Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.„Wtedy z winy Ottona [II] wiele się stało złego; wszędzie doszło do wielkich i żałosnych klęsk, pohańbione państwo spadło z wyżyn swego tronu, udręczone...mocno upolityczniony, co sprawia, że wiele obszarów badawczych nauk społecznych, które na pierwszy rzut oka mają „neutralny", apolityczny charakter, mogą...NegocjacjeSztuka negocjacji, podobnie jak wiele innych umiejtnoci asertywnych, staje si profesj sam w sobie...Trzeba tu powiedzie, e Hitler niestety o wiele przeceni potg wojskow, ktr Francja,, wedug jego oblicze, wykae w przyszej wojnie...przyszli; to tylko powiem, iż z onego Trojańskiego konia nic wyszło nigdy tak wiele mężnych żołnierzów, jako z domu księdza Maciejowskicgo dobrych...Szacowny Cornelius (Malajowie nazywali go „Inczi Neljus” z grymasem dającym wiele do myślenia) był człowiekiem, którego spotkał wielki zawód...Nastêpnie zastosowano jedn¹ z klasycznych metod, którym wiele kon-ferencyj zawdziêcza niechlubny koniec...— Możemy też zapytać starego Morewa, czy znajdzie trochę czasu na przejrzenie swoich licznych tablic rodowodowych — podsunął Duratan... Kochani Mamo i Tato!Nie pisałam do Was od czasu mojego wyjazdu na studia i naprawdę jest mi przykro, że mogłam być tak bezmyślna i nic do Was nie napisać...Wraz z drukiem pojawiła się możliwość rozpowszechniania informacji o wiele szerzej i w wielkiej liczbie...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


Raczej w sypialni, pomyśleli oboje, ale żadne z nich nie powiedziało tego głośno.
- Czy rozmawiał pan z Saulterem na temat śmierci Harriet?
- Tak, ale nie mam zbyt wiele do przekazaania. Odciski palców były starannie pościerane. Saulter sądzi, że to bardzo interesujący szczegół. Ja też tak uważam. Należy przypuszczać, że morderca został zaskoczony, bo inaczej założyłby rękawiczki.
Kapitan Mac powiedział jeszcze, że w niedzielę rano prawdopodobnie brał prysznic. Wieczór, kiedy utonął Ambrose, spędził reperując samochód.
Annie zadzwoniła do Carmen Morgan.
- Poniedziałek po południu? Jezus, nie pamiętam. Nie mam stałego rozkładu zajęć niczym jakaś sklepowa,
- To było zaledwie wczoraj - przypomniała jej Annie z tak cięż­kim westchnieniem, że Max aż podniósł głowę i uśmiechnął się.
- A, rzeczywiście. Pewnie oglądałam show w telewizji. Tak, oglą­dałam telewizję. Akurat.
- A co zamierzasz zrobić z pieniędzmi pozostawionymi ci przez Elliota?
- Pieniędzmi? Z jakimi pieniędzmi ?
- Przecież wiesz, że Elliot nie zmienił testamentu i teraz ty dzie­dziczysz tak jak faktyczna wdowa.
- Jezus, nie miałam pojęcia! To świetnie,
Wysiłek Carmen, by udawać zaskoczenie, był równie sztuczny jak jej długie rzęsy. Annie poczuła ulgę, że nie musi zarabiać na życie jako aktorka. Carmen dodała jeszcze, że w niedzielę rano spała, a w tamtą lipcową środę prawdopodobnie poszła grać w bingo.
Kelly powiedziała tonem rozmarzenia:
- Koło szóstej? Nie mam pojęcia. Czasami chodzę do ogrodu skalnego. O zmierzchu jest tam bardzo spokojnie.
“Kelly rozmawiająca z naturą", pomyślała Annie.
Max pracował z niezwykłym jak na niego zapałem, przewracając papiery i od czasu do czasu notując coś w pośpiechu. Annie, mimo, że nie udało się jej uzyskać znaczących wyników, sporządziła kolejną tabelę.
 
9: 45
niedziela
18: 00
poniedziałek
22: 30 środa
17 lipca
Emma Clyde
Pracowała
Pracowała
?
Kapitan Mac
Brał prysznic
Przesadzał barwinek
Naprawiał samochód
Farleyowie
Jedli śniadanie
Grali w scrabble
Nie pamiętają
Fritz Hemphill
-
-
-
Kelly Rizzoli
?
Spacerowała po ogrodzie
?
Carmen Morgan
Spała
Oglądała telewizję
Grała w bingo?
 
 
Zaniosła swoje dzieło Maxowi i rzuciła na stos jego papierzysk.
- Czy uwierzysz w to?
Przestudiował tabelę z uwagą.
Annie przeciągnęła rękami po swoich zmierzwionych włosach.
- W książkach Freemana Willsa Crofta żaden z podejrzanych nie wykręciłby się czymś takim. - Ze złością uderzyła pięścią w stół. - Popatrz tylko na to. Nikt z nich nie ma alibi. Jak to możliwe, by tyle osób pozostawało poza zasięgiem wzroku innych, w czasie gdy po­pełniono morderstwo?
- Mówi się, że pisarze to samotnicy. Może to prawda.
- Więcej niż samotnicy, po prostu dziwacy - mruknęła. - Ile razy rozmawiam z Kelly, odnoszę wrażenie, że jestem o północy na cmen­tarzu i odbywam pogawędkę z wampirem.
- Nie możesz się spodziewać, że rozwiążesz wszystko za pomocą tabelek. - Max mówił z irytującą pobłażliwością. - Życie nie jest na­śladownictwem sztuki. Stare kryminały nic nam nie pomogą w zde­maskowaniu mordercy.
- Oczywiście, że pomogą. Założę się, że będę znała rozwiązanie wcześniej niż ty. Wiem o mordercach więcej, niż możesz przypuszczać.
Obdarzył ją uśmiechem, który trudno byłoby nazwać inaczej jak uśmiechem wyższości, odłożył na bok tabelę i sięgnął po swoje notatki. Pomachał kartką papieru pokrytą okrągłym, zamaszystym pismem.
- Oto lista problemów, które przedewszystkim wymagają wyja­śnienia.
Annie zignorowała podsuwany jej papier Max uniósł w górę brew, ciągle z wyrazem pobłażania na twarzy, opuścił stopy na pod­łogę i wstał. Wymachując notatkami, podszedł do telefonu.
- Gdy poznam odpowiedzi na te pytania sprawa będzie rozwią­zana. - Sięgnął po słuchawkę.
Annie podjęła wędrówkę po barku kawowym i przystając co chwila, spoglądała na akwarele. Oczywiście, że wie o mordercach więcej niż Max. Jego przekonanie, że to on wie więcej, jest przeja­wem zwyczajnej męskiej pychy. Do licha, już ona mu pokaże. Najważniejsze są małe, szare komórki. W tym całym bałaganie tkwi nie­wątpliwie klucz do zdemaskowania mordercy. Brak alibi. To ozna­czało, że morderca musiał czuć się bardzo pewny siebie. Dobrze, ona też będzie pewna siebie.
Ale nastawiała uszu, żeby posłuchać, co Max powie. Było to po­stępowanie fair, w końcu ona też mu pokazała swoją tabelę.
Max rozpoczął bardzo zręcznie.
- ...dzwonię z hrabstwa Beaufort w Południowej Karolinie. Ma­my tu morderstwo, nawet potrójne morderstwo, i potrzebujemy in­formacji o pannie Kelly Rizzoli. W aktach gdzieś z lat 1978-79 po­winny być odnotowane pewne wykroczenia. Gdyby był pan uprzej­my sprawdzić w komputerze. Tak, oczywiście, że zaczekam.
- Jeśli dowiesz się czegoś na temat Kelly, będziemy wiedzieli już o wszystkich - szepnęła Annie.
Max zasłonił ręką słuchawkę.
- Oprócz Harriet. W jej przypadku jeszcze nie wszystko jest jasne.
- To akurat wiem. Elliot oskarżył ją, że ukradła fabułę z cudzej książki.
Max wzruszył ramionami.
- Wiemy, że to nie ona zamordowała. Poza tym nie byłby to wy­starczająco silny motyw.
Annie przypomniała sobie, jak bardzo Harriet była wzburzona tamtego wieczoru. Max mylił się. Tego dnia Harriet naprawdę była­by zdolna popełnić morderstwo.
- Skąd mamy wiedzieć, co może stanowić wystarczająco silny motyw. Pamiętasz, co spotkało Gedeona z tej historii Kelly?
Max ruchem ręki nakazał jej milczenie.
- Tak - powiedział do słuchawki tak, to ta sama. No, jasne. Ser­decznie dziękuję za pomoc. Jeśli będę mógł się jakoś zrewanżować...
Odłożył słuchawkę i odwrócił się do Annie z oczami błyszczący­mi podnieceniem.
- Tamten facet pamięta wszystko i uważa, że Kelly jest tak samo szurnięta jak jej siostra. Ściślej mówiąc, jest przekonany, że te wszystkie sprawki są dziełem samej Kelly. - Skrzywił się z niesma­kiem. - Zapomniała opowiedzieć nam o kurczętach. Najprawdopodobniej ona - albo Pamela - podłożyła ogień pod wylęgarnię kurcząt w pobliżu pensjonatu, w którym mieszkały.
- Brrr.
- Właśnie. Zdaje się, że Kelly miała więcej do ukrycia niż tylko kłopotliwe historie o siostrze wariatce.
- A może Pamela wcale nie jest szalona? Może Kelly ją uwięziła? Podobna historia była w “Kwiatach na poddaszu".
Max nie uśmiechnął się.