Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Rola pokrewieñstwa zdaje siê zreszt¹ znacznie wiêksza przy aktach pomocy typu wybór miêdzy ¿yciem a œmierci¹, ni¿ wybór komu wyrz¹dziæ drobn¹ przys³ugê...Dobbs i Joe GÅ‚odomór nie wchodzili w grÄ™, podobnie jak Orr, który znowu majstrowaÅ‚ przy zaworze do piecyka, kiedy zgnÄ™­biony Yossarian przykuÅ›tykaÅ‚ do...Przy przydzia³ach do pracy nie uwzglêdniano ¿yczeñ pracowników Polaków —• poza specjalistami niektórych dziedzin — co do rodzaju i miejsca pracy...Stos ca³y listów i rozmaitych papierów le¿a³ przy nim na niskim stoliku, ca³a Å“wie¿o nadesz³a poczta dzisiejsza, któr¹ zwykle sam odbiera³...Uwagi odnosz¹ce siê do interwa³u sukcesywnego s¹ w du¿ej mierze aktualne przy rozpatrywaniu interwa³u symultatywnego...Ze swego krzesÅ‚a na podwyższeniu widziaÅ‚ dokÅ‚adnie stół z mapami, przy którym podporucznicy bez heÅ‚mów na gÅ‚owach sprawdzali raporty zwiadowców i przesuwali...OsobnÄ… grupÄ™ stanowiÄ… tutaj testy projekcyjne, polegajÄ…ce na nieÅ›wiadomym przenoszeniu wÅ‚asnych emocji, postaw, nastawieÅ„ przy interpretowaniu materiaÅ‚u...Sonia Karnell odgarnęła krótko przyciÄ™te ciemne wÅ‚osy z czoÅ‚a i żeby przy- podobać siÄ™ Berlinowi, zabraÅ‚a siÄ™ do swego melona...By myÅ“l tê równie¿ móc w sobie intensywnie odczuæ, nale¿y prze¿yæ j¹, rozpamiêtywaæ w spokoju, nie dopuszczaj¹c przy tym myÅ“li innych, które by temu...Uzdrowiciel Tinamon, który pomagaÅ‚ im przy tym, znalazÅ‚ na poczekaniu proste wyjaÅ›nienie:— S’loner wyglÄ…daÅ‚ na zdrowego i sprawnego mężczyznÄ™,...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Ten ubiór wysmuklał sylwetkę, obciskając tors, brzuch i biodra. W obu odmianach wycięcie było szerokie i krągłe, a długie rękawy rozszerzały się poniżej łokcia. Ale w dziedzinie rękawów mo­da wydaje się szczególnie zmienna w latach 1185-1190. Końce rękawów przybierają formę jak gdyby olbrzymiego lejka, niemal zamiatającego ziemię. W początkach XIII wieku obserwujemy przesadę w odwrotnym kierunku: rękawy tak ciasno przylegają do przedramion, że trzeba je sznurować albo też nawet zaszywać po włożeniu. Najpiękniejsze bliauds szyto z paile albo samitu, ze stanikiem z przodu marszczonym, z dołem spódnicy sfałdowanym, lamowanym złotymi galonami i haftami, z któ­rych najcenniejsze sprowadzano z Anglii lub z Cypru. Niekiedy zamiast bliaud noszono suknię z cendalu czy kamlotu, nie tak ściśle do ciała do­pasowaną i opatrzoną trenem (co Kościół ganił jako modę bezwstydną); krój takiej sukni, mniej ujednolicony, pozwalał na uwydatnienie indy­widualnych cech figury. Podobnie jak cotte w stroju męskim, suknia w połączeniu z surcot z wolna wypiera dawniejszy bliaud i ostatecznie zwycięża w latach panowania Ludwika Świętego. W każdym razie dama, czy jest ubrana w bliaud, czy w suknię, jeśli chce wyglądać elegancko, musi okręcać się niezmiernie długim paskiem (z plecionych rzemyków, z jedwabnego czy też lnianego sznura), i to według ściśle ustalonych, kunsztownych reguł: paskiem otacza się talię, zawiązuje go z tyłu na plecach, potem zaś opasuje się biodra, zasupłując pasek z przodu i pusz­czając luźno w dół dwa końce równej długości aż do ziemi.
Kobiece chausses (pończochy bez stopek) różnią się od męskich tyl­ko tym, że są umocowane zawsze podwiązkami, skoro niewiasta nie nosi braies (długich majtek). Trzewiki mają fasony bardzo rozmaite; z cho­lewką lub bez niej, zamknięte lub otwarte, z języczkiem lub bez, a spo­rządza się je ze skóry, z filcu lub z sukna i niekiedy wyścieła futrem. Moda faworyzuje stopę jak najmniejszą, obcasy nieco podwyższone i chód kołyszący się, starannie wyćwiczony.
Płaszcz kobiecy ma formę kloszowej peleryny, zapinanej nie tak jak męski na prawym ramieniu, lecz z przodu na rozmaite agrafy i zapinki, do których wytworności przywiązuje się wielką wagę. O wartości bowiem płaszcza rozstrzyga panne (futro, którym jest on podbity) oraz właśnie attaches, czyli zapinki. W ubraniach z miękkich tkanin stosuje się rów­nież szpilki, podobne do naszych, lecz znacznie większe, albo guziki, któ­re weszły w szersze użycie pod koniec XII wieku w postaci złączonych par przesuwanych przez dwie dziurki. Guziki bywają kuliste lub płaskie, a ro­bi się je ze skóry, z tkaniny, z kości, z rogu, z kości słoniowej lub z me­talu.
Zwyczaj każe wszystkim niewiastom zapuszczać włosy jak najdłuż­sze, lecz uczesanie zmieniało się w zależności od wieku. Dziewczęta i młode kobiety rozdzielały włosy pośrodku i splatały w dwa warkocze, które spadały im na piersi; jeśli wierzyć dokumentom ikonograficznym, warkocze te często sięgały do kolan. Można je było też przedłużać przy­czepiając na końcach wisiorki. Panie, którym natura poskąpiła włosów, sztukowały je zręcznie treskami. Po roku 1200 zanika moda na wspa­niałe warkocze, a pojawiają się włosy krótsze, sczesane do tyłu, podtrzy­mywane opaską na czole i spływające swobodnie na kark i plecy. Wy­chodząc z domu lub wchodząc do kościoła niewiasty nakrywały głowy woalem z lnianego lub jedwabnego muślinu. Starsze panie zwijały włosy w duży kok (w razie potrzeby wypychając go sztucznie do pożądanych rozmiarów) i spowijały go tak zwanym couvre-chef - podwójnie złożo­ną chustą, zawiązaną pod brodą i przytrzymywaną opaską na czole. Wdo­wy i zakonnice nosiły guimpe, duży kwef z lekkiej tkaniny, zasłaniający całkowicie włosy, skronie, szyję, a nawet górną część torsu.
Herby
Ubiór nie był jedynym środkiem uzewnętrznienia osobowości i okreś­lenia miejsca zajmowanego w społeczeństwie. Temu celowi służyły licz­ne akcesoria, emblematy i insygnia, a wśród nich szczególnie na uwagę zasługują tarcze herbowe, które pojawiły się w XII wieku i które są dla historyka jednym z najwierniejszych zwierciadeł średniowiecznej men­talności.
Wszyscy wiedzą, czym były herby: barwnymi emblematami, zwią­zanymi z określoną osobą, rodziną lub społecznością, podległymi w swej kompozycji ścisłym regułom i na ogół przedstawianymi na tarczy. Mniej wszakże rozpowszechniona jest wiedza, że herby nigdy nie były wyłącznym przywilejem szlachty, że całkowicie różniły się od godeł uży­wanych w starożytności, że nie miały, można by rzec, nic wspólnego z tajemniczym światem symboli i że ich pojawienie się wcale nie wiąże się z wyprawami krzyżowymi. Pierwszym posiadaczem tarczy herbo­wej - sześć złotych lwów na lazurowym polu - był Gotfryd Plantage­net, późniejszy hrabia Andegawenii, a otrzymał ją rzekomo, według kwestionowanej dzisiaj tradycji, w roku 1127 z rąk teścia, króla Anglii Henryka I z okazji swego ślubu z królewną Matyldą, wdową po cesarzu Henryku V. Niezależnie od tego, czy ta informacja jest ścisła, czy nie, stwierdzić można, że w drugiej ćwierci wieku XII herby pojawiły się w różnych regionach Europy Zachodniej, w Andegawenii, Normandii, Pikardii, Ile-de-France, w południowej Anglii i w dolinie Renu. Po roku 1150 zwyczaj używania herbów rozszerzył się nie tylko w sensie geogra­ficznym, lecz również społecznym. Początkowo służyły tylko przywód­com wojennym, później zaczęli je przyjmować wasale wodzów i wasale wasalów, tak że w początkach XIII wieku posiadała je zarówno średnia, jak i drobna szlachta. Zwyczaj rozpowszechnił się i wkrótce już prawo do herbu nie było zastrzeżone tylko dla wojowników.
Przybierają więc takie godła kobiety (przed 1156 r.), miasta (od 1190 r.), duchowni (około 1200 r.), mieszczanie (ok. 1225 r.), a nawet chło­pi (po 1234 r.). Sytuacja ta trwała do XV wieku. Nigdy bowiem w śred­niowieczu posiadanie herbu nie było ograniczone do jednej, określonej kategorii społecznej.