X

Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.— W egzotyczne owoce, w egzotyczne zwierzęta — By choć jedna dziecięca bajka mi się spełniła...Tak wyglądała lista, pełna lista, lądowych zwierząt i roślin planety...zwierzętom, ponieważ podobnie jak ludzie mogą one odczuwać ból icierpienie, oraz zmniejszenia praw dzieci i starszych ludzi, którym brakujepewnych...czywością, wszystkie prawdziwe lub podrobione manifestacje głosu powszechnego, złe i do- bre czyny zatwierdzał zwierzchnią powagą narodowej...stawa�y obok czeskich przeciw cesarzowi, wtedygodno�� cesarska piastowan� by�a w�a�nie przezkr�l�w czeskich...Nikogo nie spotkałem na schodach, tylko między szóstym i siódmym piętrem siedział skulony na stopniach jakiś maleńki, żałosny człowieczek, obok niego...go w kategorii wolnego strzelca, co irytowało jego zwierzchników w kwaterze głównej CIA...ogrzewa się w piecu wysokotemperaturowym przez 30 minut umieszczając obok naczynie z wodą (w temperaturze 90-100oC)...VWidziałeś kiedy zwierzęcy strach w ludzkich oczach? Ja widziałem...nie mogło być nawet mowy o tym, żeby dostało się tam jakieś zwierzę...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Voxyny były najbardziej odrażającymi i dzikimi istotami, jakie zdarzyło jej się oglądać, włącznie z samymi Yuuzhanami. Ci ostatni przynajmniej potrafili rozumować, nawet jeśli ich logika wymykała się zdrowemu rozsądkowi. Voxyny zostały sklonowane tak, aby wyczuwać Moc, ścigać i zabijać jej sługi. Wielu Jedi zginęło w ich kłach 105
i szponach albo od ostrych kwasów żołądkowych, którymi zwierzęta potrafiły strzelać na odległość.
Te tutaj nie wyglądały na zdrowe. Ciemnozielone łuski miejscami przybrały nieprzyjemny, żółtawy kolor, który Viqi kojarzył się z roślinami więdnącymi z braku słońca. Istoty te były wprawdzie czujne i nie straciły nic z dzikości, ale ich ruchy wydawały się nieskoordynowane.
Viqi i tak nie odważyłaby się podejść w zasięg ich szponów i kłów.
Podejrzewała, że każdy z nich z przyjemnością przegryzłby ją na pół
tylko po to, żeby usłyszeć szczęk własnych zębów, kiedy już się spo-tkają pośrodku jej ciała.
Grupa dotarła do końca długiego korytarza. Przed nimi ziała dziura w fasadzie, przez którą wpadało trochę mdłego światła słonecznego i lekki wiatr. Dwaj wojownicy Yuuzhan Vongów, nowicjusze, sądząc z braku dekoracji na twarzach, stali na straży po obu stronach otworu.
Raglath Nur, dowódca wyprawy, powiedział coś do nich. Viqi nawet nie raczyła podsłuchiwać. Wiedziała, że gdyby jej potrzebowali, zwróciliby się do niej. Miała rację: po niecałej minucie Raglath Nur wezwał ją skinieniem dłoni na skraj otworu – Viqi wysunęła głowę i ujrzała pod sobą niezliczone piętra zapadających się domostw. Jeden krok do przodu posłałby ją na niechybną śmierć.
– Ten wojownik – mówił Raglath Nur, wskazując nowicjusza po prawej stronie – widział, jak spada pasaż, ale był bardzo daleko. Najpierw pasaż eksplodował w płomieniach, jakby od jednej z waszych bluźnierczych torped, potem spadł. Kiedy wojownik zaczął szukać, znalazł na dole spalone ciała, niektóre w częściach. Wyjaśnij nam to.
– Jeśli nie widział myśliwca, wystrzeliwującego rakietę lub torpedę, pewnie była to bomba – odparła Viqi, obojętna na jego ciekawość. – Coś w rodzaju torpedy, ale przenoszona przez człowieka, umieszczana we wskazanym miejscu, a następnie skłaniana do wybuchu kilka sekund później. W ciągu tych kilku sekund osoba, która ją umieściła, ucieka w bezpieczne miejsce.
– I co?
– I nic.
Raglath Nur zamierzył się, jakby chciał ją uderzyć. Viqi sprężyła się, aby wytrzymać cios, ale Denua Ku wsunął swój amphistaff po-między nich.
– On pyta, jakie wnioski z tego wyciągasz – wyjaśnił. – Jesteś tu dlatego, że znasz dobrze niewiernych i ich taktykę.
– Tak, tak – zdenerwowała się Viqi, ale po chwili poszła po rozum do głowy. – Bomba nie tylko wybiła otwór w pasażu. Spowodo-106
wała też jego zawalenie i osmaliła obie krawędzie. Stąd wniosek, że nie był to zaimprowizowany ładunek. Albo człowiek, który to zrobił, miał dostęp do sprzętu wojskowego, albo po prostu umie takie rzeczy wbudować. A to znaczy, że nie jest zwykłym mieszkańcem, któremu udało się przeżyć... to musi być ktoś z elity.
– Jeedai? – zapytał Raglath Nur.
Viqi pokręciła głową.
– Nie wiem, czy są pośród nich Jedi, ale oni zazwyczaj nie korzystają z materiałów wybuchowych. Musi to być coś innego... albo coś więcej.
– Co innego?
– Gdybym to ja była w ich sytuacji i musiała użyć materiału wy-buchowego, co natychmiast zdradziłoby moje położenie, szybko uciekałabym z tego miejsca, żeby uniknąć spotkania z grupami Yuuzhan, które z pewnością wkrótce się pojawią. A to znaczy, że powinniśmy się domyślić, którędy uciekli. Wtedy pójdziemy ich śladem i być może znajdziemy coś, co zgubili. A jeśli coś zgubili, może zdołamy uzyskać nowe informacje.

 

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.