ochronê przed Trwogami Bar-do iB³aganie o...- Na litość Boga, niech mi pan nie mówi o piosen­kach, caÅ‚y dzieÅ„ żyjÄ™ wÅ›ród muzycznych kłótni!Ale profesor zaczÄ…Å‚ już mówić, z jego ust sÅ‚owa... WPROWADŹ KLUCZ PatrzÄ…c na pulsujÄ…ce sÅ‚owa, zrozumiaÅ‚a caÅ‚y plan – wirus, klucz, pierÅ›cieÅ„, pomysÅ‚ szantażu...A jako chirurg naprzód miêkk¹ rêkê sk³adaNa ciele choruj¹cym, nim ostrzem raz zada:Tak Robak wyraz bystrych oczu swych z³agodzi³,D³ugo nimi po oczach...124W drodze na wojnydni drogi od Adrianopola, jeszcze jedno poselstwo powita³o Piotra, przekazuj¹c mu pe³ne ³askawoœci s³owa cesarza...Jakim sposobem dotrzemy do tÄ™czy z zasÅ‚oniÄ™tymi oczami?Kiedy nie bÄ™dziesz na niÄ… patrzyÅ‚, nie bÄ™dzie mogÅ‚a wydawać siÄ™ odlegÅ‚a - tÅ‚umaczyÅ‚ mu Arnold...dÅ‚ugo klÄ™czaÅ‚a nieruchoma i spokojna, caÅ‚a oblana cichÄ… bÅ‚ogoÅ›ciÄ…, która, niby cieÅ„ drzewa na kwiat wiÄ™dnÄ…cy z obecnoÅ›ci jego na niÄ… spÅ‚ywaÅ‚a...Dziewczyna usiadÅ‚a wygodnie, zasÅ‚uchana w sÅ‚owa Gillbreta, i byÅ‚a tak blisko Birona, że prawie stykali siÄ™ kolanami...A potem; w miarÄ™ upÅ‚ywu miesiÄ™cy i lat, patrzyÅ‚ bezradnie zaropiaÅ‚ymi oczyma spod przygniatajÄ…cych go gór, jak strasz­liwy splot wydarzeÅ„ dodaje do...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


— ZamurowaÅ‚o ciÄ™? Nie widziaÅ‚aÅ› nigdy nic piÄ™kniejszego i nie możesz oka oderwać?
— Ten facet — powiedziaÅ‚am powoli i uroczyÅ›cie — leżaÅ‚ u mnie pod szafÄ…. PrzeszÅ‚o piÄ™tnaÅ›cie lat…
— Do tego stopnia nie sprzÄ…tasz? — zdziwiÅ‚a siÄ™ Alicja.
— Nie. Nie leżaÅ‚ PRZEZ piÄ™tnaÅ›cie lat, tylko przeszÅ‚o piÄ™tnaÅ›cie lat TEMU. Ile czasu leżaÅ‚, nie wiem, chyba co najmniej kwadrans.
— No, przez kwadrans nie zamiatać, to dość zrozumiaÅ‚e… Ciekawe, dlaczego leżaÅ‚. SzukaÅ‚ czegoÅ› czy byÅ‚ pijany?
Odpowiedź nastręczała pewne trudności. Szukać, niewątpliwie szukał, tyle że z pewnością nie pod szafą. W kwestii upojenia alkoholowego nie miałam informacji, niewykluczone, że sobie rąbnął dla kurażu…
Nie zdążyłam jej nic odpowiedzieć.
— A to co znowu? — wykrzyknęła, wydÅ‚ubujÄ…c coÅ› spod zawartoÅ›ci mojej torebki. — Nie do wiary…! SÅ‚uchaj, skÄ…d to…?
Wydarła mi z ręki lupę i z zachłanną uwagą zaczęła oglądać zdjęcie z kanadyjskiej komunii dziecka moich kuzynów. Zapomniałam to zdjęcie zwrócić mojej ciotce, a dziecko w chwili obecnej skończyło już szkołę i poszło na studia.
— O co chodzi? — zainteresowaÅ‚am siÄ™. — CóżeÅ› tam zobaczyÅ‚a? WiÄ™kszość osób na tym zdjÄ™ciu stanowi mojÄ… rodzinÄ™. Nie podobajÄ… ci siÄ™?
Alicja wydawała się poruszona.
— Zegar — powiedziaÅ‚a z niejakim zdumieniem. — Popatrz na ten zegar. SkÄ…d on siÄ™ tam wziÄ…Å‚? Co to za zdjÄ™cie, gdzie to jest?
— O ile pamiÄ™tam, w Hamiltonie — odparÅ‚am, odbierajÄ…c jej zdjÄ™cie i lupÄ™. — Uroczystość familijna sprzed lat. No, owszem, jest zegar…
Zegar na regale akurat pod góralką niewątpliwie był zabytkowy. Wyglądał na rokoko. Robił wrażenie jakby chodził i w ogóle był w doskonałym stanie.
— Czy można wiedzieć, skÄ…d zegar mojej ciotki wziÄ…Å‚ siÄ™ u twojej rodziny w Hamiltonie? — spytaÅ‚a Alicja bardzo uprzejmie.
Zaprotestowałam od razu na wszelki wypadek.
— To nie jest u mojej rodziny. To jest mieszkanie chrzestnej matki mojej rodziny i wcale tych osób nie znam. Aczkolwiek wiem, jak siÄ™ nazywajÄ…. Domaniewscy. Nie mam pojÄ™cia, skÄ…d majÄ… zegar, w ogóle nie zwróciÅ‚am na niego uwagi. InteresowaÅ‚a mnie góralka.
— Mnie interesuje zegar — powiedziaÅ‚a Alicja i zamyÅ›liÅ‚a siÄ™. Nagle zrobiÅ‚a siÄ™ jakby lekko zdenerwowana.
— Masz z tym zegarem coÅ› wspólnego? — spytaÅ‚am ostrożnie. Alicja znów wzięła lupÄ™ i przyglÄ…daÅ‚a siÄ™ fotografii.
— Gdybym jeszcze mogÅ‚a zobaczyć go z tyÅ‚u — mruknęła. — Ale wÅ‚aÅ›ciwie jestem pewna… Czekaj, zrobiÄ™ kawÄ™.
Zaczęłam sprzątać śmietnik z salonowego stołu. Karteczkę ze środkiem trującym znalazłam i odłożyłam na bok. Miałam nadzieję, że zrobi kawę i dla mnie.
— Powiedz może coÅ› wiÄ™cej, co? — zaproponowaÅ‚am, siadajÄ…c przy stole kuchennym. — Jeszcze nie sÅ‚yszaÅ‚am, żeby ktoÅ› zaniemiaÅ‚ od zegara. W czym rzecz?
— No dobrze, uspokoiÅ‚am siÄ™ — powiedziaÅ‚a Alicja i odsunęła na bok wielkÄ… kopertÄ™, z której wyÅ‚aziÅ‚y prospekty reklamowe. Mimochodem stwierdziÅ‚am, że jest to koperta przyniesiona przez obcego faceta w dniu mojego przyjazdu. — Ale zaczyna mnie to intrygować. Powiem ci, oczywiÅ›cie, nie ma tu żadnej tajemnicy… — urwaÅ‚a, zastanowiÅ‚a siÄ™ i dodaÅ‚a niepewnie. — Chyba nie ma…
— Nawet jeÅ›li jest, nie muszÄ™ jej zaraz rozgÅ‚aszać — wytknęłam zgryźliwie.
Alicja przełamała sobie papierosa na pół.