X

Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.zewnętrznych polskie rolnictwo - podobnie jak intensywne rolnictwo europejskie - mo­że takiej konkurencji nie wytrzymać w długim okresie, liczyć się trzeba... Tego samego jeszcze miesiąca, w którym objął rządy Pomorza, dnia 26-go Lipca 1295 roku, koronował się Przemysław w Gnieźnie na króla polskiego, za...Budowê kolejowego mostu na DŸwinie przyjmuj¹ na siebie wojska polskie; w ich zarz¹dzie bêdzie równie¿ wskazany most i linia kolejowa do stacji DŸwiñska...Pośredniczy ona pomiędzy głową koczującego ludu a ludem, pomiędzy kaganem (chanem) turańskim a jego ludami-pułkami, pomiędzy księciem czy królem...47Biblioteka Uniwersytecka KULtego� roku co dwa lata �Wykaz Zagranicznych Czasopism Bie��cych Znajduj�cych si� w Polskich Bibliotekach...delegitymizacji przeciwnika, przez odmówienie mu patriotyzmu, oskarżenia o narażeniena szwank niepodległości i suwerenności Polski i o prowadzenie...krakowskiego Marka12 nakłania księcia Konrada, żeby traktował bratanka łagodnie i nie przedsiębrał żadnych knowań na życie jego lub jego bliskich...Bardach Historia państwa i prawa polskiego, CZ1R7~1o atmosferze przymusu po�redniego lub nawet bezpo�redniego...Kronikarz zapowiadał wprawdzie w tej przemowie nadejście praprawnuka księcia Bolesława, ale z równą słusznością można by tę zapowiedź odnieść do...słowniku geograficznym polskich miejscowości...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


Donosi, �e w cesarskim tajnym gabinecie
Stan�a wojna; Cesarz ju� po ca�ym �wiecie
Og�asza j�; sejm walny w Warszawie zwo�any,
I skonfederowane Mazowieckie Stany
Wyrzek� uroczy�cie przy��czenie Litwy.
Jacek, s�uchaj�c, cicho odm�wi� modlitwy;
Przycisn�wszy do piersi �wi�con� gromnic�,
Podni�s� w niebo zatlone nadziej� �renice
I zala� si� ostatnich �ez rozkosznych zdrojem:
"Teraz, rzek�, Panie, s�ug� Twego pu�� z pokojem!"
Wszyscy ukl�kli; a wtem ozwa� si� pod progiem
Dzwonek: znak, �e przyjecha� pleban z Panem Bogiem.
W�a�nie ju� noc schodzi�a i przez niebo mleczne,
R�owe, bieg� pierwsze promyki s�oneczne.
Wpad�y przez szyby jako strza�y brylantowe,
Odbi�y si� na �o�u o chorego g�ow�
I ubra�y mu z�otem oblicze i skronie,
�e b�yszcza� jako �wi�ty w ognistej koronie.
Ksi�ga jedenasta: Rok 1812
O roku �w! kto ciebie widzia� w naszym kraju!
Ciebie lud zowie dot�d rokiem urodzaju,
A �o�nierz rokiem wojny; dot�d lubi� starzy
O tobie baja�, dot�d pie�� o tobie marzy.
Z dawna by�e� niebieskim oznajmiony cudem
I poprzedzony g�uch� wie�ci� mi�dzy ludem;
Ogarn�o Litwin�w serca z wiosny s�o�cem
Jakie� dziwne przeczucie, jak przed �wiata ko�cem,
Jakie� oczekiwanie t�skne i radosne.
Kiedy pierwszy raz byd�o wygnano na wiosn�,
Uwa�ano, �e chocia� zg�odnia�e i chude,
Nie bieg�o na ru�, co ju� umai�a grud�,
Lecz k�ad�o si� na rol� i schyliwszy g�owy
Rycza�o albo �u�o sw�j pokarm zimowy.
I wie�niacy ci�gn�cy na jarzyn� p�ugi
Nie ciesz� si�, jak zwykle, z ko�ca zimy d�ugiej,
Nie �piewaj� piosenek, pracuj� leniwo,
Jakby nie pami�tali na zasiew i �niwo.
Co krok wstrzymuj� wo�y i podjezdki w bronie
I pogl�daj� z trwog� ku zachodniej stronie,
Jakby z tej strony mia� si� objawi� cud jaki,
I uwa�aj� z trwog� wracaj�ce ptaki.
Bo ju� bocian przylecia� do rodzinnej sosny
I rozpi�� skrzyd�a bia�e, wczesny sztandar wiosny;
A za nim, krzykliwymi nadci�gn�wszy pu�ki,
Gromadzi�y si� ponad wodami jask�ki
I z ziemi zmarz�ej bra�y b�oto na swe domki.
W wiecz�r s�ycha� w zaro�lach szept ci�gn�cej s�omki,
I stada dzikich g�si szumi� ponad lasem,
I znu�one na popas spadaj� z ha�asem,
A w g��bi ciemnej nieba wci�� j�cz� �urawie.
S�ysz�c to nocni str�e pytaj� w obawie,
Sk�d w kr�lestwie skrzydlatym tyle zamieszania,
Jaka burza te ptaki tak wcze�nie wygania.
A� oto nowe stada, jakby gil�w, siewek
I szpak�w, stada jasnych kit i chor�giewek
Zaja�nia�y na wzg�rkach, spadaj� na b�onie.
Konnica! dziwne stroje, nie widziane bronie,
Pu�k za pu�kiem, a �rodkiem, jak stopione �niegi,
P�yn� drogami kute �elazem szeregi;
Z las�w czerni� si� czapki, rz�d bagnet�w b�yska,
Roj� si� niezliczone piechoty mrowiska.
Wszyscy na p�noc: rzek�by�, i� wonczas z wyraju
Za ptastwem i lud ruszy� do naszego kraju,
P�dzony niepoj�t�, instynktow� moc�.
Konie, ludzie, armaty, or�y dniem i noc�
P�yn�; na niebie g�r� tu i �wdzie �uny,
Ziemia dr�y, s�ycha�, bij� stronami pioruny. -
Wojna! wojna! Nie by�o w Litwie k�ta ziemi,
Gdzie by jej huk nie doszed�; pomi�dzy ciemnemi
Puszczami ch�op, kt�rego dziady i rodzice
Pomarli nie wyjrzawszy za lasu granice,
Kt�ry innych na niebie nie rozumia� krzyk�w
Pr�cz wichr�w, a na ziemi pr�cz bestyi ryk�w,
Go�ci innych nie widzia� opr�cz sp�le�nik�w,-
Teraz widzi: na niebie dziwna �una pa�a,
W puszczy �oskot, to kula od jakiego� dzia�a,
Zb��dziwszy z pola bitwy, dr�g w lesie szuka�a
Rw�c pnie, siek�c ga��zie. �ubr, brodacz s�dziwy,
Zadr�a� we mchu, naje�y� d�ugie w�osie grzywy,
Wstaje na wp�, na przednich nogach si� opiera
I potrz�saj�c brod� zdziwiony spoziera
Na b�yskaj�ce nagle mi�dzy �omem zgliszcze:
By� to zb��kany granat, kr�ci si�, wre, �wiszcze,
P�k� z hukiem jakby piorun; �ubr pierwszy raz w �yciu
Zl�k� si� i uciek� w g��bszym schowa� si� ukryciu.
Bitwa! gdzie? w kt�rej stronie? pytaj� m�odzie�ce,
Chwytaj� bro�, kobiety wznosz� w niebo r�ce,
Wszyscy pewni zwyci�stwa, wo�aj� ze �zami:
<
<>
O wiosno! kto ci� widzia� wtenczas w naszym kraju
Pami�tna wiosno wojny, wiosno urodzaju!
O wiosno, kto ci� widzia�, jak by�a� kwitn�ca
Zbo�ami i trawami, a lud�mi b�yszcz�ca,
Obfita we zdarzenia, nadziej� brzemienna!
Ja ciebie dot�d widz�, pi�kna maro senna!
Urodzony w niewoli, okuty w powiciu,
Ja tylko jedn� tak� wiosn� mia�em w �yciu.
Soplicowo le�a�o tu� przy wielkiej drodze,
Kt�r� od strony Niemna ci�gn�li dwaj wodze:
Nasz Ksi��� J�zef i kr�l westfalski Hieronim.
Ju� zaj�li cz�� Litwy od Grodna po S�onim,
Gdy kr�l rozkaza� wojsku da� trzy dni wytchnienia
Ale polscy �o�nierze mimo utrudzenia
Skar�yli si�, �e kr�l im marszu nie dozwala,
Tak radzi by co pr�dzej do�cign�� Moskala.
W mie�cie pobliskim stan�� g��wny sztab ksi���cy,
A w Soplicowie ob�z czterdziestu tysi�cy
I ze sztabami swymi jenera� D�browski,
Kniaziewicz, Ma�achowski, Giedroj� i Grabowski.
P�no by�o, gdy weszli; wi�c ka�dy, gdzie mo�e,
Zabieraj� kwatery w zamczysku, we dworze;
Skoro dano rozkazy, rozstawiono czaty,
Ka�dy strudzony poszed� spa� do swej komnaty.
Z noc� wszystko ucich�o: ob�z, dw�r i pole;
Wida� tylko, jak cienie, b��dz�ce patrole
I gdzieniegdzie b�yskania ognisk obozowych,
S�ycha� kolejne has�a stanowisk wojskowych.
Spali: gospodarz domu, wodze i �o�nierze;
Oczu tylko Wojskiego sen s�odki nie bierze ;
Bo Wojski ma na jutro biesiad� wyprawi�,
Kt�r� chce dom Soplic�w na wiek wiek�w ws�awi�:
Biesiad�, godn� mi�ych sercom polskim go�ci
I odpowiedn� wielkiej dnia uroczysto�ci,
Co jest �wi�tem ko�cielnym i �wi�tem rodziny:
Jutro odby� si� maj� trzech par zar�czyny,
Za� jenera� D�browski o�wiadczy� z wieczora,
�e chce mie� obiad polski.
Cho� sp�niona pora,
Wojski zebra� co pr�dzej z s�siedztwa kucharzy;
Pi�ciu ich by�o, s�u��, on sam gospodarzy.
Jako kuchmistrz bia�ym si� fartuchem opasa�,
Wdzia� szlafmyc�, a r�ce do �okci�w zakasa�;
W r�ku ma plack� musz�, owad lada jaki
Odp�dza, wpadaj�cy chciwie na przysmaki;
Drug� r�k� przetarte okulary w�o�y�,
Doby� z zanadrza ksi�g�, odwin��, otworzy�.
Ksi�ga ta mia�a tytu�: Kucharz doskona�y.
W niej spisane dok�adnie wszystkie specyja�y
Sto��w polskich; pod�ug niej Hrabia na T�czynie
Dawa� owe biesiady we w�oskiej krainie,
Kt�rym si� Ojciec �wi�ty Urban �smy dziwi�;
Pod�ug niej p�niej Karol-Kochanku-Radziwi��,
Gdy przyjmowa� w Nie�wi�u kr�la Stanis�awa,