Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Pisarz dokonał kroku następnego, jeszcze bardziej ryzykownego. W opowiadaniach spoza lagrów, z czasu okupacji (Pożegnanie z Marią) i z czasu wyzwolenia (Bitwa pod Grunwaldem), postawił sobie pytanie, co owego człowieka zlagrowanego w rzeczywistości wojennej zapowiadało i co na jego koncie pozostało, gdy wojna się skończyła. W ten sposób rozszerzył swą diagnozę upadku humanistycznych wartości, degradacji człowieka, także na sytuacje inne, na szerszy kontekst epoki.
Prowokacyjność opowiadań Borowskiego, tak bezwzględnych w ich czysto zewnętrznym, tzw. behawiorystycznym opisie, w stylistyce i języku (fachowy słownik oświęcimski, zestawiony przez pisarza w Byliśmy w Oświęcimiu, znaleźć można na końcu niniejszej książki), spotęgował jeszcze fakt, że poecie-vorarbeiterowi autor nadał własne imię. Choć, jak widać, cały cykl był przemyślnie i wysoko zorganizowaną konstrukcją literacką, Borowski-lagrowiec postąpił tak nie przypadkowo. Był to z jego strony świadomy akt moralny. Mimo że postać literacka nie miała z nim wiele wspólnego, chciał w jakiejś mierze - zgodnie z przekonaniem wyrażanym w poezji - wziąć również na siebie winę za to, co było udziałem zwykłego człowieka jego czasu. Tak rozumiał własne zadanie pisarskie, i tego w swych artykułach żądał od innych.
Pożegnanie z Marią przyniosło na wskroś oryginalną wizję „czasów pogardy” (może najbliższe jej były Medaliony Z. Nałkowskiej) i najdalej posuniętą, choć wolną od wszelkiego kaznodziejstwa, krytykę moralistyczną epoki. Ale książka ta nie mieściła się w ówczesnych kategoriach rozumienia literatury. Wywołała szok i - niemalże same nieporozumienia. Prymitywna część krytyki - utożsamiając postać bohatera z osobą autora - uznała, iż Borowski sam się zadenuncjował jako obozowy przestępca i powinien zasiąść na ławie oskarżonych. Inna część krytyki, która wzięła za dobrą monetę fałszywą świadomość bohatera, nie dostrzegła krytycznych założeń pisarza - przyjęła tę prozę jako mimowolne świadectwo „zarażenia śmiercią”, wyzbycia się wszelkich wartości, nihilizmu. Zwłaszcza oburzano się na opowiadania z czasów okupacji i końca wojny. W momencie ukazania się książki do wyjątków należeli ci, którzy zrozumieli jej artystyczną komplikację i dostrzegli w niej rzecz najistotniejszą: własny sposób podjęcia walki ze złem epoki.
W tymże 1948 roku ukazała się następna książka Borowskiego: cykl krótkich nowel pt. Kamienny świat. Cykl ten, który autor zwał „jednym opowiadaniem złożonym z dwudziestu samodzielnych części”, stanowił uzupełnienie wizji, jaką ze specyficznego punktu widzenia nakreśliło Pożegnanie z Marią. Był także obroną własnego stanowiska, mocno wówczas atakowanego. W porównaniu z książką poprzednią Kamienny świat, zachowujący ten sam styl i stosujący go do trudnej formy, krótkiej noweli, tzw. short story, wprowadzał wyraźne nowości: rezygnował z pośrednictwa „vorarbeitera Tadka”, odstępował do tamtejszej „przeciętnej przetrwania” na rzecz bardziej jaskrawych epizodów obozowych (Kolacja, Śmierć Schillingera), bardziej bezpośrednio czerpał z materiału autobiograficznego (Opowiadanie z prawdziwego życia, Podróż pulmanem). Borowski jakby chciał dowieść, iż Pożegnanie z Marią, które tak szokowało opinię, było zaledwie złagodzoną wersją tego, co działo się w lagrach i czego osobiście doświadczył. Połowa Kamiennego świata dotyczyła już świata wyzwolonego, lecz ściśle wiązała się z przeszłością lagrową. Powojenną codzienność Borowski konfrontuje tam z doświadczeniem obozowym lub jego następstwami, nie zawsze zresztą w sposób dość uzasadniony. Większość nowel Kamiennego świata zadedykowana została znanym współczesnym pisarzom, z których utworami czy postawami podejmowały one, w myśl intencji autora, pośrednią polemikę. Broniąc swego programu, Borowski w Kamiennym świecie uzasadniał go nowymi dodatkowymi utworami-argumentami i atakował współczesną literaturę, która - jego zdaniem - rozmijała się z najtrudniejszym i najistotniejszym spadkiem wojny.
Pracując nad Pożegnaniem z Marią i Kamiennym światem, pisarz coraz szerzej widział swoje przedsięwzięcie. Projektował i po części realizował nowe prace, które zarówno w cyklu dużych i średnich opowiadań, jak w cyklu krótkich nowel miały wypełnić zakreślone ramy, wzbogacić przygody intelektualne i moralne człowieka w „czasach pogardy”, dopisać do końca przeżyty rozdział moralnych dziejów człowieka.
Niestety, lata 1948/49 rozpoczynały okres mało przychylny dla pracy pisarza. Padły wówczas hasła realizmu socjalistycznego, dogmatyczne i uproszczone, żądające zarzucenia spraw wojennych, zwrotu ku współczesności i budownictwu socjalizmu, ku literaturze politycznej i dydaktycznej. Nie trafiały one do przekonania Borowskiemu; natomiast niezrozumienie, z jakim spotkały się obydwie jego książki, poważnie zachwiało jego pewnością co do obranych środków literackich i co do samej idei „rewolucji moralnej”, której miały służyć.