Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Prośba ich dobrze była przyjęta, wszyscy życzliwie jej słuchali. Zaraz ludzie rozumni czynili wnioski, że Polacy w Prusach toczyć będą wojnę; przepowiadali ją zwłaszcza biegli w sztuce gwiazdarskiej wieszczkowie, którzy z ruchu ciał
niebieskich wyczytywali wielkie między ludźmi waśnie i wojnę pruską tak straszną i
niespodziewaną mienili skutkiem samego gwiazd obrotu.
MIMO RÓŻNIĄCYCH SIĘ ZDAŃ PANÓW RADNYCH, KRÓL KAZIMIERZ
PODDAJĄCE SIĘ ZIEMIE PRUSKIE POD SWOJĄ WŁADZĘ PRZYJMUJE.
POSŁOWIE PRUSCY SKŁADAJĄ PRZYSIĘGĘ WIERNOŚCI I POSŁUSZEŃSTWA.
KRÓL ZWALNIA IM NIEKTÓRE CIĘŻARY I PRZYZNAJE SPÓŁUDZIAŁ W
POWSZECHNYCH SWOBODACH I PRZYWILEJACH KRÓLESTWA [1454]
Rzecz od posłów w ten sposób wniesioną wzięto na radę, kędy panowie koronni w zdaniach się różnili: Zbygniew bowiem kardynał, którego mniemanie niewielu podzielało, odradzał usilnie, aby wbrew zawartym sojuszom i przysiędze nie przyjmować nad Prusakami opieki i panowania; wszyscy zaś inni panowie, tak duchowni, jak i świeccy, utrzymywali zgodnie, że nie należało opuszczać sposobności odzyskania krajów od królestwa polskiego oderwanych. Jan z Czyżowa, kasztelan krakowski, pierwszy głosował za przyjęciem poddających się ziem pruskich, wielorakimi wywody usiłując okazać, jak szkodliwą dla kraju byłoby rzeczą odrzucić to, czego wszyscy raczej życzyć sobie powinni, a co samo i dobrowolnie się nastręcza; nie zawsze bowiem osiągnąć będzie można, co teraz tak łatwe jest do osiągnięcia, a sposobność ku temu rzadka i krótko trwająca. Na ten głos powstał szmer w izbie; nawet przeciwnie myślący przyłączyli się do niego i stało się, jak większa część rozumiała. A lubo Zbygniew kardynał, Jan, biskup włocławski126 i niektórzy inni przeciwnego byli mniemania, a Jan z Tęczyna, wojewoda krakowski, z kilku innymi żądali odłożenia rzeczy do czasu, wszelako za radą Jana z Czyżowa, kasztelana krakowskiego, oraz tych, którzy zdanie jego podzielali, stanęła ostateczna uchwała. [...]
Aby zaś nie zginęła pamięć tak ważnego w dziejach wypadku, zamieszczam tu odpis aktu, na mocy którego Prusy poddały się i przyjęte zostały pod opiekę i zwierzchność królestwa:
„Kazimierz, z Bożej łaski król Polski, wielki książę litewski i dziedziczny pan Rusi. Na wieczną rzeczy pamiątkę. Lubo łaskawość królewskiej dostojności naszej, którą Bóg dobrotliwy natchnąć nas raczył i która z wrodzonego pochodzi usposobienia, wszystkich żądających wsparcia i opieki na łono miłosierdzia swego rada przyjmuje; gorliwiej wszelako wspomagać, bronić i osłaniać zwykła tych, którzy ku nam i królestwu naszemu tak gorącą i serdeczną pałają miłością, że są przekonani, iż jedynie nasza prawica zdolna jest odwrócić niezliczone klęski i uciski, od srogich ciemięzców doznawane; którzy obecnie krusząc jarzmo dumy, łakomstwa i przemocy, tuszą najmocniej, że tylko nasze berło, spod którego na nieszczęście swoje wyszli, sprawiedliwie rządzić i władać nimi potrafi. Tak niezachwiana przeto jedność, tak szczera ufność nie tylko zasługują na największą zaletę, ale godne są nagrody i łaski naszej królewskiej.