Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Tak więc przekonujemy się, że siła grawitacji wraz z termodynamicznymi i mechanicznymi własnościami wodoru pozwala na tworzenie się wiekiej liczby kuł gazowych. Kule te są wystarczająco duże, by w ich wnętrzu zostały zapoczątkowane reakcje termojądrowe, lecz nie na tyle duże, by skolapsować od razu do stanu czarnej dziury. Tak rodzą się stabilne gwiazdy. Wiele dużych gwiazd kończy swe życie w spektakularny sposób, wybuchając jako tak zwane supernowe. Siła wybuchu w znacznej mierze pochodzi od najbardziej nieuchwytnych cząstek elementarnych w przyrodzie - neutrin. Neutrina praktycznie nie oddziaływają fizycznie: przeciętne kosmiczne neutrino bez trudu przeniknęłoby przez warstwę ołowiu o grubości kilku lat świetlnych. A jednak te ulotne cząstki potrafią, w ekstremalnych warunkach panujących we wnętrzu umierającej gwiazdy, zebrać się w sobie na tyle, by być w stanie wyrzucić materię gwiazdową w przestrzeń. Szczątki te wykazują dużą zawartość ciężkich pierwiastków, takich, z jakich zbudowana jest Ziemia. Zatem istnienie planet podobnych do Ziemi, wraz z całym ich bogactwem form i układów, przypisać możemy własnościom cząstki elementarnej tak ulotnej, że mogłaby nigdy nie zostać odkryta. Cykl ewolucji gwiazd dostarcza jeszcze jednego przykładu przemyślnego, jak gdyby celowego, współdziałania zjawisk fizycznych w dużej i małej skali, zmierzającego do większej złożoności przyrody.
Oprócz takich ścisłych związków pomiędzy różnymi swymi aspektami, przyroda odznacza się zadziwiającą jednorodnością. Prawa fizyki odkryte w laboratorium stosują się równie dobrze do atomów w odległych galaktykach. Elektrony tworzące obraz na ekranie naszych telewizorów mają dokładnie tę samą masę, ładunek i moment magnetyczny, jak elektrony na Księżycu czy też na krańcu obserwowalnego Wszechświata. Ponadto własności te nie wykazują najmniejszych zmian w czasie. Na przykład, moment magnetyczny elektronu potrafimy zmierzyć z dokładnością do dziesięciu miejsc po przecinku i mimo tak fantastycznej dokładności nie stwierdzono żadnej zmienności. Wiele wskazuje na to, że podstawowe własności materii nie zmieniają się, nawet w skali istnienia Wszechświata.
Oprócz jednorodności praw fizyki mamy także jednorodność i izotropowość przestrzennego rozkładu Wszechświata. W dużej skali, materia i energia rozłożone są wyjątkowo równomiernie, a Wszechświat wydaje się rozszerzać z tą samą szybkością w każdym miejscu i we wszystkich kierunkach. Oznacza to, że obserwator żyjący w innej galaktyce widziałby w dużej skali ten sam obraz Wszechświata co my. Z innymi galaktykami łączy nas wspólna kosmografia i wspólna historia. Jak pisałem w rozdziale 2, kosmologowie próbowali wyjaśnić tę jednorodność poprzez wprowadzenie tak zwanej hipotezy Wszechświata inflacyjnego, zgodnie z którą Wszechświat gwałtownie zwiększył swoje rozmiary krótko po powstaniu. Spowodowałoby to wygładzenie wszelkich istniejących początkowo nieregularności. Warto jednak zdać sobie sprawę, że wyjaśnienie tej jednorodności za pomocą jakiegoś mechanizmu fizycznego w niczym nie umniejsza jej szczególnego charakteru, gdyż nadal możemy zadawać pytanie, dlaczego prawa przyrody są takie, iż ten mechanizm był możliwy. Ważne jest nie tyle to, w jaki sposób Wszechświat osiągnął swą szczególną postać, lecz to, że jest właśnie taki, iż ją osiągnął.