Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, ĹĽeby mĂłc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.szybki wzrost wymaga zatem nie tylko wysokiej akumulacji oraz dynamicznegoformowania sieË› rodzimego kapitaĹ‚u sensu stricto, ale nieustannej troski o...osiągnięcia zbawienia, wymagające całkowitego samozaparcia i czynów nadzwyczajnych, pokory najgłębszej, jak tonakazuje Ewangelia, przerażają mnie swą...Jak wspomniano w poprzednim rozdziale, tworzenie aplikacji modularnej wymaga dodatkowych prac projektowych i podjÄ™cia odpowiednich decyzji, ale w...Na skutek upolitycznienia kultury, sprowadzenia dziaBaD Ko[cioBa do poziomu doraznych interwencji, staB si on mimo woli uczestnikiem gry o adap-38 Tam|e, sinterwencji zbrojnej po stronie Sajgonu wojsk lądowych USA 1961-68, a następnie do ludobójczej eskalacji wojny siłami powietrznymi i mor...wymagaĹ‚y wielkiego wysiĹ‚ku i wyrzeczeĹ„, dawaĹ‚y jednak z drugiej stronyolbrzymiÄ… satysfakcjÄ™...— Samice majÄ… teraz duĹĽo wyĹĽsze wymagania...Teren i Talia opuĹ›cili izbÄ™, dyskretnie zamykajÄ…c za sobÄ… drzwi, zostawiajÄ…c obydwie kobiety same, by w odosobnieniu mogĹ‚y dać upust wspĂłlnej rozpaczy; jednak...A jako chirurg naprzód miękką rękę składaNa ciele chorującym, nim ostrzem raz zada:Tak Robak wyraz bystrych oczu swych złagodził,Długo nimi po oczach...wszystko to czyni jego odosobnione, z niczym nie zwiÄ…zane istnienie wiÄ™zieniem nie dozniesienia...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

w przebiegu chorób zakaźnych lub niektórych chorób psychicznych). Pobyt w szpitalu zawsze naraża osobę chorą na izolację społeczną,
pewien stopień ubezwłasnowolnienia i niemożności pełnego decydowania o sobie i swoich sprawach, na regres aktywności i samotl/ielności oraz na uzależnienie od innych osób.
W szpitalu człowiek zwykle czuje się anonimowo (jest tylko pacjentem), pozbawiony swego image, znaczenia i społecznej pozycji,
bezbronny i całkowicie podległy decyzjom lekarzy i pielęgniarek.
57
Może mieć poczucie utraty znamion indywidualności, podmiotowości w decydowaniu o sobie oraz zagrożonej tożsamości. Pobyt w szpitalu może wiec być dla osoby chorej okresem przykrych przeżyć,
naruszających te struktury jej osobowości, w których zawiera się jej
pojęcie o sobie samym.
Skutki pobytu w szpitalu, zwłaszcza długotrwałego lub częstego,
szczególnie mocno uwidoczniają się w przeżyciach i rozwoju dzieci. Niekiedy, zwłaszcza w przypadkach małych dzieci, mogą one
być w znacznej mierze nieodwracalne i w sposób trwały zaburzać
niektóre sfery ich rozwoju. Całokształt zaburzeń psychicznych i fizycznych spowodowanych długotrwałym pobytem dziecka w szpitalu zwany jest hospitalizmem. Termin ten bywa także odnoszony
do osób dorosłych. W. Szewczuk (1985, s. 105) hospitalizm definiuje jako „zespół objawów wywołanych długim pobytem w szpitalu lub innym zamkniętym zakładzie leczniczym (instytunalizacja
osób niedołężnych, przewlekle chorych, inwalidów), zalicza się do
nich otępienie uczuciowe i intelektualne, zanik potrzeby kontaktów
społecznych, depresję - objawy te są wynikiem przystosowania się
do życia monotonnego i nie wymagającego inicjatywy".
W odniesieniu do małych dzieci hospitalizm jest rozumiany jako
ogół zaburzeń obejmujących rozwój fizyczny (wzrost, wagę, sprawność ruchową) i psychiczny dziecka. Mimo wysokiej jakości warunków rozwoju biologicznego i otrzymywanej opieki w szpitalu
małe dzieci pozbawione stałego kontaktu z matką nie mogą rozwijać się normalnie. Następuje spowolnienie ich rozwoju fizycznego
i umysłowego, pojawiają się zaburzenia emocjonalne (zachwiana
równowaga, niepokój, lękliwość - potem zobojętnienie), zmniejsza
się odporność organizmu i zwiększa podatność na choroby (por. Sillamy 1989, s. 100).
Zjawisko hospitalizmu dziecięcego stało się przedmiotem zainteresowania wielu uczonych różnych krajów w pierwszych latach
po drugiej wojnie światowej. W okresie tym przebywało w różnych
oddziałach szpitalnych, przytułkach i innych zakładach opiekuńczych
wiele dzieci osieroconych z powodu śmierci rodziców. Wówczas
wprowadzono termin „choroba szpitalna" (J. Bowłby), następnie
termin „choroba sieroca" (R. Spitz). R. Spitz używał zamiennie terminu „choroba sieroca" z „hospitalizmem" uznając, że jest ona spowodowana brakiem opieki macierzyńskiej w okresie wczesnego
dzieciństwa, w tym szczególnie w wieku niemowlęcym. W chorobie tej wyróżniono trzy fazy tj. fazę protestu, w której dziecko po
utracie kontaktu z matką niemal bez przerwy płacze, na próby nawiązania kontaktu przez opiekunki reaguje nasileniem głośnego płaczu, nie interesuje się otoczeniem, często odmawia przyjmowania
pożywienia, odrzuca uspokajanie i pieszczoty innych osób.
W fazie rozpaczy dziecko wycisza się, ale nadal stale popłakuje,
ma brak łaknienia, zaburzenia układu pokarmowego i wydalniczego
(np. biegunki), staje się bardzo podatne na choroby wieku dziecięcego. W fazie tej dziecko nie szuka kontaktu z osobami dorosłymi,
nie reaguje na zabawki, cierpi na bezsenność, staje się coraz bardziej apatyczne, pogrąża się w smutku.
W fazie zobojętnienia dziecko całkowicie uspokaja się, przestaje płakać, ale nie przejawia też uczuć pozytywnych. Biernie poddaje
się zabiegom pielęgnacyjnym. Nawiązuje już z opiekunkami kontakt
wzrokowy i mimiczny, ale rozwój jego mowy ulega zahamowaniu,
wykazuje bardzo słabą aktywność zabawową, często wyobcowuje
się z otoczenia, wykonując stereotypowe ruchy (kiwa się, kręci głową, manipuluje bezcelowo rękami itp.). W dzień bywa spokojne,
sprawia wrażenie, że akceptuje opiekunki, ale nie przejawia ekspresyjnej radości czy uczuć wobec nich, natomiast w nocy często popłakuje przez sen.
Badania nad chorobą sierocą, jej skutkami w rozwoju dziecka
i możliwościami terapii prowadziły także w latach 50. polskie psycholożki (Olechnowicz 1957; Bielicka i Olechnowicz 1966; Przetacznikowa 1960). Wyniki tych badań potwierdziły poglądy badaczy zachodnich wskazujące na zagrożenia rozwoju dziecka, które
pozbawione jest opieki matki od urodzenia lub które w pierwszych
58
59
latach życia w sposób nagły pozbawione zostało tej opieki. Niekorzystne zmiany uwidoczniają się we wszystkich sferach rozwoju
uczuciowego. I. Bielicka i H. Olechnowicz (1966) wskazują na
możliwość wystąpienia u dziecka, w wyniku długotrwałego osierocenia, w pierwszych latach życia nieodwracalnego defektu sfery emocjonalnej. Dziecko takie osiągając dorosłość, staje się osobą pozbawioną zdolności nawiązywania i utrzymywania trwałych więzi
emocjonalnych z innymi, motywowania się w swym postępowaniu
dobrem innych osób oraz realizowania prospołecznych zachowań
wobec nich. Autorki dużą szansę kompensacji sieroctwa małych
dzieci upatrywały w zapewnieniu im stałej opieki matek zastępczych.