Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.* * * – PuÅ‚kowniku – warknÄ…Å‚ Bistem Kar – ma pan jakieÅ› problemy? – PorzÄ…dkujÄ™ szyk, panie generale –...Rola pokrewieñstwa zdaje siê zreszt¹ znacznie wiêksza przy aktach pomocy typu wybór miêdzy ¿yciem a œmierci¹, ni¿ wybór komu wyrz¹dziæ drobn¹ przys³ugê...Nie! Nie chcÄ™!PrzetoczyÅ‚ siÄ™ w nim krzyk zrodzony z czarnej gÅ‚Ä™bi ciszy, w której pogrążona byÅ‚a tak znaczna część umysÅ‚u Gaynesa - krzyk rozdarÅ‚...Okres seksualnej receptywnoÅ›ci u samic innych prymatów jest znacznie bardziej ograniczony i w ciÄ…gu każdego cyklu miesiÄ™cznego trwa zaledwie okoÅ‚o tygodnia...Podczas 2 etapu administrator sieci bada cechy problemów w logicznych warstwach sieci, aby zlokalizować najbardziej prawdopodobnÄ… przyczynÄ™ awarii...„Vitalogy" - krótkim, paranoicznym „Pry, To" - Eddie Vedder przedstawia teksto znacznie bardziej osobistej wymowie, o ile tekstem mo¿na nazwaæ skandowanes³owo...jeÅ›li nie usuniemy jego otoczki (ramki) bÄ™dÄ…cej rezultatem wstawienia tego elementu w odsyÅ‚acz (znacznik <a>) albo po prostu stanowiÄ…cej część...ReguÅ‚yJeÅ›li przyjrzysz siÄ™ specjalizacji char_traits dla typu wchar_t, zauważysz, że jest onpraktycznie identyczny jak odpowiednik dla typu char:4...58 pobudzenie ukÅ‚adu nerwowego wzmagajÄ… znacznych wniosków w tym zakresie konieczjednoczeÅ›nie aktywność gruczołów dokrew-ne sÄ… dalsze, dobrze...jak¹ jasnoœci¹ rozwi¹za³ ów œwiêty ojciec problem potrzeby rozkoszowania siê modlitw¹? Akurat przypomnia³a mi siêniedawno przeczytana opinia pewnego duchownego...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

- Trzeba pamiętać nie tylko o sobie!
- Korzystamy z historycznych doświadczeń - powiedział Har gorzko. - Zdarzało się, że gdy średniowieczni żeglarze odkrywali nieznane lądy, przywleczona na nowy kontynent czy wyspę choroba dziesiątkowała nieodpornych na nią tubylców. Nie tylko zresztą pod tym względem musimy korzystać z wiedzy o przeszłości Ziemi. Przybyliśmy tu nie po to, by skolonizować tutejsze planety. Dość mamy miejsca i surowców w naszym układzie, nie ma więc mowy o jakimś wyciąganiu materialnych korzyści z wypraw międzygwiezdnych. Mają one ogromne znaczenie pod względem naukowym, rozszerzają naszą wiedzę o Kosmosie i zaspokajają odwieczną ciekawość ludzką. Jeśli na nowej planecie zastajemy najmniejsze choćby oznaki cywilizacji, postępowanie nasze musi być przede wszystkim ostrożne i rozważne. Cokolwiek byśmy zrobili na tej planecie, będziemy to robić z myślą jej mieszkańcach. Gdy są na takim poziomie rozwojowym, że mogą przejąć od nas pewne umiejętności i wskazówki - mamy prawo i obowiązek udzielić ich. Musimy jednak wciąż pamiętać, że rola nasza nie może w żadnym wypadku sprowadzać się do uszczęśliwiania ich siłą. Jeśli oni żyją inaczej niż my, jeśli ich droga rozwojowa nie jest podobna do naszej - nie wolno nam bezkrytycznie naginać ich wtłaczać w ramy naszych pojęć i wzorów. Bowiem inaczej - nie znaczy gorzej! Każdy, nawet bolot na Orfie, ma prawo do własnego trybu i sposobu istnienia...
- Chyba jednak - wtrącił Ted - technika stanowi wartość godną przejęcia od istot, które w wyższym stopniu ją opanowały?
- Owszem, ale dopiero wtedy, gdy ów słabiej rozwinięty partner kosmicznego spotkania sam uzna potrzebę rozszerzenia swej wiedzy. Szkolony i modelowany siłą może więcej stracić niż zyskać: może stracić własne oblicze, stanowiące dla niego samego wartość największą. Prymitywne - nie nadążające na pozór za duchem czasu - kultury potrafiły niekiedy opierać się narzucanym z zewnątrz stylom ł tendencjom, by przeżyć je i udokumentować po wiekach swą prawdziwą i trwałą wartość. Społeczeństwo to nie tylko kultura materialna, choć ona właśnie, jej rozwój, wyznacza etapy historii. Wynika to jednak z większej trwałości materii... Myśl łatwiej ginie w zalewie zdarzeń i katostrof. Z najlepiej zachowanej czaszki jaskiniowca, nie jesteśmy w stanie wyskrobać ani jednej jego myśli... i sądzimy go tylko po zewnętrznych pozorach, po tym, że posługiwał się maczugą i niekiedy malował na ścianach jaskiń.
Har przerwał i przez chwilę szli w milczeniu.
- Zdaje się, że odbiegłem nieco od tematu. Rozgadałem się jak na wykładzie... Wybaczcie, to stare przyzwyczajenie wykładowcy. Chciałem po prostu powiedzieć, że nie powinniśmy być zbyt pewni doskonałości naszego modelu cywilizacyjnego, szczególnie gdy chodzi o przekazywanie go komuś żyjącemu w zupełnie odmiennych warunkach.
Stożek był uniesiony, jak pozostawili go odchodząc. Tym razem Ewa pozostała na górze, a Har poprowadził Teda krętymi schodkami. W miarę posuwania się w dół rozjaśniały się kolejne odcinki pionowego szybu. Ściany świeciły tu identycznie, jak w Starej Bazie: równym, białym światłem luminescencyjnym. Środkiem szybu przebiegał gładki słup-wspornik, na którym unosił się stożek. Wokół słupa wiły się schodki - kręte, o wysokich, nie dla ludzkich nóg przeznaczonych, stopniach. Na głębokości trzydziestu paru metrów szyb rozszerzał się w rozległą, kolistą niszę. Gdy Har postawił stopę na ostatnim schodku, sklepienie rozjarzyło się, oświetlając wnętrze sporej sali. Wokół ścian ustawione były prostopadłościenne postumenty, a na nich spoczywały jakieś niezbyt skomplikowane narzędzia i maszyny.
- To chyba jakieś... muzeum! - powiedział Ted stłumionym głosem, spoglądając to na Hara, to na wnętrze sali.
- Doskonale! - roześmiał się Har. - - Na to właśnie czekałem. Wyobraź sobie, że wczoraj oboje z Ewa stwierdziliśmy to samo. Rzecz tym dziwniejsza, że ani ty, ani Ewa nie widzieliście nigdy muzeum i znacie je tylko z opisu. To chyba rzeczywiście jest coś w rodzaju muzeum czy raczej wystawy techniki...
- Techniki twórców Starej Bazy i stożka? - zdziwił się Ted. - Chyba nie zamierzali rozpoczynać ekspozycji od najprostszych urządzeń! Jeśli chcieli dać komuś pojęcie o swojej technice, to powinni... Przecież to, co tu stoi, to zwykła prasa hydrauliczna, a tam... najprostsza luneta optyczna.
- W istocie. To jest prasa hydrauliczna. Po floryjsku... - tu Har wydobył z siebie dziwny jakiś dźwięk - tak się to nazywa czy też podobnie. Nie opanowałem jeszcze w dostatecznym stopniu tego języka!
Ted cofnął się o krok i zrobił taką minę, że Har wybuchnął szczerym śmiechem.