Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
póŸnych dzieci, czyli urodzo-nych po kilkuletniej przerwie i najczêœciej po decyzji o zakoñczeniu prokreacyjnej aktywnoœci ma³-
56
¿eñstwa, czasem rzeczywiœcie zapobiega realnemu rozpadowi rodziny, ale równie czêsto go przyspiesza, raczej nie ma wp³ywu na uczuciowe relacje pomiêdzy ma³¿onkami i nie tyle scala lub odœwie¿a zwi¹zek, ile go komplikuje.
PóŸne dzieci s¹, podobnie jak „lalki”, kochane nieco inaczej. Ich matki przewa¿nie s¹ nadopiekuñ-
cze i zaborcze, co wynika z poczucia winy, a naturalne zmêczenie i zniecierpliwienie, wynikaj¹ce z wejœcia w nie do koñca chcian¹ rolê, maskuj¹ nadmiern¹ na nich koncentracj¹ i obezw³adniaj¹c¹ troskliwoœci¹. Zachowuj¹ siê tak, jakby ustawicznie prze-prasza³y swoje dzieci za „u¿ycie” ich do „leczni-czych” celów. Do pewnych konsekwencji takiej sytuacji wrócê jeszcze póŸniej.
A na razie, có¿? Wypada stwierdziæ, ¿e z mi³o-
œci¹ do dzieci, a w szczególnoœci z mi³oœci¹ macierzyñsk¹, jak z wiêkszoœci¹ zjawisk na tym œwiecie, ró¿nie bywa. Jedno jest wszak pewne – bycie dzieckiem nie musi oznaczaæ, ¿e siê jest kochanym nawet przez tê jedyn¹, wyj¹tkow¹ w naszym ¿yciu osobê, przez tê, która nas urodzi³a.
57
3. Chaos i ból
Poród
Poród jest bolesnym i trudnym prze¿yciem nie tylko dla matki, ale i dla postronnego, nieobytego z takimi zdarzeniami obserwatora. Tego krwawego, dramatycznego widowiska pe³nego skrajnego wy-si³ku i cierpienia nie mo¿na ogl¹daæ ch³odnym okiem. Nic wiêc dziwnego, ¿e nawet silnym i odpor-nym mê¿czyznom zdarza³o siê zemdleæ podczas asystowania rodz¹cej ¿onie. Wszelako bez w¹tpienia najtrudniejszym prze¿yciem jest poród dla przychodz¹cego na œwiat dziecka. Ktoœ kiedyœ porów-na³ ten moment do wypadniêcia z ciep³ego miêkkiego pos³ania w g³¹b ciemnej, lodowato zimnej studni o kamiennej cembrowinie. Myœlê, ¿e to po-równanie, choæ sugestywne, nie oddaje jednak w pe³ni prze¿yæ noworodka. Pierwsz¹ reakcj¹ dziecka na kontakt z pozamaciczn¹ rzeczywistoœci¹ jest, jak wiadomo, przeraŸliwy krzyk. Wszystko wskazuje na to, ¿e jest on wynikiem wszechogarniaj¹cego fizycznego bólu i zwi¹zanego z nim skrajnego prze-58
ra¿enia. Noworodka boli wszystko. Skóra przyzwy-czajona dot¹d do stykania siê z miêkkoœci¹, ciep³em i wilgoci¹ ¿ywego cia³a nagle zostaje podra¿-
niona dotkniêciami suchych i szorstkich, jak sproszkowane szk³o, materia³ów. Nigdy dot¹d nie-pracuj¹ca przepona opornie i boleœnie wykonuje pierwszy, spazmatyczny skurcz. Maleñkie p³uca wype³niaj¹ siê po raz pierwszy zimnym, ciê¿kim jak p³ynny kamieñ powietrzem rani¹cym po dro-dze delikatn¹ krtañ i cieniutkie jak w³oski oskrzela.
Mamy za sob¹ pierwszy wdech. Wydech jest ju¿
krzykiem bólu, bo oto do pracy musz¹ siê zabraæ inne organy. Pierwszy ³yk mleka, pierwsze bolesne prze³kniêcie i k³uj¹cy ból w jelitach rozci¹gaj¹cych siê pod wp³ywem wype³niaj¹cej je zawartoœci, ból w moczowodach i cewce moczowej dra¿nionych pierwszym moczem, ból ruszaj¹cych do pracy ne-rek, w¹troby, miêœni, ból, ból i ból. W pierwszych godzinach ¿ycia organizm noworodka przypomina po raz pierwszy uruchamiany, nowy, pokryty smarem silnik, który powoli, ze zgrzytami i zaciê-
ciami, rusza do nierównej pracy i dopiero po d³u¿-
szym czasie, kiedy dotr¹ siê ró¿ne mniejsze i wiêksze nierównoœci, chropowatoœci i zadry, nabiera w³aœciwego rytmu i mocy. Wraz z up³ywem czasu ból jest coraz mniejszy, chocia¿ up³yn¹ tygodnie i miesi¹ce, zanim ustanie ca³kowicie kolka w prze-puszczaj¹cych coraz to nowe rodzaje po¿ywienia jelitach, skurcze ¿o³¹dka przyjmuj¹cego coraz twardsze i bardziej suche kêsy czy dojmuj¹ce pie-59
czenie nad¿artych kwaœnymi wydalinami odbytu i cewki moczowej.
Ból jest wiêc mniejszy, ale bezradnoœæ i przera-
¿enie zdaj¹ siê rosn¹æ.
Bezradnoœæ i przera¿enie
W swojej znakomitej ksi¹¿ce Mury milczenia Alice Miller przytacza fragment pracy Jean Lidlof W
poszukiwaniu straconego szczêœcia, który wyda³ mi siê doskona³ym opisem prze¿yæ niemowlêcia w pierwszych tygodniach i miesi¹cach ¿ycia, czyli w czasie, o którym s¹dzimy, ¿e dziecko potrzebuje tylko tego, ¿eby by³o suche i syte. Pozwalam sobie za-cytowaæ ów fragment z niewielkimi skrótami.