Ludzie pragnÄ czasami siÄ rozstawaÄ, Ĺźeby mĂłc tÄskniÄ, czekaÄ i cieszyÄ siÄ z powrotem.
- Włazy zamknięte. Odpalam ładunki.
W momencie wybuchu nikt na statku nie odebrał żadnego odgłosu. Zastanowiło to Floyda. Oczekiwał jakiego hałasu przenoszonego przez tamy - napięte niczym stal - między obydwoma statkami. Wszystko jednak odbyło się zgodnie z planem: tamy puciły, Leonów" zadrżał kilkakrotnie, jakby kto delikatnie postukał w kadłub. Minutę póniej Wasilij włšczył silniki korekcyjne.
- Jestemy wolni! - krzyknšł. - Sasza, Maks, możecie się rozebrać. Wszyscy do łóżek. Zapłon za sto sekund.
243
Jowisz się oddalał. Za oknami ujrzeli nowy, dziwny kształt - długi, smukły kadłub Discovery". Paliły się tam cišgle wiatła nawigacyjne. Discovery" odpływał w przeszłoć. Nie było czasu na sentymentalne pożegnania: najpóniej za minutę włšczy się napęd Le-onowa".
Floyd usłyszał pracę silników dopiero przy pełnej mocy. Zatkał uszy uciekajšc przed rykiem, który zdawał się wypełniać wszechwiat. Projektanci Leonowa" nie tracili materiału na wyciszenie kabin. Hałas jednak panował tylko przez kilka godzin całej podróży, która trwać miała latami. Floydowi wydawało się, że waży setki kilogramów. W rzeczywistoci cišżenie osišgnęło wartoć jednej czwartej normalnego.
Po kilku minutach Discovery" zniknšł gdzie z boku, od czasu do czasu widzieli ostrzegawcze błyski lampy, aż wreszcie statek zginšł za horyzontem. Kolejny raz okršżam Jowisza - mówił do siebie Floyd. - Tym razem jednak nabieramy szybkoci, zamiast jš tracić". Spojrzał na Żenię, która przyciskała nos do okna obserwacyjnego. Ledwie było jš widać w ciemnociach. Czy ona też przypomina sobie w tej chwili ich pierwszy przelot obok Jowisza, kiedy to dzielili jego koję? Nie groziło im już spalenie - akurat tego może się nie obawiać. Żeniš była teraz innš osobš: stała się bardziej pewna siebie i wesoła. Ciekawe, czy dzięki Maksowi i wysiłkom Waltera?
Wyczuła, że Floyd na niš patrzy. Odwróciła głowę i umiechnęła się, wskazujšc za okno.
- Spójrz - krzyknęła mu wprost do ucha - Jowisz ma nowy księżyc!
Co chce przez to powiedzieć?" - pytał sam siebie Floyd. - Jej angielski wcišż daleki jest od doskonałoci, ale przecież nie mogła zrobić błędu w tak prostym zdaniu. Z pewnociš dobrze jš zrozumiałem, ale chwileczkę, pokazuje w dół, a nie do góry...
I nagle zdał sobie sprawę, że krajobraz pod nimi wyranie się rozjanił. Rozróżniał nawet kolory: żółty, zielony, których przedtem nie było widać. Na jowiszowym nieboskłonie rozjarzyło się co janiejszego niż Europa.
Był to Leonów", wiecšcy silniej aniżeli Słońce w samo południe jowiszowego dnia. Teraz gdy opuszczali planetę, wywołali sztuczny wit, wyrzucajšc z dysz statku stukilometrowy ogon rozjarzonej plazmy powstałej w napędzie Sacharowa. lad ten rozpływał się w próżni.
244
Wasilij przekazywał jaki komunikat, ale jego słowa zagłuszał ryk silników. Floyd spojrzał na zegarek: tak, to chyba teraz. Osišgnęli szybkoć podróżnš. Jowiszowi już nie uda się ich zatrzymać.
Nagle tysišce kilometrów przed nimi pojawił się olbrzymi łuk wiatła. Nadchodził prawdziwy wit, pełen obietnic i nadziei jak tęcza nad Ziemiš. Po kilku sekundach Słońce wysunęło się zza horyzontu. Wspaniałe Słońce, do którego będš się zbliżać z każdym upływajšcym dniem.
Jeszcze kilka minut pracy silników i znajdš się na długiej drodze do domu. Floyd poczuł ogromnš ulgę. Prawa mechaniki gwiezdnej poprowadzš ich przez wewnętrzny Układ Słoneczny, splštane orbity asteroid, obok Marsa - aż na Ziemię. Nic nie może ich zatrzymać.
Uniesienie sprawiło, że zapomniał o tajemniczej czarnej plamie, powiększajšcej się wcišż na powierzchni Jowisza.
Rozdział czterdziesty dziewišty
Pożeracz wiatów
Zobaczyli jš następnego ranka czasu pokładowego na dziennej stronie planety. Obszar, jaki zajmowała, był już znacznš częciš powierzchni Jowisza. Nareszcie mieli doć wolnego czasu, by zajšć się dokładniejszym badaniem tego zjawiska.
- Czy wiesz, co ona mi nasuwa na myl? - spytała Katierina. -Wirusa atakujšcego komórkę. Wyglšda jak fagocyt wstrzeliwujšcy swój DNA w bakterię. Mnoży się i w efekcie niszczy żywiciela.
- Czy chcesz przez to powiedzieć - zapytała z niedowierzaniem Tania - że Zagadka zjada Jowisza?
- Z pewnociš tak to wyglšda.
- Nic dziwnego, że Jowisz ma się nie najlepiej. Ale wodór i hel nie sš nazbyt pożywne, a prócz nich w atmosferze tej planety prawie nie występujš inne pierwiastki. W każdym razie stanowiš tylko niewielki procent.
- Ale wynosi to kilka kwintylionów ton siarki, węgla, fosforu i innych różnoci z dolnego końca tablicy Mendelejewa - wtršcił Sa-sza. - Pamiętajcie, że mówimy o technologii, która potrafi zrobić wszystko, co nie jest sprzeczne z prawami fizyki. Jeli ma się wodór, czegóż więcej trzeba? Majšc odpowiedniš wiedzę, można z niego syntetyzować wszystkie pozostałe pierwiastki.