Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Tylko nieliczne smoki zostały stwo-
rzone przez pojedynczych ludzi. Przynajmniej pośród smoków Królestwa Sześciu
Księstw. Te w większości były tworzone przez całe kręgi Mocy, trudzące się ra-
zem.
600
Król Szczery patrzył na nią bez słowa.
— Co mówisz? — odezwał się wreszcie drżącym głosem.
– Mówię o tym, co wiem z całą pewnością. Nieważne, co będą o mnie myśle-
li. — Potoczyła po nas spojrzeniem, jakby się z nami żegnała. Potem odwróciła
się do nas plecami i przemówiła tylko do monarchy. — Panie mój i królu. Jestem
Pustułka z Księstwa Koziego, niegdyś członek kręgu Mocy Urodziwego. Zabiłam
Mocą inną kobietę z mojego kręgu, przez zazdrość o mężczyznę. Popełniłam naj-
wyższą zdradę, gdyż nasz krąg należał do samej królowej, a ja go zniszczyłam.
Zostałam za to ukarana zgodnie z królewską sprawiedliwością. Zgaszono moją
Moc, pozostawiając mnie, jak widzisz, panie, zasklepioną w sobie, niezdolną do
sięgnięcia poza własne ciało, niezdolną odebrać dotyk ludzi niegdyś mi tak dro-
gich. Uczynił mi to mój własny krąg. Za morderstwo królowa skazała mnie na
wygnanie z Królestwa Sześciu Księstw po wsze czasy. Odesłała mnie w dalekie
kraje, by żaden człowiek obdarzony Mocą nie ulitował się nade mną i nie pró-
bował mnie oswobodzić. Oznajmiła, iż nie potrafi sobie wyobrazić gorszej kary,
bo moja samotność tak mnie znuży, że zatęsknię za śmiercią. — Pustułka wolno
opadła na kolana, na twardy kamień. — Panie, moja królowa miała rację. Błagam
cię teraz o litość. Albo sprowadź na mnie śmierć albo. . . — uniosła głowę — al-bo użyj swej siły, by na nowo otworzyć mnie na Moc. A ja będę ci służyła przy
rzeźbieniu smoka jako krąg Mocy.
Długi czas trwała cisza. Gdy król Szczery się odezwał, był nieco zmieszany.
— Nie znam kręgu Mocy Urodziwego.
— Ja go zniszczyłam, panie — przyznała Pustułka drżącym głosem. — Było
nas pięcioro. Na skutek mego czynu troje tylko pozostało żywych i utalentowa-
nych Mocą, a i oni doświadczyli przecież fizycznej śmierci jednego członka, a potem. . . zgaszenia mojego talentu. Byli bardzo osłabieni. Słyszałam, że zwolniono ich ze służby królowej, a wówczas udali się na wędrówkę drogą, która niegdyś
rozpoczynała się w Stromym. Nigdy nie powrócili, najpewniej nie przeżyli tru-
dów tej podróży. Sądzę, że nie wyrzeźbili smoka, o którym kiedyś śniliśmy.
Król Szczery odezwał się, jakby nie odpowiadał na jej słowa.
— Ani mój ojciec, ani żadna z jego żon nie mieli zaprzysiężonych kręgów
Mocy. Ani moja babka. — Ściągnął brwi. — Której królowej służyłaś, kobieto?
— Królowej Pilnej, panie — rzekła Pustułka spokojnie. Ciągle klęczała na
twardym kamieniu.
— Od czasów panowania królowej Pilnej minęło ponad dwieście lat — za-
uważył król Szczery.
— Zmarła dwieście dwadzieścia trzy lata temu — wtrąciła Wilga.
— Dziękuję, minstrelu — rzekł król Szczery oschle. — Dwieście dwadzieścia
trzy lata. A ty chcesz, bym uwierzył, że służyłaś jej Mocą.
— Tak było, panie mój i królu. Wspomagałam Mocą własne ciało, gdyż pra-
gnęłam zachować młodość i urodę. Nie było to postrzegane jako uczynek godzien
601
szacunku, ale większość ludzi utalentowanych korzystała z takiej sposobności, choćby i w niewielkim stopniu. Ponad rok pracowałam nad własnym ciałem, ale
gdy skończyłam, mogłam być dumna ze swego dzieła. Po dziś dzień rychło po-
wracam do zdrowia. Większość chorób się mnie nie ima. — Nie zdołała usunąć
z głosu dumnej nuty.
— Legendarna długowieczność członków kręgów Mocy — mruknął do sie-
bie król Szczery. Westchnął. — Tak wiele cennych wieści musiało się znajdować
w zapiskach mistrzyni Troskliwej. . . Iluż z nich Rycerski i ja nigdy nie poznali-
śmy?
— Większości. — Pustułka przemawiała teraz z większą śmiałością. — Nie
mogę wyjść z zadziwienia, że wiedząc tak niewiele, ty, panie, oraz Bastard Ry-
cerski osiągnęliście tak dużo. Samotnie rzeźbić smoka? Oto czyn warty pieśni.
Król Szczery spojrzał na nią przytomniejszym wzrokiem.
— Dajże spokój, przestań klęczeć na kamieniach. Z pewnością wiele możesz
i powinnaś mi powiedzieć — poruszył się niespokojnie, zerknął na smoka — ale
gdy rozmawiamy, praca nie posuwa się naprzód.
— Powiem więc tylko tyle, ile koniecznie trzeba. — Pustułka z trudem pod-
niosła się na nogi. — Niegdyś miałam potężny talent Mocy. Niewielu potrafi zabić królewską magią. — Zamilkła, odetchnęła głębiej. — Talent wciąż we mnie drzemie. Człowiek wystarczająco silny może go dla mnie ponownie otworzyć. Wierzę,
że ty masz tę siłę, panie, choć może teraz nie potrafisz nad nią zapanować. Zabi-
łeś Mocą, a to czyn straszliwy. Nawet jeśli członek kręgu nie był ci oddany, to przecież jednak pracowaliście razem. Zabijając go, zabiłeś, panie, część siebie.
Dlatego właśnie czujesz się pozbawiony Mocy. Gdybym odzyskała talent, pomo-
głabym ci się uleczyć.
Król Szczery uśmiechnął się niewesoło.
— Ja nie mam Mocy, ty nie masz Mocy, ale gdybyśmy mieli, moglibyśmy
sobie wzajemnie pomóc. Kobieto, to jak węzeł na linie, która nie ma końców. Jak go rozwiązać, jeśli nie za pomocą miecza?
— Mamy miecz, królu mój. Bastarda Rycerskiego. Katalizatora.
— Ach, znam tę starą legendę. Mój ojciec bardzo ją lubił. — Król spojrzał
na mnie z uwagą. — Sądzisz, że jest wystarczająco silny? Mój kuzyn, Dostojny,
stracił talent do korzystania z królewskiej magii i nigdy go nie odzyskał. Niekiedy sądzę, iż był to dla niego uśmiech losu. Moc prowadziła go mrocznymi ścieżkami.
W tamtym czasie podejrzewałem, że Konsyliarz w jakiś sposób odmienił krąg