Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Na koszuli noszono sukniÄ™-kaftan, przy czym wypada rozróżnić dwie odmiany: zwykÅ‚Ä…, prostÄ… tunikÄ™ opadajÄ…cÄ… do poÅ‚owy Å‚ydek, i bardziej wymyÅ›lnÄ…, która...— Nie wyglÄ…da na dziewczynÄ™, którÄ… chciaÅ‚bym poderwać w barze — zauważyÅ‚ Chavez...dÅ‚ugo klÄ™czaÅ‚a nieruchoma i spokojna, caÅ‚a oblana cichÄ… bÅ‚ogoÅ›ciÄ…, która, niby cieÅ„ drzewa na kwiat wiÄ™dnÄ…cy z obecnoÅ›ci jego na niÄ… spÅ‚ywaÅ‚a...Irulana, która z zamkniÄ™tymi powiekami trzymaÅ‚a obie dÅ‚onie na czole w transie mnemonicznego zapamiÄ™tywania, otwarÅ‚a oczy i szybko spojrzaÅ‚a na Paula...Stanowisko wszystkich fizyków, których poglÄ…dy omówiliÅ›my powyżej, najlepiej można scharakteryzo­wać powoÅ‚ujÄ…c siÄ™ na dyskusjÄ™, która w swoim...Trzeba tu powiedzieæ, ¿e Hitler niestety o wiele przeceni³ potêgê wojskow¹, któr¹ Francja,, wed³ug jego obliczeñ, wyka¿e w przysz³ej wojnie...MARS W ZNAKU WAGIPomyÅ›lnie aspektowany wskazuje na namiÄ™tnÄ… i kochliwÄ… osobÄ™, ulegajÄ…cÄ… silnie pÅ‚ci przeciwnej, która ciÄ…gnie jak magnes żelazo...PowiedziaÅ‚ mi, że jestem osobÄ…, która nie boi siÄ™ bólu, i że to bardzo dobrze, bo żeby zapanować nad duszÄ…, trzeba również nauczyć siÄ™ panować nad ciaÅ‚em...utrzymywana w delikatnej równowadze, która może ulec zaburzeniu skutek niedoborów w odżywaniu, niedostatecznego lub nadmiernego wydzielania hormonów, braku... Å»adnych kamieni w koszykuPamiÄ™tacie Liii i Charlesa, parÄ™, która poznaÅ‚a siÄ™ na przyjÄ™­ciu i obiecaÅ‚a sobie, że dobra komunikacja bÄ™dzie...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

..
...ale sieć czarów pochwyciła ją i wciągnęła w głąb trzymanego przez jasnowidza jaja.
Krzyki matrony umilkły raptownie. Stwór uspokoił się z bezmyślnym skomleniem.
W jaskini zapadła niosąca odrętwienie cisza. Toc słyszał teraz wyraźnie dobiegające z korytarza na zewnątrz odgłosy walki. Blisko, coraz bliżej.
Jasnowidz zacisnął dłoń na Finneście. Odwrócił się i spojrzał na więźnia. Wyschłe, trupie wargi pękały, gdy Jaghut się uśmiechał.
– Wrócimy tu – wyszeptaÅ‚.
Czary rozkwitły raz jeszcze, ciężkie łańcuchy opadły z grzechotem na podłogę i wróciła ciemność.
Toc zrozumiał, że został w jaskini sam. Jasnowidz odebrał matce moc, a wraz z nią zabrał ją samą.
Wilk miotał się w jego piersi, przeszywając ukłuciami bólu połamane, zniekształcone kończyny. Pragnął wezwać wyciem swą ukochaną i kuzynów, lecz nie mógł zaczerpnąć tchu...
Nie może go zaczerpnąć. Umiera. Grad, te okrutne dary, nie ma znaczenia. Bóg zginie razem ze mną. Dokonał fatalnego w skutkach wyboru...
Odgłosy walki ucichły. Żelazne zasuwy odsunęły się jedna po drugiej i padły z brzękiem na kamienie.
Nagle ktoś przykucnął obok Toca. Na jego czole spoczęła dłoń, składająca się niemal wyłącznie z twardych kości i ścięgien.
Malazańczyk nic nie widział. Nie było tu światła. Dłoń była chłodna, jej dotyk delikatny.
– Kaptur? Czy wreszcie po nas przyszedÅ‚eÅ›?
Słowa brzmiały wyraźnie w jego umyśle, lecz z ust wydobył się tylko niezrozumiały bełkot. Zdał sobie sprawę, że nie ma języka.
– Ach, przyjacielu – wychrypiaÅ‚a postać. – To ja, Onos T’oolan, ongiÅ› z klanu Tarad z T’lan Imassów Logrosa, a obecnie kuzyn Arala Fayle’a, Toca MÅ‚odszego.
Kuzyn.
Podniosły go zwiędłe ramiona.
– Chodźmy stÄ…d, mÅ‚ody bracie.
Chodźmy?
 
Wykałaczka spojrzała na wyłom. Brawura, z jaką oznajmiła, że podążą za T’lan Imassem do twierdzy, ustąpiła miejsca ostrożności, która wróciła, gdy tylko zobaczyła fortecę na własne oczy. Ktoś ją zaatakował, kopnął gniazdo szerszeni.
K’Chain Che’Malle wracali do środka przez bramę. Całym budynkiem wstrząsały czarodziejskie eksplozje. Po murach biegali urdomeni i beklici. Z południowej części dachu ku niebu strzelały spirale szarych błyskawic, łączące się z około dwudziestoma kondorami, krążącymi w górze. Dalej, nad portem, niebo przesłoniła ogromna chmura burzowa, której głębię rozświetlały serie błysków.
Kobieta obejrzała się na garstkę swych żołnierzy. Zgodnie z jej oczekiwaniami stracili trzech ciężko rannych. Żaden z Podpalaczy Mostów, którzy przykucnęli na spowitej dymem ulicy, nie uniknął obrażeń. Na brudnych od sadzy mundurach widziała zbyt wiele krwi.
Na północnym zachodzie nadal było słychać odgłosy walki, które jednak się nie zbliżały. Wykałaczka wiedziała, że Dujek będzie się starał dotrzeć do twierdzy, jeśli tylko stanie się to możliwe. Sądząc jednak z tego, co słyszała, spychano go powoli do tyłu.
Nie udało się zrealizować planu.
A to znaczy, że jesteśmy zdani na własne siły.
– K’Chain Che’Malle! – wysyczaÅ‚ ktoÅ› za jej plecami. – Za nami!
– To rozstrzyga sprawÄ™ – mruknęła. – Biegiem do wyÅ‚omu PÅ‚ota!
Podpalacze Mostów pomknęli sprintem po zasłanej gruzem ulicy.
Pierwsza na pozostałe po baszcie rumowisko wspięła się Niewidka. Za wyłomem było widać zburzony budynek. Zostały z niego trzy ściany i połowa dachu. Wewnątrz były ciemność i kurz, lecz daleko po lewej stronie rysowało się coś, co mogło być drzwiami.
Biegnąca dwa kroki za Niewidką Wykałaczka zeskoczyła ze zwałowiska i wylądowała na podłodze, wpadając prosto na cofającą się, przeklinającą głośno przyjaciółkę.
Obie kobiety runęły na ziemię.
– Do cholery, Niewidka...
– Strażnicy...
– WykaÅ‚aczka! Poruczniku! – rozlegÅ‚ siÄ™ trzeci gÅ‚os.
Jej żoÅ‚nierze zatrzymali siÄ™ z tyÅ‚u. WykaÅ‚aczka usiadÅ‚a i zobaczyÅ‚a, że z mroku wyÅ‚aniajÄ… siÄ™ PÅ‚ot, Niebieska PerÅ‚a oraz siedmiu innych Podpalaczy Mostów – tych, którzy weszli z kuszami na mury i zdoÅ‚ali ocalić życie.
– PróbowaliÅ›my do was wrócić...
– Mniejsza z tym, PÅ‚ot – przerwaÅ‚a mu, podnoszÄ…c siÄ™ z wysiÅ‚kiem. – Åšwietnie to rozegraliÅ›cie, żoÅ‚nierzu. Uwierz mi...
Saper uniósł z uśmiechem dłoń, w której trzymał wstrząsacza.
– ZostawiÅ‚em sobie jednego...
– WidzieliÅ›cie tu może T’lan Imassa?
– Ehe. Skurczybyk byÅ‚ zdrowo sfatygowany. PrzeszedÅ‚ obok, nawet na nas nie spoglÄ…dajÄ…c, i ruszyÅ‚ w gÅ‚Ä…b twierdzy...
– Idzie za nami ten K’Chain Che’Malle! – krzyknÄ…Å‚ któryÅ› z żoÅ‚nierzy.
– Do tych drzwi! – pisnÄ…Å‚ PÅ‚ot. – Z drogi, idioci! CzekaÅ‚em na...
Wykałaczka zaczęła popychać żołnierzy ku wyjściu.
Saper ruszył w stronę wyłomu.
To, co wydarzyło się potem, zlało się w umyśle Wykałaczki w jedną plamę...
Niewidka złapała ją za rękę i pociągnęła ku drzwiom. Jej żołnierze przechodzili już przez nie pośpiesznie. Porucznik zaklęła, lecz druga kobieta złapała ją nagle od tyłu i przepchnęła przez wyjście twarzą do przodu. Wykałaczka odwróciła się z gniewnym warknięciem i zobaczyła nad ramieniem Niewidki...
K’Chain Che’Malle zdawał się płynąć nad gruzem, unosząc miecze.
Płot podniósł wzrok i zobaczył, że od atakującego gada dzielą go tylko cztery kroki.
Saper chrzÄ…knÄ…Å‚ cicho...
I upuścił wstrząsacza u swych stóp.
K’Chain Che’Malle zamachnął się już dwoma ogromnymi mieczami.
Wybuch rozerwał obu na strzępy.
Podmuch przerzucił Niewidkę i Wykałaczkę przez drzwi. Kamienne odłamki uderzyły z głośnym stukotem o hełm porucznik, jego opuszczoną zasłonę i policzki, odrzucając jej głowę do tyłu. Niektóre jednak się przedostały, przeszywając twarz kobiety bólem. Nos i usta Wykałaczki wypełniła krew.