Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.¬---------------{t_lucretius_carus} Lukrecjusz{t_lucretius_carus_desc}Wiedza o naturze i jej aspektach, jak równie| swoboda w poezji, czyni z tego przedstawiciela epikureizmu miBego towarzysza dla my[lcego czBowieka¬****************************************************************************************¬****************************************************************************************¬*¬***** Changes made after 01/03/2004 5:11:34 PM¬*¬****************************************************************************************¬****************************************************************************************¬****************************************************************************************¬****************************************************************************************¬*¬***** Changes made after 21/04/2004 9:00:00 AM¬*¬****************************************************************************************¬****************************************************************************************{actor_effects_desc}WpBywy +1{aged_retainer_effects_desc}Zarzdzanie +1, +1 do osobistego bezpieczeDstwa (zwiksza szanse odkrycia i zapobiegnicia próbie zabójstwa){agriculturalist_effects_desc}+1 do produkcji rolniczej{animal_trader_effects_desc}WpBywy +1{architect_effects_desc}10% zni|ki do kosztów budowy, -1 do ndzy (zwiksza porzdek publiczny i wzrost populacji){armourer_effects_desc}+1 do morale dla wszystkich |oBnierzy na polu bitwy{artist_effects_desc}WpBywy +1, 10% zni|ki do kosztów Bapówki{astrologer_effects_desc}Dowodzenie +1, Zarzdzanie -1¬---------------{barbarian_slave} BarbarzyDski niewolnik{barbarian_slave_desc}"Drobna pamitka z podró|y za granicRola pokrewieñstwa zdaje siê zreszt¹ znacznie wiêksza przy aktach pomocy typu wybór miêdzy ¿yciem a œmierci¹, ni¿ wybór komu wyrz¹dziæ drobn¹ przys³ugê...Dobbs i Joe GÅ‚odomór nie wchodzili w grÄ™, podobnie jak Orr, który znowu majstrowaÅ‚ przy zaworze do piecyka, kiedy zgnÄ™­biony Yossarian przykuÅ›tykaÅ‚ do...Na koszuli noszono sukniÄ™-kaftan, przy czym wypada rozróżnić dwie odmiany: zwykÅ‚Ä…, prostÄ… tunikÄ™ opadajÄ…cÄ… do poÅ‚owy Å‚ydek, i bardziej wymyÅ›lnÄ…, która...Stos ca³y listów i rozmaitych papierów le¿a³ przy nim na niskim stoliku, ca³a Å“wie¿o nadesz³a poczta dzisiejsza, któr¹ zwykle sam odbiera³...Uwagi odnosz¹ce siê do interwa³u sukcesywnego s¹ w du¿ej mierze aktualne przy rozpatrywaniu interwa³u symultatywnego...Ze swego krzesÅ‚a na podwyższeniu widziaÅ‚ dokÅ‚adnie stół z mapami, przy którym podporucznicy bez heÅ‚mów na gÅ‚owach sprawdzali raporty zwiadowców i przesuwali...poczciwy Chapsal i Noël dlatego tylko jest tolerowany, że wypada przy sposobnoÅ›ci ortogra- ficznie napisać francuski bilecik, inaczej dosyć by byÅ‚o...Sonia Karnell odgarnęła krótko przyciÄ™te ciemne wÅ‚osy z czoÅ‚a i żeby przy- podobać siÄ™ Berlinowi, zabraÅ‚a siÄ™ do swego melona...Uzdrowiciel Tinamon, który pomagaÅ‚ im przy tym, znalazÅ‚ na poczekaniu proste wyjaÅ›nienie:— S’loner wyglÄ…daÅ‚ na zdrowego i sprawnego mężczyznÄ™,...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Kiedy budowniczowie odeszli, na ich miejsce przybył człowiek, który nazywał
siebie Strażnikiem Góry; on także rządził miejscową ludnością. W końcu zjawił się ktoś,
kto kazał się określać mistrzem Jedi i w bitwie, w której rozbłysło całe niebo, pokonał
Strażnika Góry. Przez pewien czas miejscowe ludy miały nadzieję, że odzyskają
wolność, ale mistrz Jedi ściągnął do siebie ludzi i tubylców, i kazał im mieszkać razem
w cieniu zakazanej góry. W końcu ponownie zjawiło się Imperium. - Threepio znów
odchylił głowę w tył. - Jak widać, panie Luke, jesteśmy jedynie ostatnimi w długim
szeregu najeźdźców.

- Tyle, że my nie jesteśmy najeźdźcami - zauważył Skywalker. - Przybyliśmy tu, by
ich uwolnić spod panowania Imperium.

- Rozumiem, panie Luke, ale...

- Wiem, że rozumiesz - przerwał robotowi Jedi. - Im to powiedz.

- Tak, naturalnie - rzucił android i przystąpił do tłumaczenia.

- Moim zdaniem wcale nie mieli tak źle - szepnął Han do Chewiego. -Niektórym
nacjom Imperium zabierało całe planety.

- Prymitywne ludy zawsze tak reagują na przybyszów - stwierdziła Mara. - Poza tym
zazwyczaj długo przechowują wszelkie wspomnienia.

- Może i tak... Sądzisz, że ten mistrz Jedi, o którym mówili, to był nasz C’baoth?

- A któż by inny? - odparła ponuro dziewczyna. - To pewnie tutaj znalazł go Thrawn.

- Myślisz, że on tu teraz jest? - spytał Solo, czując nerwowy skurcz w żołądku.

- Niczego nie wyczuwam - powiedziała wolno Mara. - Ale to wcale nie znaczy, że
nie może tu wrócić. Ponownie zabiał głos główny Mynerysz. Han omiótł wzrokiem
polankÄ™. Czy inni Mynerysze i Psadanie obserwowali z ukrycia tÄ™ naradÄ™? Luke nie
wspominał o żadnych posiłkach, ale tubylcy musieliby być głupi, żeby nie mieć obstawy.
Chyba, że towarzysze Ekrikhora już się nimi zaopiekowali. Jeśli rozmowa przybierze zły
obrót, to może się okazać, że warto mieć przy sobie Noghrich. Mynerysz umilkł.

- Przykro mi, panie Luke - rzucił Threepio przepraszająco - ale oni twierdzą, iż nie
mają żadnego dowodu na to, że jesteśmy inni od naszych poprzedników.

- Rozumiem ich obawy - pokiwał głową Skywalker. - Zapytaj ich, jak możemy ich
przekonać, że mamy dobre intencje. Android zajął się tłumaczeniem; w tej samej chwili
Wookie mocno trącił Hana w ramię.

- O co chodzi? - spytał Solo. Chewbacca wskazał głową w lewo, wycelowując
jednocześnie w tę stronę broń. Han podążył za jego wzrokiem...

- Oho...

- Co się stało? - zaniepokoiła się Mara. Solo otworzył usta, ale nie miał czasu jej
odpowiedzieć. Żylasty drapieżnik, którego Chewie zauważył, jak podkradał się między
gałęziami drzew, szykował się właśnie do skoku na zajętą rozmową grupkę.

- Uwaga! - krzyknął głośno Han i uniósł blaster. Chewbacca był jednak szybszy. Z
charakterystycznym dla Wookiech okrzykiem polującego myśliwego wystrzelił, niemal
przepoławiając czające się zwierzę. Drapieżnik zwalił się z gałęzi na zeschłe liście i
znieruchomiał. Ze stojącej obok ściętego pnia grupki Myneryszów dobył się złowrogi
pomruk.

- Uważaj, Chewie - ostrzegł Wookiego Han, kierując blaster na tubylców.

- To był chyba błąd - rzekła Jade z napięciem w głosie. - Nie powinno się używać
broni podczas konferencji pokojowej.

- Ale nie powinno się też chyba pozwolić na to, by jej uczestnicy zostali pożarci -
odparował Solo. Obok Myneryszów pięciu Psadan zaczęło się trząść nerwowo; Han
miał nadzieję, że koledzy Ekrikhora kontrolują teren. - Threepio, powiedz im to.

- Oczywiście, kapitanie Solo - wydusił android. Słychać było, że jest zdenerwowany
nie mniej niż on. - Mulansaar... Główny Mynerysz przerwał mu, gwałtownie machając
dwiema lewymi rękami. -Ty! - rzucił śpiewnie w łamanym basicu, wymachując w stronę
175
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Hana wszystkimi czterema kończynami. - On ma łuk ciskający pioruny? Solo obrzucił go
zdumionym spojrzeniem. Oczywiście, że Chewbacca miał broń; podobnie jak każdy z
członków wyprawy. Zerknął na Wookiego... i nagle wszystko zrozumiał.

- Tak - zwrócił się do Mynerysza, opuszczając blaster. - To nasz przyjaciel. My nie
mamy niewolników tak jak Imperium. Threepio zaczął tłumaczyć wypowiedź Hana, ale
Mynerysz już wyjaśniał coś swoim przyjaciołom.

- Dobre posunięcie - pochwaliła półgłosem Mara. - Mnie to nie przyszło do głowy.
Ale masz racjÄ™: ostatni Wookie, jakich tu widzieli, byli niewolnikami Imperium.

- Miejmy nadzieję, że zauważą tę różnicę - rzekł Solo. Mynerysze i Psadanie
dyskutowali ze sobą jeszcze przez kilka minut. Początkowo Threepio próbował